Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeczywistość okazała się brutalna, Orlen Wisła lepszy od MMTS

Rafał Cybulski
Nie tak wyobrażali sobie początek półfinałowej rywalizacji z Orlenem Wisłą kibice MMTS Kwidzyn. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego w Płocku dwukrotnie zebrali srogie baty. W piątek przegrali 19:30 (9:12), a w sobotę 20:32 (8:15).

W piątek tylko początek był wyrównany, a od 10 minuty zaczęła się zaznaczać coraz większa przewaga gospodarzy. MMTS miał przede wszystkim spore problemy w ataku pozycyjnym, bo zawodnicy drugiej linii nie potrafili się przebić przez defensywny mur wiślaków, a do tego źle układała się współpraca z obrotowym Michałem Peretem. Jeśli już kwidzynianie potrafili sobie wypracować sytuacje rzutowe, to na skrzydłach, ale tam razili nieskutecznością. Swoje szanse marnowali Damian Kostrzewa, Patryk Rombel i Mateusz Seroka. A jakby tego było mało, wyjątkowo kiepski dzień miał Sebastian Suchowicz. Trener Zbigniew Markuszewski postanowił oszczędzać siły podstawowych zawodników na drugi mecz i dał pograć zmiennikom. Na boisku pojawili się m.in. Adam Pacześny, Antoni Łangowski i Miłosz Jedowski. Zwłaszcza dwaj ostatni pozostawili po sobie dobre wrażenie, ale ich postawa nie miała większego wpływu na końcowy wynik.

W drugim meczu gospodarze bili w MMTS jak w worek treningowy od samego początku. Po 12 minutach Wisła wygrywała już 9:0 i dopiero wtedy kwidzynianom udało się zdobyć gola. Jego autorem był Robert Orzechowski. Wiele razy wcześniej i wiele razy później, tak jak w piątek, zaporą nie do pokonania był dla nich Morten Seier. Duński bramkarz znów zagrał rewelacyjnie i nie robiło mu różnicy, czy zawodnicy MMTS rzucali z drugiej czy z pierwszej linii. W dodatku mimo wysokiego prowadzenia gospodarze nie zwalniali tempa i jeszcze przed przerwą powiększyli przewagę do 13 bramek! Przed końcem ich przewaga nad MMTS wynosiła 16 goli - 32:16. Jednak w końcówce pozwolili odrobić kwidzynianom nieco strat. Najpierw do bramki Wisły trafił Michał Adamuszek, a potem 3 gole z rzędu zdobył Kamil Krieger i MMTS na pocieszenie złamał barierę 20 goli.

- Odebraliśmy lekcję pokory. Przed meczami w Płocku wydawało mi się, że jesteśmy na tym samym poziomie, co rywale, ale rzeczywistość okazała się brutalna. W obu meczach zespoły dzieliła różnica klasy. Moje przedmeczowe zapowiedzi były bałwochwalcze - bije się w piersi trener Zbigniew Markuszewski, ale zapowiada, że jego zespół zrobi wszystko, by w Kwidzynie zmazać plamę na honorze.
W Płocku okazało się również, jak wiele drużyna traci bez Macieja Mroczkowskiego, swego kapitana i reżysera gry.

- Choć zastępujący go Michał Waszkiewicz też ma wiele walorów, to jednak nie jest w stanie zagwarantować takiego tempa rozgrywania jak Maciek - tłumaczy trener kwidzynian.
Przypomnijmy, że przed rokiem MMTS też rozpoczął półfinałową rywalizację z Wisłą od dwóch porażek w Płocku, ale potem wygrał trzy kolejne mecze... Trzeci mecz z Wisłą zostanie rozegrany w Kwidzynie, w sobotę, 7 maja.

Orlen Wisła - MMTS 30:19 (13:9)

Orlen Wisła: Seier, Dudek - Kuzieliew 9, Chrapkowski 7, Miszka 5, Dobelsek 4, Kavas 2, Samdahl 1, Twardo 1, Wiśniewski 1, Backstrom, Kuptel, Kwiatkowski, Paczkowski

MMTS: Suchowicz, Jedowski - Krieger 3, Łangowski 3, Orzechowski 3, Waszkiewicz 3, Adamuszek 2, Kostrzewa 2, Pacześny 2, Seroka 1, Peret, Rombel, Rosiak

Orlen Wisła - MMTS 32:20 (18:5)

Orlen Wisła: Seier, Dudek - Miszka 10, Backstroem 7, Chrapkowski 5, Kavas 4, Kuzieliew 2, Dobelsek 1, Mokrzki 1, Syprzak 1, Twardo 1, Kuptel, Kwiatkowski, Samdahl

MMTS: Suchowicz, Jedowski - Krieger 5, Adamuszek 4, Orzechowski 4, Waszkiewicz 3, Cieślak 1, Kostrzewa 1, Peret 1, Rombel 1, Łangowski, Pacześny, Rosiak, Seroka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki