Firma o przychodach rzędu 30 mld zł, zyskach wysokości 6 mld zł - to faktycznie brzmi imponująco. Taka ma być Polska Grupa Energetyczna po przejęciu Energi. Właściwie już nie polska, ale regionalna, europejska w zamierzeniach rządu. Ma konkurować z zagranicznymi koncernami i stać na straży dostaw prądu do polskich domów oraz dbać o inwestycje w nowe elektrownie, zwłaszcza jądrowe.
Możliwe, że fuzja przyniesie korzyści obu firmom. Możliwe, że Pomorze faktycznie nie straci, siedziba Energi pozostanie w Gdańsku, lokalne samorządy nadal będą zasilane milionami z podatków, instytucje kultury i sportu zachowają sponsora. Daleki jestem od jednoznacznej twierdzeń, że ta transakcja przyniesie same szkody firmom, regionowi, a także odbiorcom prądu.
Jednocześnie daleki jestem od ślepej wiary jaką wydają się kierować niektórzy z ministrów, że nowy koncern będzie w stanie konkurować z zachodnioeuropejskimi potentatami. Chyba nie ta liga. Ale może się mylę.
Bardziej zastanawia mnie to, że transakcja przebiega w ekspresowym tempie bez oglądania się na argumenty sceptyków, którzy w dodatku narazili się na burę za krytykę. Rząd wykazał spore zasoby energii , aby doprowadzić do tej fuzji.
Tak przy okazji podobno niewyczerpalne źródło energii to zimna fuzja jądrowa. Jest jednak źródłem iluzorycznym, ponieważ nikt jej w praktyce nie przeprowadził i nie zanosi się, aby dokonał tego w bliższej lub dalszej przyszłości. Oby efekty fuzji PGE i Energi nie okazały się równie iluzoryczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?