Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rugbiści Arki bez pucharu

Szymon Szadurski
Nawet takie "sztuczki" nie zwiodły łódzkich rugbistów
Nawet takie "sztuczki" nie zwiodły łódzkich rugbistów G. Mehring
Nie udało się rugbistom Arki zdobyć podwójnej korony w tegorocznych rozgrywkach. Po zwycięskim finale mistrzostw Polski w Łodzi, w sobotę ekipa Budowlanych udanie zrewanżowała się gdynianom za tamtą porażkę, zwyciężając 16:3 i odbierając im krajowy puchar.

Mecz, przy sztucznym oświetleniu na Narodowym Stadionie Rugby, oglądał niemal komplet - 2,5 tys. widzów, w tym dość spora grupa kibiców z Łodzi. Spotkanie nie mogło jednak zachwycić miłośników tej dyscypliny sportu. W poczynaniach obu ekip, szczególnie w szeregach gospodarzy, widać było, iż nie są jeszcze optymalnie przygotowani do rozgrywek w sezonie 2011/2012.


Szczególnie w drugiej połowie, kiedy nie padły już żadne punkty, mnożyły się błędy. Popularne "Buldogi" z Gdyni będą musiały więc sporo popracować na treningach, aby obronić mistrzostwo.


Ze względu na rangę meczu przed spotkaniem kibice na stojąco odśpiewali hymn narodowy. Atmosfera na trybunach była wspaniała, fani z Gdyni przywitali swoich ulubieńców nową flagą z napisem "Mistrza mamy, pucharu nie oddamy". Okazało się jednak, iż planu tego wcale nie będzie łatwo zrealizować na boisku, bowiem to goście lepiej weszli w mecz, z impetem ruszając do ataku. Pierwszą okazję dla nich na otworzenie wyniku miał już w 6 minucie nowy łącznik ataku Budowlanych, Gruzin Tejmuraz Sokadze. Jego kop z rzutu karnego, wykonywany z pokaźnej odległości 40 m, okazał się jednak niecelny.

Ten sam zawodnik w prostszej sytuacji, w 15 minucie, nie pomylił się już jednak i umieścił piłkę między słupami. Tym samym goście wygrywali 3:0. Gruzin swój wyczyn skopiował chwilę później, podwyższając prowadzenie. W 24 minucie trener Arki Maciej Stachura zmuszony został do wykorzystania pierwszej zmiany, kiedy po starciu z potężnym Merabem Gabunią kontuzji doznał Rafał Kwiatkowski. Na placu gry zastąpił go Dawid Kałduński. Tymczasem w 29 minucie na arkowców spadł kolejny cios. Po błędzie gdyńskiej obrony Grzegorz Dułka przyłożył piłkę między słupami, Sokadze nie miał żadnych problemów z podwyższeniem i zrobiło się nieciekawie.

Na tablicy wyników widniał rezultat 0:13. Ozdobą meczu były kolejne trzy oczka, zdobyte drop-golem ze znacznej odległości przez Tomasza Stępienia. Gdynianie zdołali odpowiedzieć jedynie 3 punktami, zaliczonymi przez Bekę Tsiklauri.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki