Przedmiotem ich wspólnej troski była pisana przez jednego z tych dwóch dziennikarzy książka o życiu i o rodzinie największego polskiego biznesmena Jana Kulczyka. Przy trzech butelkach wódki (marki nie znamy) o pojemności 0,75 litra każda, mecenas, który był kiedyś wicepremierem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości oraz dwaj żurnaliści negocjowali cenę, za jaką ta książka o Kulczyku ma się... nie ukazać.
Nie dogadali się. Relację z tego dyskusyjnego panelu literackiego nagrał jeden z jego uczestników, człowiek podobno piszący, a już na pewno nagrywający. My mogliśmy ją przeczytać niedawno w tygodniku, który ujawnia różne taśmy.
Trudno powiedzieć, co było przyczyną niedogadania się panelistów. Jedni twierdzą, że zbyt niska cena, jaką podał mecenas za książkę. Inni, że może winna była wódka. Jeśli tak, to stare, pijackie porzekadło, że bez pół litra nie razbieriosz, trzeba teraz lekko zmodyfikować na: bez trzy czwarte litra nie razbieriosz.
Ta historia pokazuje, że od czasów PRL niewiele się w naszej obyczajowości zmieniło. Że znowu warto wiedzieć, z kim się pije. Nawet jeśli się chce rozmawiać tylko o... "literaturze" nie do wydania. Sprytny do tej pory mecenas o tym nie wiedział. I teraz odbija mu się to, jak po wódce, czkawką.
W tej opowieści jeszcze jedna rzecz może miłośników różnych książek zaciekawić. Otóż mecenas negocjował w imieniu przyjaciela Kulczyka, który chciał wielkiemu Janowi zrobić prezent w postaci książki, która się nie ukaże. Za ów prezent gotów był zapłacić 400 tysięcy złotych. Mamy więc do czynienia albo z wielką przyjaźnią, albo z nową formą mecenatu. I znowu, jak mówią, bez pół litra nie razbieriosz. A raczej bez trzy czwarte litra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?