Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rysie poszły w las na terenie Nadleśnictwa Połczyn-Zdrój. Trwa przywracanie ich naturze

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Do wolności jeden krok
Do wolności jeden krok Andrzej Bejger/Roksana Czerniawska/Rajmund Wełnic
Dwa młode rysie wypuszczono na wolność na terenie Nadleśnictwa Połczyn-Zdrój. To ich debiut na tym terenie, ale w północno-zachodniej Polsce już ponad 80 rysi udało się przywrócić naturze.

To była kolejna udana akcja Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, które od 2019 prowadzi reintrodukcję rysia. Od tego czasu na terenie północno-zachodniej Polski wypuszczono ponad 80 zwierząt. Do tej pory raczej w zachodniej części regionu, ale wraz z rozwojem populacji przyrodnicy wypuszczają je coraz bardziej na wschód - jesienią zeszłego roku na terenie szczecineckiego Nadleśnictwa Czarnobór wolność odzyskały trzy rysie - Hiena, Tuja i Rambo.

Już w tym roku dołączyły do nich dwa młode - urodzone w maju zeszłego roku - samce. Przyrodnicy wypuścili je w pobliżu - nomen omen - miejscowości Kocury na terenie Nadleśnictwa Połczyn. Mają tu fantastyczne warunki bytowania - lasy, piękny przełom rzeki Dębnicy, ale i tereny rolne, istną mozaikę krajobrazów.

Nie znaczy to jednak, że tutaj osiedlą się na stałe, bo te zwierzęta potrafią wędrować wiele kilometrów w poszukiwaniu odpowiedniego siedliska.

- Jeden z naszych rysi, wypuszczony koło Drawna, zawędrował aż pod Poznań i tam, niestety, zginął - mówi Roksana Czerniawska z ZTP.

Przyrodnicy ich szlaki migracyjne śledzą dzięki obrożom telemetrycznym.

Jeden z rysi - z okazji odzyskania wolności nazwany przez uczestników wydarzenia Ignacym - urodził się w Dzikiej Zagrodzie w Jabłonowie koło Wałcza, prowadzonej przez Towarzystwo. Drugi - Dzwoniec - przyszedł świat na wolności, ale w ośrodku przebywał na rehabilitacji. Matka wychowywała kociaka w Zagrodzie przez blisko rok. Tuż przed wypuszczeniem ważyły po 14-16 kilogramów. Miotały się w klatkach, wydając odgłosy zupełnie nieprzypominające mruczenia kotka i groźnie prychając przez kraty na ludzi. Widać było, że są mocno przestraszone i najchętniej dałyby drapaka w krzaki. No i już za chwilkę...

Na wolność trafiły u progu marca, gdy rozpoczyna się czas rysich (i kotów w ogóle) okres godowy. Wiadomo, marcowanie...

- Hormony w nich buzują, mają teraz tylko jedno w głosie, znamy przypadek, gdy ryś przeszedł do rysicy ponad 50 kilometrów - śmieje się pani Roksana.

Rysie to samotniki, łączą się w pary tylko w celu prokreacji, a potem każdy idzie w swoją stronę i matka sama wychowuje młode.

- Choć tata czasami odwiedza kocięta - mówi pani Roksana.

Marcowanie to najlepszy moment, aby poszukały sobie nowego domu. Ale też największa okazja, aby stanąć oko w oko z rysiem na wycieczce do lasu, bo czas godów nieco stępia im wrodzoną ostrożność.

Przy okazji przestrzegamy - rysie to nie są miłe kotki do głaskania, ale drapieżniki. Od ludzi stronią, jednak gdy już dojdzie do spotkania, to nie traktujmy ich jak kociaki z kanapy.

- Gdy już spotkamy rysia, najlepiej bezpiecznie się oddalić, nie robić sobie selfie komórką - przestrzega nasza rozmówczyni. - Obserwujmy, ale z daleka.

Rysia na pewno nie pomylimy z dzikim kotem, nie tylko z uwagi na charakterystyczne pędzelki na uszach. To naprawdę spory zwierzak. Dorosłe osobniki osiągają długość ciała do 110 centymetrów, ogona do 23 centymetrów. Ważą około 30 kilogramów i więcej.

Początkowo rysie do programu reintrodukcji pochodziły z niewoli, najczęściej z ogrodów zoologicznych. Ale od kilku lat rodzą się już także na wolności - szacuje się, że do tej pory na świat w naszym regionie przyszło około 70 młodych.

- Wypuszczane przez nas mają obroże, staramy się też, aby choć części urodzonych na wolności założyć nadajnik, stąd wiemy np., że samiczki po opuszczeniu matki swoje rewiry zakładają w pobliżu, a samce raczej ruszają dalej - dodaje pani Roksana.

Fantastyczne spotkania od kilku lat z tymi pięknymi drapieżnikami przeżywa Andrzej Bejger, leśnik ze Złocieńca, który dosłownie zaprzyjaźnił się z rysią rodzinką. Miłośnik natury i fotograf przyrody z nieprawdopodobnym okiem i szczęściem w bezkrwawych łowach z aparatem.

- Tę rysicę miałem okazję spotkać już kilka razy wcześniej i najwyraźniej przyzwyczaiła się do tego, że nic jej z mojej strony nie grozi - opowiadał nam pan Andrzej, któremu w lipcu dwa lata temu udało się wykonać serię zdjęć samicy z trójką (dwie samiczki i jeden samczyk) młodych. To absolutny unikat, bo nasz koci drapieżnik unika raczej spotkań z ludźmi, a już młode chowa przed nimi z daleka. W tym wypadku złocieniecki leśnik miał sporo szczęścia.

- Jechałem autem, gdy ją zobaczyłem, zatrzymałem się i wysiadłem, kładąc się w trawie - mówił Andrzej Bejger.

Oczywiście ryś intruza dostrzegł, ale w tym wypadku pozwolił się sfotografować z całą rodziną. W sumie fotograf miał okazję widywać się z rysiami kilka razy, czego efektem jest seria przepięknych zdjęć. Większość wykonanych z pomocą teleobiektywu, ale też całkiem z bliska.

Ale i on przestrzega: - Miałem taką sytuację, że rysica dosłownie odprowadziła mnie do samochodu i na widok jej zębów naprawdę zrobiło mi się gorąco. Z nerwów nie mogłem otworzyć drzwi - wspomina Andrzej Bejger.

Rysie nie mają w naturze - poza człowiekiem - naturalnych wrogów. Niestety, były przypadki kłusownictwa - w roku 2022 ktoś zastrzelił rysia koło Kalisza Pomorskiego.

Z wilkami kocie drapieżniki nie wchodzą sobie w drogę. Śmiertelne zagrożenie stanowią jednak dla nich choroby, szczególnie świerzb.

- Jeżeli w porę takiego rysia się nie odłowi i nie podda leczeniu, to, niestety, dla niego oznacza śmierć - mówi Roksana Czerniawska. - Gdy świerzb złapie rysica prowadząca młode, to wyrok na wszystkie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maciej Wąsik zeznaje przed komisją śledczą. Doszło do awantury

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński