Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

R@port: Festiwal Skeczy Męczących

Henryk Tronowicz, Jarosław Zalesiński
Magda Kumorek (pierwsza od lewej) jako Kumernis
Magda Kumorek (pierwsza od lewej) jako Kumernis Karolina Misztal
Jeśli 11 Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@port odbijał obecny poziom polskiej dramaturgii, to nie jest z nią różowo.

Powiedzonko, że nie ma się z kim przegrać, straciło, jak wiemy, na aktualności. Niespodzianie odświeżył je 11 Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@port. Zwycięski spektakl festiwalu, „Kumernis, czyli jak świętej panience broda rosła” gdyńskiego Teatru Muzycznego, wygrał z resztą konkursowych przedstawień o okrążenie. Lepsze sztuki też zresztą miałby szansę pokonać, bo to inscenizacja szczególna. Aż szkoda, że rozbłysła na R@porcie na nieszczególnym tle.

Dziewczęcość na krzyżu

„Kumernis” to spektakl napisany i wyreżyserowany przez Agatę Dudę-Gracz, która stworzyła na scenie zbudowany na wzór wielkiego ikonostasu fantazyjny świat. Ludzie, zwierzęta, drzewa i kamienie żyją w nim w osobliwej symbiozie. To świat, w którym „ludzie są jak kamienie, a kamienie jak ludzie”. Jego okrucieństwo (chciałoby się powiedzieć nieludzkie, ale ono jest właśnie bardzo ludzkie) coraz bardziej nas dławi, przytłacza. Duda-Gracz wykreowała obrzydławy świat patriarchalnej, lepiej powiedzieć: samczej polskiej prowincji, w której dziewczęca wrażliwość bohaterki, tytułowej Kumernis, powinna zostać bez żadnego ratunku utytłana i zeświniona. A jednak tak się nie dzieje. Ta koszmarna zbiorowość, współczesne Lipce Reymontowskie, może przybić dziewczynę do symbolicznego krzyża (co nie jest żadnym bluźnierczym gestem reżyser), ale nie może odebrać jej sercu siły i woli kochania.

Sztuka Dudy-Gracz nie tyle oskarża człowieka o zło, choć dosadnej, oskarżycielskiej brutalności jest tu co niemiara, ile pokazuje, że w człowieku jednak pozostaje coś od tego zła większego. Mądre to, prawdziwe, głębokie. Z pasją, wręcz z żarem zagrane przez wszystkich występujących aktorów.

Za temperaturę i ciepło

Temperaturę, która mogła obudzić emocje, miała jeszcze sztuka, „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian” Ziemowita Szczerka, wyreżyserowana przez Remigiusza Brzyka w lubelskim teatrze im. Osterwy. Głośna reportażowa książka Szczerka jest tyleż obrazem współczesnej Ukrainy, ile opisem stosunku nas Polaków do wschodniego sąsiada, do którego organizujemy „plecakowe” wycieczki, po to by utwierdzić się w poczuciu cywilizacyjnej wyższości, jakiej nie dają nam kontakty z żadną inną sąsiadująca z nami nacją. Spektakl Brzyka najbardziej przekonywał tam, gdzie reżyser po prostu oddawał głos autorowi, przytaczając jego drwiące dywagacje o nas Polakach. Przekonywał najmniej tam, gdzie starał się oddać na scenie szaleńczą reporterską „jazdę” Szczerka po Ukrainie. Apokaliptyczny atomowy grzyb na monitorach, pokazujący się w finale, sugestywnie ostrzegał, że nasze nierozumienie najbliższego nam Wschodu ściągnie na nas katastrofę.

Kapituła konkursu spektakl Brzyka obdarzyła wyróżnieniem, chcąc przez to powiedzieć, że odróżniał się on od festiwalowego tła. Drugim wyróżnieniem kapituła uhonorowała spektakl „Ony” Marty Guśniowskiej w reżyserii Daniela Adamczyka z Centrum Kultury i Teatru Czytelni Dramatu w Lublinie (spektakl zdobył też nagrodę publiczności). „Ony” to kameralne, zrobione bardzo prostymi - ale za to jak pomysłowymi - środkami przedstawienie, pokazujące najpoważniejsze strapienia ludzkiego życia, nawet tak poważne, jak śmierć, oczyma dziecka. Ciepłe, sympatyczne, z poczuciem humoru.

Skecze i eksperymenty

Na reszcie przedstawień publiczności już do śmiechu nie było. Poza może „Zapolską Superstar (czyli jak przegrywać, żeby wygrać” Jana Czaplińskiego, sztuką wyreżyserowaną przez Anetę Groszyńską w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Zapolska jako niewinna ofiara tradycyjnej obyczajowości niekoniecznie przekonywała, ale wielkiej sprawności w odgrywaniu balansujących na granicy kabaretu scen aktorom nie można było odmówić.

Teatr im. Norwida z Jeleniej Góry pokazał sztukę Szymona Bogacza „Karskiego Historia Nieprawdziwa”. Autor poddaje przewrotnej rewizji heroiczne czyny Jana Karskiego, który w roku 1943 z prawdą o Holocauście dotarł nawet za ocean do Białego Domu. Co jednak ma stanowić kryterium skuteczności misji emisariusza? Jeleniogórskie szyderstwo z wizerunku polskiego kuriera, niezależnie od kontekstualnych kabaretowych skeczów, oglądało się z niesmakiem.

Krakowski Teatr Barakah pokazał satyryczną sztukę obyczajową Andrzeja Sadowskiego „Sąsiedzi”. Tekst uzasadnia podejrzenie, że polscy autorzy postanowili ścigać się w dialogach na liczbę użytych wulgaryzmów. Inna rzecz, że makabryczna pointa sztuki ścinała widza z nóg.

Za to otępiały „Wojny, których nie przeżyłam” Agnieszki Jakimiak i Weroniki Szczawińskiej, w reżyserii tej drugiej (Teatr Polski z Bydgoszczy). Opisywanie na scenie w jałowych tyradach działań jakiegoś nibyinstytutu prowadzącego nibynaukowe badania nad psychologią wojny doprowadziły do innej wojny: widowni z autorkami. Siedzące obok mnie osoby zaczęły knuć nikczemny spisek, jak zerwać ten spektakl. Po cichu się z nimi solidaryzowałem.

Korzyści z R@portu

Festiwal to nie tylko spektakle konkursowe. Dyrektor programowy R@portu, Jacek Sieradzki, zaprosił też spektakle dla dzieci, stand-upy oraz - jako tematyczną ramę całości - dwa spektakle Teatru Śląskiego z Katowic: „Morfinę” w reżyserii Eweliny Marciniak oraz „Skazanego na bluesa” w reżyserii Arkadiusza Jakubika. Oglądając, zgnębiony, kłębiących się na scenie aktorów w „Skazanym na bluesie”, zastanawiałem się, czemu służy taki festiwal. Pokazuje pewne tendencje i zainteresowania, np. lokalnością? Pokazuje, co dzieje się w polskim teatrze poza znanymi ośrodkami? Zapewne. Ale jeśli jego program składa się z tylu nieprzekonujących czy wręcz marnych przedstawień, jaka z niego korzyść?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki