Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd: spotkajmy się w sierpniu

Mariusz Jabłoński
Stoczniowcy chcą się dowiedzieć, na jakim etapie są rozmowy z potencjalnymi inwestorami
Stoczniowcy chcą się dowiedzieć, na jakim etapie są rozmowy z potencjalnymi inwestorami Grzegorz Pachla
Związkowcy ze Stoczni Gdynia aż kipią ze złości. Na wczoraj planowano spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem i rozmowę na temat przyszłości przedsiębiorstwa, a tymczasem w poniedziałek o godz. 23 dostali informację, że spotkanie jest odwołane.

Związkowcy twierdzą, że traktuje się ich niepoważnie. Kancelaria Premiera informuje, że do spotkania dojdzie, ale najwcześniej po 15 sierpnia i to jeżeli premier będzie miał czas.

- To istna kpina. Ja już miałem kupiony bilet na pociąg do Warszawy, a w poniedziałek w nocy zadzwonili do mnie z Kancelarii Premiera i powiedzieli, że spotkanie jest odwołane - mówi zdenerwowany Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej. - Taka postawa premiera dowodzi, że jesteśmy przez niego lekceważeni. Nie wierzę w to, że nie mógł znaleźć dla nas przynajmniej pół godziny. Chcemy wiedzieć, na jakim etapie są rozmowy z inwestorami.

Obawiamy się, że we wrześniu może okazać się, że program prywatyzacji nie jest przygotowany i stoczni grozi upadek. Unia Europejska nie zgodzi się na kolejne przesunięcie terminu prywatyzacji.

Do 12 września Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, musi przesłać do Brukseli gotowe plany prywatyzacji Stoczni Gdynia i Stoczni Novej ze Szczecina. Jeżeli tego nie zrobi, Komisja Europejska może nakazać zwrot pomocy publicznej, przyznanej stoczniom od 2004 r. Pomoc ta wynosi ponad 5 mld zł. Zwrot takiej sumy oznacza upadek polskich stoczni. Gdy Unia Europejska po raz kolejny i ostatni zgodziła się na przesunięcie terminu przygotowania planów restrukturyzacji polskiego przemysłu stoczniowego, związkowcy zapowiedzieli, że przypilnują rząd, by te plany były gotowe na czas. Miały temu służyć spotkania w Warszawie. Do pierwszego z nich nie doszło.

- Znowu zaczynają się jakieś tajemnicze rozgrywki. Premier miał nas przyjąć, a tymczasem odwołał spotkanie w ostatniej chwili - mówi zbulwersowany Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdynia SA. - Jestem zaniepokojony tym bardziej, że dochodzą do mnie słuchy o tym, że negocjacje z firmą ISD, która jest zainteresowana nabyciem akcji naszej stoczni, rozpoczęto od nowa. Może dojść do sytuacji, że we wrześniu znowu okaże się, że dla stoczni nie ma inwestora i Unia Europejska powie "dość". Niech w końcu premier się z nami spotka i powie, czy stocznia zostanie postawiona w stan upadłości, czy - tak jak obiecywał - będzie uratowana.

Pracownicy Ministerstwa Skarbu Państwa zapewniają, że aktualnie kilkanaście firm jest zainteresowanych przejęciem Stoczni Gdynia. Wśród nich są podobno potentaci finansowi z całego świata.

- Jeżeli jest tak dobrze, to niech premier nam o tym powie, a nie unika spotkania z nami - oburza się Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec". - Pracownicy bez przerwy przychodzą do mnie i pytają, co dalej z przedsiębiorstwem. Bezradnie rozkładam ręce i odpowiadam, że nie wiem. Będziemy uparci i kategorycznie domagamy się spotkania z premierem Tuskiem. On, jako człowiek z Wybrzeża, powinien najlepiej rozumieć sytuację stoczniowców.

Dlaczego strona rządowa postanowiła przesunąć termin spotkania na drugą połowę sierpnia?
- Zarówno rząd, jak i związkowcy muszą się do tego spotkania lepiej przygotować - wyjaśnia opóźnienie Jacek Filipowicz, dyrektor Centrum Informacji Rządu. - Najlepiej będzie spotkać się po 15 sierpnia, oczywiście jeżeli kalendarz pana premiera na to pozwoli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki