Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Saab - pełna uroku szwedzka syrena

Marek Ponikowski
Archiwum Dariusza Kamińskiego
Wszedłem na plac przy warsztacie i oszalałem - wspomina Dariusz Kamiński. - Zobaczyłem kilkanaście przepięknych starych Saabów w różnych stadiach renowacji.

Co jakiś czas auto trzeba rozgrzać, rozruszać. Doskonale się do tego nadaje trójmiejska obwodnica - mówi pan Dariusz. - Mam satysfakcję, widząc miny kierowców, których wyprzedzam, jadąc sto czy sto dziesięć kilometrów na godzinę… Samochód pana Dariusza właśnie obchodzi pięćdziesiąte urodziny, ale jest w kwitnącym stanie. A jego egzotyczne kształty mało kto potrafi zidentyfikować, choć został wyprodukowany zaledwie kilkaset kilometrów od polskiej granicy.

***

Fabrykę SAAB, czyli Svenska Aeroplan Aktiebolaget, zbudowano w Linkőping w roku 1937 z myślą o lotnictwie wojskowym strzegącym szwedzkiej neutralności. Gdy II wojna światowa dobiegała końca, szefowie firmy zaczęli zastanawiać się nad nowymi sferami działalności: ciężarówki, motocykle, kuchenki elektryczne - a może samochody osobowe? Przecież jedyna szwedzka firma Volvo produkowała auta duże i drogie, niezbyt pasujące do zabiedzonej powojennej Europy.

W 1945 roku Bror Bjurstőmer, szef biura projektowego SAAB, określił podstawowe parametry nowego auta: waga do 800 kilogramów, samonośne nadwozie o długości do 4,5 metra, dwusuwowy silnik i napęd przedni. Do tego nieskazitelna aerodynamika. Samochodem, który oznaczono kryptonimem „92”, zajmował się dwudziestoosobowy zespół inżynierów. Tylko dwaj spośród nich mieli prawo jazdy. Szukali inspiracji w przedwojennych konstrukcjach Adlera, DKW, Hanomaga, Volkswagena i Opla, a także w lotnictwie. Pierwszy prototyp, tzw. Ursaab wyposażono w silnik DKW o mocy 18 KM, ale wkrótce zastąpiło go dzieło szefa zespołu Gunnara Ljungstrőma: dwusuwowy, dwucylindrowy silnik o pojemności 764 cm sześc. o mocy 25 KM współpracujący z trzybiegową skrzynią przekładniową. Świetną pod względem aerodynamicznym, choć niezbyt urodziwą karoserię, poprawił w 1947 roku inżynier Sixten Sason, w przyszłości twórca nadwozi kolejnych Saabów, aż po sławny model 99.

Produkcja samochodu noszącego nazwę Saab 92 ruszyła 12 grudnia 1949 roku. W roku następnym powstało 1246 egzemplarzy, lakierowanych wyłącznie na zielono, bo z czasów wojny pozostały zapasy zielonej farby. W kolejnych latach z fabryki w Trollhattan niedaleko Gőteborga wyjeżdżało po dwa tysiące aut. Z czasem Saab 92 otrzymał pojemniejszy i otwierany z zewnątrz bagażnik oraz większe tylne okno. Fotele można było rozkładać do spania. W roku 1954 zastosowanie nowego gaźnika zwiększyło moc silnika do 28 KM. Saaba 92 produkowano do przełomu lat 1956/57. Nieco wcześniej trafił na taśmę montażową jego następca, model 93 z silnikiem trzycylindrowym. Ten z kolei zastąpiony został w cztery lata później modelem 96, który z silnikiem dwusuwowym, a od 1967 roku z czterosuwowym V4 na licencji Forda utrzymał się w produkcji aż przez dwadzieścia lat, zachowując z nieznacznymi modyfikacjami pierwotny kształt nadwozia.

***

Dariusz Kamiński, współwłaściciel małej firmy zajmującej się pośrednictwem handlowym w branży okrętowej, zetknął się z marką Saab o wiele później, gdy szwedzki producent utracił już samodzielność na rzecz koncernu General Motors. W 1999 roku kupił dla firmy Saaba 9-3, auto na platformie Opla Vectry, z wysokoprężnym silnikiem marki Isuzu, powiązanej kapitałowo z GM. Auto znakomicie służyło i służy po dziś dzień. To być może sprawiło, że w roku 2003 pan Dariusz zwrócił uwagę na tekst w tygodniku „Motor”. Opisano w nim warsztat samochodowy w Kańczudze koło Łańcuta na Rzeszowszczyźnie, który cieszy się sporym rozgłosem po drugiej stronie Bałtyku, bo Szwedzi powierzają mu naprawę i restaurację swoich zabytkowych dwusuwów. Ponieważ sam już wówczas myślał o kupnie do prywatnego użytku starego Saaba, wybrał się do Kańczugi. - Wszedłem na plac i oszalałem - opowiada mi. - Zobaczyłem piętnaście czy dwadzieścia przepięknych starych Saabów w różnych stadiach renowacji…

***

Za czasów COP w Kańczudze działała fabryka produkująca m.in. elementy blaszane i drewniane do licencyjnych Polskich Fiatów. Jej tradycje odrodziły się po wojnie w postaci licznych warsztatów blacharskich. Jeden z nich prowadził wraz z bratem Eugeniusz Wilk, świetny mechanik, serwisujący m.in. Syrenę kierowcy rajdowego Marka Ryndaka. Pilotem Ryndaka był przyjaciel Wilka, Tadeusz Kwiatek, wielki fan szwedzkiego mistrza kierownicy Erika Carlssona. Carlsson jako fabryczny jeździec SAAB-a wygrywał swym małym autkiem najważniejsze rajdy europejskie z Rallye Monte Carlo na czele. W latach 90. Kwiatek kupił w Niemczech trzydziestoletniego Saaba 96 V4 i stał się pierwszym „saabowskim” klientem przyjaciela. Po części do odbudowy wybrał się do Szwecji i nawiązał kontakt ze środowiskiem fanów zabytkowych aut z fabryki w Troll-hattan. Kilku z nich zleciło Wilkowi restaurację swoich samochodów. Odbierając je, zachwycali się jakością wykonania i… ceną. A Dariusz Kamiński przed powrotem do domu usłyszał zapewnienie: - Coś dla pana znajdziemy.

***

Półtora miesiąca później zadzwonił telefon: - Jest dla pana samochód! To był Saab 95, odmiana kombi, w Polsce praktycznie nieznana, rocznik 1966, silnik 850 cm sześc., trzycylindrowy, 42-konny, skrzynia czterobiegowa. Auto trafiło do pana Wilka ze Sztokholmu jako należność za remont dwóch Saab-ów. Jeździł nim przez wiele lat starszy pan, ojciec zleceniodawcy. Do Kańczugi Dariusz Kamiński wybrał się z synem.

- Wracając, planowaliśmy nocleg, ale już po jedenastu godzinach byliśmy w Gdańsku - wspomina pan Dariusz. - Saab mnie oczarował.

I to zauroczenie trwa do dziś. Poza nowym lakierem, akumulatorem, przewodami wysokiego napięcia oraz uszczelkami drzwi (pasowały od Poloneza) wszystko jest oryginalne. Auto zadaje szyku na zlotach i pokazach. Przez całe lata Dariusz Kamiński działał na „północnym przyczółku”: odbierał z promów auta przeznaczone do renowacji i ekspediował je do Kańczugi. A czasem sam siadał za kierownicą, bo - jak mówi - jazda Saabem to przyjemność zupełnie wyjątkowa. Niestety Eugeniuszowi Wilkowi brakuje już sił do prowadzenia warsztatu. A jego syn ma zupełnie inne zainteresowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki