Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyła akcja Dziennika Bałtyckiego: Tani podręcznik

A.Mizera-Nowicka
Ponad 366 tys. uczniów z całego Pomorza rozpoczęło 1 września naukę w szkole. Tłumy dzieci, które dziś wypełniają szkolne korytarze, do ostatnich dni sierpnia wraz z rodzicami szturmowały księgarnie. Niektórzy obniżali koszty szkolnych zakupów, poszukując tańszych podręczników w antykwariatach. Jednak żeby kupić cały komplet używanych podręczników trzeba było mieć szczęście.

Na takie ulgi nie mieli co liczyć uczniowie, którzy rozpoczęli właśnie naukę w czwartych klasach szkół podstawowych i pierwszych w szkołach ponadgimnazjalnych. Wszystkie podręczniki musieli kupić nowe. Koniec sierpnia był również czasem burzliwej dyskusji między wydawcami oświatowymi a Ministerstwem Edukacji Narodowej. Pierwsi twierdzą, że wpływ na koszt podręczników mają co rusz wprowadzane zmiany w edukacji w Polsce. Przedstawiciele rządu z kolei odpierają te tezy, argumentując, że nie ma to wpływu na potrzeby modyfikacji podręczników.

Podręcznik i zeszyt ćwiczeń do nauki języka angielskiego - 99 złotych. Nowa książka do geografii dla licealisty - 32,50 zł. Najtańsze książki są dla uczniów podstawówki. Za zapakowany, pełny komplet podręczników rodzice zapłacili od około 150 do 230 złotych. Najwięcej pieniędzy musieli wydać rodzice licealistów. Koszt zakupu zestawu książek kształtował się na poziomie około 500 złotych. Większość rodziców z koszykami wypełnionymi podręcznikami w kolejce do kasy w księgarniach stała załamana.

- Mam nadzieję, że zamkniemy zakupy w okolicach tysiąca złotych - mówiła Małgorzata Bacza, mama dwójki uczniów. - Starszy syn idzie do technikum, poza książkami do nauki np. języka polskiego dochodzą również podręczniki do nauki zawodu, które też nie są tanie. Młodszy syn z kolei rozpoczyna naukę w gimnazjum. Nie może używać książek, których wcześniej używał jego brat, musi mieć nowe. Faktycznie musieliśmy w wakacje oszczędzać, żeby kupić niezbędne podręczniki i ćwiczenia. Jeżeli teraz nam nie wystarczy pieniędzy, to będziemy dokupywać książki w ciągu roku szkolnego.

Na zakup części podręczników zdecydował się także Dawid Piórkowski, który dziś zaczyna naukę w jednym z gdyńskich liceów. - Nie mogę kupić używanych książek, a teraz nie stać mnie na to, by kupić wszystkie - mówił Dawid. - Kupię na razie podręczniki do najważniejszych przedmiotów, jak język polski, matematyka czy fizyka. Może później okaże się, że książki do np. wiedzy o kulturze tak naprawdę w ogóle nie będę potrzebował.

Głosy niezadowolenia spowodowane cenami podręczników trafiają też do księgarzy. Twierdzą, że to do nich rodzice mają pretensje.

- Najbardziej niezadowoleni są rodzice uczniów klas IV-VI oraz pierwszych klas liceów - mówi pracownica księgarni Omnibus w Gdyni. - Nie mogą odsprzedać starych podręczników i muszą kupić nowe. Najdroższe i chyba najczęściej zmieniane są książki do nauki języków, szczególnie redagowane przez mieszane grupy lingwistów, czyli polskich i np. brytyjskich.

Dlaczego musimy tak dużo wydawać na podręczniki? Czy można to zmienić? ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI! Czekamy na Wasze opinie w Komentarzach!

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Na wysokie ceny podręczników rodzice skarżą się również nauczycielom. Władze szkół twierdzą, że starają się pomagać rodzicom finansowo. Popularna jest też organizacja giełdy podręczników. Dyrektorzy tłumaczą, że więcej zrobić nie mogą.

- Nie da się ukryć, że nasza szkoła znajduje się w dzielnicy mocno wspieranej przez opiekę społeczną - mówi Marek Dąbkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Gdyni. - Dążymy do tego, by wesprzeć rodziców, 10 proc. naszych uczniów otrzymuje stypendium socjalne. Ponadto każde rozsądne środowisko szkolne organizuje na początku roku kiermasze książek w szkołach, my taki również będziemy organizować.

Dyrektorzy szkół przyznają też, że problem kosztów zakupu podręczników dobrze znają.
- Z punktu widzenia przeciętnego Polaka podręczniki szkolne są zbyt drogie, wielu rodziców nie stać na ich zakup - mówi Tomasz Zbierski, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6 w Gdańsku. - Książki są z roku na rok coraz droższe, bo ważne są interesy wydawnictw, a nie edukacji. Podręczniki są wydawane najdroższymi metodami, co roku są zmieniane i tak powstają komplikacje w przekazywaniu ich kolejnym rocznikom. To oraz ciągłe reformy splatają się na kuriozum i chyba nikt tego nie zmieni.

Dyrekcje niektórych placówek zapewniają, też że sprawdzają wprowadzane w szkole podręczniki. Dopiero przy wykryciu błędów decydują się na zmiany. - Życie staje się coraz droższe. Podręczniki były i będą drogie. Staramy się, by rodzice nie ponosili wysokich kosztów związanych z zakupem książek. Te do dodatkowych przedmiotów dobieramy w taki sposób, aby nie doszło do sytuacji, w których podręcznik był użyty trzy razy w ciągu semestru- mówi Wojciech Jankowski, dyrektor Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi numer 1 w Sopocie.

Wydawcy książek odpierają zarzuty, że są odpowiedzialni za wysokie ceny podręczników. Przedstawiciele Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki oszacowali przybliżone koszty składowe ceny podręcznika. Według tych wyliczeń, najwyższa (35 proc. ceny) jest marża dystrybutora. Prace redakcyjne, zakupy licencji i praw autorskich to 25 proc. ceny, 20 proc. to koszt papieru, druku i oprawy. Zysk wydawcy opiewa na 10 proc. wartości podręcznika, a po 5 proc. to koszty podatku VAT oraz materiałów i wsparcia dydaktycznego.

- Wydawcy edukacyjni podkreślają, że wpływ na koszty zakupów podręczników mają m.in. reformy systemu edukacji w Polsce, które skutkują zmianami podstaw programowych oraz egzaminów, co stwarza konieczność aktualizacji podręczników - podają przedstawiciele Polskiej Izby Książki. - Czynnikiem wpływającym na uciążliwość kosztów zakupu podręczników jest też brak skutecznych rządowych programów dofinansowania zakupu podręczników dla mniej zamożnych rodzin. Istniejące programy wykazują wiele błędów i są nieskuteczne.

Z tym nie zgadza się Ministerstwo Edukacji Narodowej. Przedstawiciele resortu podają, że na program "Wyprawka szkolna" w tym roku przeznaczono 128 milionów złotych. To o 13 milionów złotych więcej niż w roku ubiegłym. Twierdzą również, że zmiany w systemie nauczania nie uzasadniają zmian w podręcznikach.

- Niesłuszne jest twierdzenie, że "reformy systemu edukacji skutkują ciągłymi zmianami podstaw programowych" - komentuje Paulina Klimek, zastępca rzecznika prasowego MEN. - Reforma programowa została wprowadzona już w 2009 roku. Obecnie dotyczy tylko dwóch roczników, klasy IV szkoły podstawowej i klasy I szkoły ponadgimnazjalnej. Forma egzaminów wynika bezpośrednio z przyjętej podstawy programowej. Reforma programowa nie wpływa więc na zaistnienie potrzeby modyfikacji podręczników.

Minister edukacji narodowej podkreśla od początku obecnej kadencji, że jednym z założeń w zarządzaniu systemem oświaty jest stabilizacja działań. Wprowadzając instrumenty dla jej zapewnienia minister Krystyna Szumilas między innymi podpisała rozporządzenie, ograniczające możliwość zmian redakcyjnych i pozwalające modyfikować podręczniki nie częściej niż raz na trzy lata.

Dlaczego musimy tak dużo wydawać na podręczniki? Czy można to zmienić? ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI! Czekamy na Wasze

opinie w Komentarzach!

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki