Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Krauze bierze stery w Asseco Prokomie w swoje ręce

Paweł Durkiewicz
Ryszard Krauze słusznie nazywany jest jednym z głównych twórców potęgi trójmiejskiej koszykówki. Jednak odkąd zaczął wspierać profesjonalny basket spod znaku Prokomu Trefla, czy później Asseco Prokomu, nigdy nie sprawował bezpośredniej władzy nad swoimi klubami. W ostatni piątek dość nieoczekiwanie przejął funkcję prezesa mistrzów Polski od Przemysława Sęczkowskiego. Jak interpretować tę zmianę w kontekście trudnych czasów dla basketu w Polsce?

Sponsor nr 1

Gdyński biznesmen od lat uchodzi za jedyny ratunek dla podupadającej w Polsce dyscypliny. W czasach, w których mało poważnych firm decyduje się zainwestować w basket, Krauze od lat niemal w pojedynkę dba o budżet najsilniejszego polskiego zespołu. Powód jest prosty - podczas, gdy inni sponsorzy wkładają swe pieniądze w sport zwykle po to, by zyskać reklamę i prestiż, twórca potęgi Prokomu robi to głównie ze względu na własne zamiłowanie do koszykówki, którą niegdyś sam z powodzeniem uprawiał.

W ostatnich latach jego okręt flagowy jakby nieco zboczył z kursu. Po świetnym sezonie 2009/2010, okraszonym historycznym awansem do najlepszej ósemki Euroligi, Asseco Prokom przez trzy kolejne lata nie osiągnął nic w Europie. Na krajowym podwórku jest gdynianom coraz ciężej utrzymać prymat, o czym świadczy przebieg dwóch ostatnich rozgrywek finałowych z Turowem Zgorzelec i Treflem Sopot, zakończonych po siedmiomeczowych bataliach.

W latach 2008-2012 nadzór nad kwestiami sportowymi w klubie pełnił trener Tomas Pacesas, który budował drużynę wedle swojej koncepcji i sam rekomendował graczy do pozyskania. Litwin odniósł wielki sukces w 2010 r., jednak później nie potrafił już zbudować ekipy zdolnej do walki z najlepszymi w Europie. Na początku zeszłego roku Pacesas opuścił klub, a niemal równocześnie posadę wiceprezesa ds. sportowych objął Walter Jeklin. W obecnym sezonie Słoweniec wsławił się tym, że spośród sześciu zawodników zagranicznych, których ściągnął do Gdyni, tylko jednego nie można nazwać pomyłką transferową. Może więc Krauze po prostu stracił cierpliwość?

Szansa na zgodę

Do zeszłego tygodnia funkcję szefa klubu pełnił Przemysław Sęczkowski. Menedżer związany z firmą Asseco Poland uchodził za mało wyrazistą, wręcz zagadkową postać. Odkąd objął swą posadę w 2008 roku, rzadko kiedy wypowiadał się na tematy sportowe, zajmował się głównie kwestiami organizacyjnymi, za co 3 lata temu został zresztą wyróżniony przez władze Euroligi.

Od piątku Krauze jest jednocześnie właścicielem, przewodniczącym rady nadzorczej i prezesem zarządu klubu. Trudno powiedzieć, czy oznacza to radykalne zmiany w funkcjonowaniu organizacji, jednak można mieć nadzieję, że przy bezpośrednim nadzorze twórcy Prokomu jest szansa na poprawę stosunków z Treflem Sopot, czyli drużyną mającą wspólne korzenie z obecnym mistrzem Polski.

Jest bowiem co poprawiać. Od momentu rozłamu w dawnym Prokomie Treflu relacje sąsiedzkie pomiędzy Sopotem a Gdynią przypominają zimną wojnę. Przykładem jest chociażby ostatnia sprawa transferu Przemysława Zamojskiego, który wobec zaległości finansowych postanowił rozwiązać swój kontrakt z Treflem i przejść do Asseco. Klub z Gdyni zaczął kusić swojego byłego gracza już na początku grudnia, przed meczem z... Treflem. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski skomentował całą sytuację jasno: - Wolałbym, aby nasza rywalizacja była na parkiecie w hali, a nie polegała na podkradaniu sobie zawodników.

Osoba Ryszarda Krauzego może zakończyć permanentną awanturę. Nie jest tajemnicą, że gdyński biznesmen wciąż pozostaje w dobrych relacjach z Jackiem Karnowskim, a także szefem Trefla, Kazimierzem Wierzbickim, z którym kiedyś grał nawet w jednej drużynie Startu Gdynia. Obaj panowie w wywiadach prasowych często mile wspominają współpracę z Krauzem.

Krok w stronę fuzji?

Oficjalne przejęcie pełni władzy przez gdyńskiego biznesmena może być zresztą znakiem zbliżającej się fuzji obu zwaśnionych klubów. Krauze przyznawał w jednej ze swoich wypowiedzi, że temat połączenia był już omawiany zeszłego lata. W innym wywiadzie zdradził, że gdy w lecie 2009 roku zespół został przeniesiony do Gdyni, wcale nie był najbardziej wpływową osobą w klubie.

Wszystkie te wyłapane fakty zdają się składać w jedną logiczną całość, jednak na finał sprawy przyjdzie nam poczekać jeszcze pół roku. Na ten moment nikt oczywiście nie potwierdzi, że od kolejnego sezonu w lidze zagra ponownie Prokom Trefl Sopot. Pozostają domysły i... dokładna analiza przebiegu wydarzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki