Słysząc te słowa Jarosława, czyli tego, który do kitu nie jest, pomyślałam gorzko - co też ta polityka z nas robi ? Jak na nas wpływa, że już nie tylko człowiek człowiekowi wilkiem, ale też brat bratu wrogiem i... kitem. W dodatku tak publicznie i ostro. Może znowu jakiś Rubikon został przekroczony?
Zupełnie jednak inną strategię zachowania obrali bracia Glińscy. Również dobrze znani. I na pewno niestojący politycznie po tej samej stronie barykady. Jeden to Robert, wybitny reżyser, twórca takich filmów jak „Niedzielne igraszki”, „Cześć, Tereska” czy „Kamienie na szaniec”. Drugi to Piotr, niegdyś premier z tabletu, a dziś wicepremier w realu i człowiek od kultury.
Jednak obaj bracia konsekwentnie milczą na swój temat. Nie tylko sami o sobie nie opowiadają, ale też nie komentują własnych zachowań. Robert Gliński, który sam jeszcze do niedawna był dyrektorem Teatru Powszechnego, boksującym się ze stołeczną władzą o pieniądze na spektakle, nie skomentował słów i reakcji swojego brata na spektakl „Śmierć i dziewczyna”, wystawiony we wrocławskim teatrze. A kiedy na niedawnej gali rozdania Paszportów Polityki usłyszał ze sceny nieco ironiczne: Panie Gliński, niech pan pozdrowi brata - tylko się lekko uśmiechnął. I wziął to milcząco na klatę. Jakby chciał powiedzieć, że brata się nie wybiera. Brata się, po prostu, ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?