Media doniosły, że organizowane przez Ministerstwo Środowiska konferencje w słynnej „stodole” ministra Szyszki, umiejscowionej w Tucznie, uświetnił występ znanego tenora Bogusława Morki, prywatnie znajomego ministra.
Czytając to, z dumą pomyślałam, że oto człowiek, dzięki któremu muzyka operowa trafiła nie tyle pod strzechy, co do „stodoły”. Można oczywiście złośliwie powiedzieć - jaki meloman taka... La Scala. Ale nie zamierzam wybrzydzać. Bo przecież, jak wiemy, muzyka łagodzi obyczaje. Co starał się przypomnieć poseł Szczerba z PO i za co został wykluczony z obrad Sejmu przez innego miłośnika muzyki marszałka Marka Kuchcińskiego, w młodości grającego na bębnach.
Wracając do „stodoły” w Tucznie. Konferencje o „roli lasów borealnych w bilansie CO2” mógł przecież uświetnić Zenon Martyniuk i zaśpiewać ministrowi „przez twe oczy zielone, zielone”. Ale Jan Szyszko wolał tenora, i to zaprzyjaźnionego. A że za przyjaźń się dzisiaj płaci, to tenor otrzymał za dwa występy 55 tysięcy złotych. Oczywiście nasz meloman nie bawi się w mecenasa sztuki i nie zapłacił ze swojej kieszeni, tylko z naszej.
I pomyśleć, że kiedyś ośmiorniczki stawały nam w gardle. A teraz suweren krzywi się na operowe ekstrawagancje, jakby powiedział prezes Jarosław Kaczyński, ministra melomana.
Tenże suweren przypomina, co partia PiS jednym tchem zapowiadała w kampanii wyborczej. A mówili tak: „skończymy z kolesiostwem, nepotyzmem i marnotrawieniem publicznych pieniędzy”. I co? Skończyli... ale z mówieniem.
Czytaj więcej felietonów z cyklu Rysim Pazurem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?