Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Karolem Zduńczykiem, prezesem zarządu Korporacji Budowlanej Doraco. „Bez ryzyka nie ma sukcesu”

Ryszarda Wojciechowska
Myślę, jak bardzo pandemia przewartościowuje nasze podejście do wielu spraw, także tych w biznesie. Mniej się teraz koncentrujemy na samych planach biznesowych, a bardziej na ludziach, ich zdrowiu i bezpieczeństwie – mówi Karol Zduńczyk, prezes zarządu Korporacji Budowlanej Doraco.

Patrząc na to, co się teraz dzieje w biznesie w związku z pandemią na świecie, myśli pan, że łatwo już było?

Myślę, jak bardzo pandemia przewartościowuje nasze podejście do wielu spraw, także tych w biznesie. Mniej się teraz koncentrujemy na samych planach biznesowych, a bardziej na ludziach, ich zdrowiu i bezpieczeństwie. Jeszcze niedawno sądziłem, że należę do pokolenia w pewnym sensie nie do zdarcia. Takiego, któremu niewiele zagraża. A teraz czuję, jak nad nami krąży to widmo zagrożenia, niepokój i strach o życie. Przez to, paradoksalnie, wiele decyzji w biznesie staje się obecnie prostszych. Oczywiście myślimy o tym, jak chronić majątek firmy...

Ale to już nie jest takie kapitalistyczne podejście, że najpierw pieniądze, a potem ludzie?

W naszej firmie zawsze ludzie byli i są najważniejsi. Ponieważ bazą działalności Doraco jest ludzka myśl. Pracujemy w zespołach i jedni są zależni od drugich. Dlatego dziś, myśląc o pieniądzach, mamy na uwadze głównie to, czy one pozwolą nam wszystkim utrzymać miejsca pracy.

Mówi pan o swoim pokoleniu „nie do zdarcia”...

Urodziłem się w 1973 roku. To pokolenie, które dorastało w czasach transformacji lat 90. Widzieliśmy, jak na naszych oczach Polska się zmienia. I mieliśmy okazję posmakować zarówno niedostatku, jak i potem dostatku, który jak teraz widać, nie jest dany raz na zawsze. Ale to, co się obecnie dzieje w związku z pandemią, przewartościowuje życie i pozwala docenić wszystko, co osiągnęliśmy do tej pory.

Jaka była pana droga do sukcesu, pod górkę czy może szło gładko?

Mogę nazwać siebie szczęściarzem, jeśli chodzi o pracę. Z Doraco jestem związany od 23 lat, na dobre i złe, można powiedzieć. To mój pierwszy pracodawca. Przyszedłem do pracy tuż po studiach w 1997 roku. Przyjęto wtedy czterech młodych, „nieskażonych” pracą, którzy mieli zmienić skostniałe spojrzenie na budownictwo, tchnąć w firmę młodość i świeżość. Zaczynałem od najniższego szczebla. I powiem tu bez fałszywej skromności, zdaję sobie sprawę, że ta moja kariera zawodowa potoczyła się w dobrą stronę i bez zakrętów. Ale wydaje mi się, że to było możliwe nie tylko dzięki szczęściu, ale też ciężkiej pracy. Chociaż czasami odczuwam niewielki żal, że jestem z wykształcenia finansistą, a nie inżynierem.

Dlaczego?

Bo inżynier może wziąć syna na spacer i pokazać mu, że to on, tymi swoimi rękami, zbudował ten budynek. Ja nic nie wytwarzam. Kiedy byłem pracownikiem niższego szczebla, to przygotowywałem jakiś raport, czyli coś, co po mojej pracy zostało. A dzisiaj głównie podejmuję decyzje, rozmawiam z ludźmi, jestem z nimi.

Co jest dla pana najważniejsze w pracy?

Lojalność wobec firmy i utożsamianie się z nią. Ja bardzo utożsamiam się z Doraco. Dla mnie to druga rodzina, doracowska, jak mówię. Całe swoje zawodowe życie właśnie tutaj spędziłem. I to, co mi się najbardziej w firmie podoba, to fakt, że my się bez przerwy zmieniamy, rośniemy.

Pan też się zmieniał i „rósł” w firmie, można powiedzieć.

Skoro już się trzymamy tego porównania z życiem człowieka w rodzinie, to zaczynałem w Doraco jako dziecko, które wszystkiego musiało się nauczyć. Potem stałem się nastolatkiem, buntującym się i mówiącym: zmieniajmy to, zróbmy inaczej, posłuchajcie nas młodych. A dzisiaj już jestem głową tej naszej doracowskiej rodziny, ojcem firmy. I muszę podejmować trudne, jeśli nie najtrudniejsze, decyzje.

Jakim jest pan ojcem tej zawodowej rodziny?

Staram się być takim, który pyta swoje dzieci o opinię na wiele tematów. Który mówi - podejmijmy decyzję razem. To moja filozofia w prowadzeniu biznesu. Nic o nas bez was. Zresztą inaczej być nie może. Nie wyobrażam sobie. O budownictwie myśli się czasami stereotypowo, że to branża, w której wykonuje się jakieś powtarzalne działania.

Że to głównie fundamentowanie, murowanie. Nic bardziej mylnego. To branża, w której nie można się nudzić. I ja się tu nigdy nie nudziłem. Bo każdy nasz projekt i wszystko to, co jest z nim związane, był inny. Prowadzimy duże, skomplikowane projekty hydrotechniczne w portach w Gdańsku i Gdyni (w tym ostatnim powstaje nowoczesny terminal promowy), budujemy nowy pirs w gdańskim Porcie Lotniczym, czy stadion „Pogoni” w Szczecinie. Na naszych budowach pracowały tysiące ludzi. I bez pracy zespołowej, wspólnego myślenia o inwestycji nie byłoby sukcesu.

Czyli wracamy do tego, że zespół jest najważniejszy.

Kiedy się pracuje z menedżerami projektu, wystarczy tylko być takim ojcem, stosując tę naszą metaforę rodziny, który patrzy – czy zespół idzie w dobrą stronę i reagować jedynie wtedy, kiedy tak się nie dzieje. Czasami wystarczy powiedzieć komuś: jestem z tobą. Ale czasami trzeba podtrzymywać kogoś na duchu albo podbudować jego wartość. To jest także rola prezesa.

Dopuszcza Pan ryzyko? Czy obiera raczej bezpieczną strategię?

Bez ryzyka nie udałoby się osiągnąć Doraco takiego sukcesu. Bo w tej chwili jesteśmy już na takim etapie, że realizujemy największe projekty w historii firmy, niektóre warte po 300 milionów złotych.

Z pracoholizmem nie ma Pan problemów?

Pracuję dużo i mam oczywiście takie poczucie, że moja własna rodzina na tym cierpi. Że rodzina doracowska jest czasami ważniejsza niż prywatna. To jest jakiś objaw pracoholizmu. Ale to też wpływ etosu pracy, który moje pokolenie ma wpisane w DNA.

Jak żona na to reaguje? Jest wyrozumiała?

Na szczęście moja żona także realizuje się zawodowo, więc dopasowaliśmy się pod tym kątem. W kwestiach pracy mamy wobec siebie pełne zrozumienie. To ważne, aby móc wykonywać obowiązki, mając akceptację rodziny.

Rozmowa z Karolem Zduńczykiem, prezesem zarządu Korporacji Budowlanej Doraco. „Bez ryzyka nie ma sukcesu”
materiały prasowe

Ten brak czasu na życie prywatne to jedyna zła strona zarządzania firmą?

Odpowiem nie wprost. Kiedyś, zajmując jeszcze niższe stanowiska, patrzyłem na liderów w naszej firmie. I myślałem sobie, że oni nic nie robią, tylko piją kawę, spotykają się, chodzą na gale, rauty...

I dobrze zarabiają.

Tak, ale kiedy się usiądzie w fotelu lidera, zmienia się ta perspektywa. I już człowiek wie, że to nie tylko picie kawy i spotkania. A te rauty, bankiety i gale, te splendory, których się wtedy może nawet zazdrościło po cichu, stają się bardziej obowiązkami niż przyjemnością. I można czuć czasami przesyt, marząc tylko o powrocie do domu.

W co albo gdzie Pan ucieka przed stresem?

Azylem, który mnie chroni przed stresem, jest mój dom. Do niego wracam najchętniej. Najszybciej regeneruję się wśród bliskich. Oni są dla mnie takim pancerzem ochronnym.

Współpracownicy są dla Pana ważni. Ale jakim jest Pan szefem? Twardym, miękkim?

Ktoś mi kiedyś powiedział: „Ty jesteś zbyt miękki”. Ja tak nie uważam. Mam swoje zdanie i wyrażam je. Podejmuję też czasami niełatwe, zwłaszcza personalne decyzje. I to w tych decyzjach jest się samotnym. Pierwsze wrażenie przy spotkaniu z człowiekiem jest bardzo ważne. Jedną z cech dobrego pracownika jest lojalność. Tego się przy pierwszym kontakcie nie widzi. Ale już pasję do pracy, zaangażowanie, można wyczuć. Jak też to, czy nadajemy na tych samych falach, czy potrafimy sobie o tym samym pożartować. Ale dobór współpracowników to jednak intuicyjna sprawa.

Jest Pan zbyt miękki dla ludzi?

Myślę, że ten ktoś dlatego mnie tak określił, ponieważ ja z tego zestawu narzędzi do kontaktu z ludźmi wybieram te miękkie – negocjacje, rozmowy, słuchanie. Nie należę do szefów, którzy krzyczą, straszą i motywują przysłowiowym kijem. Kiedy się spotykam z nowym pracownikiem, to próbuję mu uświadomić to, że chciałbym, aby on równie długo jak ja pracował tutaj.

A te najtrudniejsze decyzje?

Doraco to pasmo inwestycyjnych sukcesów. Ale najtrudniejsze decyzje dotyczą ludzi. Nie jest łatwo, kiedy trzeba powiedzieć człowiekowi, że się nie dopasował do naszej firmy i że musi odejść. Zawsze ma się wtedy poczucie jakiejś małej porażki. Zresztą w Doraco się wielokrotnie powtarza, że słaby menedżer to ten, który potrafi tylko zwalniać.

Wspomniał Pan o sukcesach. Te inwestycje, kroki milowe Doraco, to jakie...

W naszym portfolio znajduje się wiele kompleksowych projektów, każdy z nich był wyjątkowy, każdy inny. Oczywiście najbardziej cenimy te, które możemy realizować dla naszego Gdańska, jak choćby rozbudowa gdańskiego lotniska, którą obecnie wykonujemy i nie jest to nasz pierwszy kontrakt dla tego inwestora. Ale warto wspomnieć na przykład o Falochronie dla Gazoportu LNG w Świnoujściu, który jest największym tego typu obiektem w Europie (długość 3 km) i który udało nam się zrealizować miesiąc przed terminem. Zaś w ostatnich latach jednym z bardziej wymagających projektów była realizacja budynku biurowego Centrum Marszałkowska w Warszawie, gdyż jest to pierwszy obiekt zintegrowany ze stacją metra, a jego umiejscowienie w ścisłym centrum stolicy wymagało od nas ogromnych umiejętności budowlanych, jak i logistycznych. Zresztą to na nim, po raz pierwszy w Polsce, dzięki współpracy z prof. Pawłem Popielskim z Politechniki Warszawskiej i firmą Neostrain, zastosowaliśmy metodę termomonitoringu do sprawdzenia, czy wybudowane ściany szczelinowe odpowiednio chronią obiekt przed działaniem wód gruntowych. Naszym sukcesem jest także to, że potrafimy się dopasować do sytuacji na rynku. Kiedy brakowało projektów w Trójmieście, szukaliśmy ich w innych miastach Polski i znajdowaliśmy. Warszawa to takie miejsce, gdzie trzeba być i budować. Tam są nie tylko inwestycje, ale jest też prestiż. I nam się udało wejść na rynek warszawski. Ale nie zapominamy i szczycimy się tym, że jesteśmy firmą lokalną. Nie prowadzimy polityki spalonej ziemi... Jesteśmy tu i chcemy być.

Plany na przyszłość? Słyszę westchnienie....

Wzdycham, bo jeszcze nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. Zawsze mieliśmy przygotowane plany inwestycyjne na trzy lata do przodu. Dzisiaj zastanawiam się, co będzie w tej najbliższej przyszłości i nie potrafię odpowiedzieć. Musimy sobie poradzić z tymi lękami i niepokojem.

A coś optymistycznego?

Optymistyczne jest to, że my Polacy mamy w sobie siłę walki. I jak przychodzi czas, to potrafimy ją uruchomić. Nas trudności nie zabijają, tylko mobilizują.

Korporacja Budowlana Doraco

Jest liderem na rynku budowlanym Pomorza, a swym obszarem działalności obejmuje całą Polskę. Generalne wykonawstwo projektów inwestycyjnych – wg zasady zaprojektuj i wybuduj – jest obszarem o najdłuższej tradycji i doświadczeniu.

Firma należy do grupy kapitałowej Hass Holding.

Na przestrzeni blisko 30 lat, Doraco zrealizowało kilkaset inwestycji, w tym projekty duże i skomplikowane, których wartość przekroczyła kilkaset milionów euro.

Potencjał finansowy i logistyczny oraz szerokie doświadczenie pozwalają spółce realizować pełen zakres usług budowlanych. Firma ceniona jest za realizacje z zakresu budownictwa hydrotechnicznego, przemysłowego, budowy obiektów użyteczności publicznej oraz renowacji obiektów zabytkowych. W związku z dynamicznym rozwojem w roku 2016, firma utworzyła oddział spółki w Warszawie, a w roku 2017 w Szczecinie.

TOP 100 POMORSKICH FIRM - RAPORT:

POLECAMY NA STREFIE BIZNESU:

⇨ Należy kliknąć przycisk KUP I CZYTAJ NAJNOWSZE WYDANIE

TOP Menedżer Pomorza 2019. W tym roku nominowani do nagrody zostali:

  • Dorota Białobrzeska-Łukaszuk, prezes Invicta,
  • Rafał Chomicz, prezes zarządu Sevenet SA,
  • Magdalena Gibney, dyrektor Forum Gdańsk,
  • Mikołaj Konopka, prezes zarządu Euro Styl,
  • Adam Meller, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA,
  • Konrad Mickiewicz, prezes zarządu ZPC Bałtyk,
  • Jacek Sarnowski, prezes zarządu Porta KMI Poland,
  • Przemysław Sztandera, prezes Zarządu Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej sp. z o.o.,
  • Mariusz Tuchlin, prezes zarządu Dekpol SA,
  • Karol Zduńczyk, prezes zarządu Korporacji Budowlanej Doraco.

Oto dotychczasowi laureaci nagrody:

Laureaci nagrody Top Menedżer "Dziennika Bałtyckiego" - przejdź do galerii, aby zobaczyć, kto i w którym roku zdobył ten prestiżowy tytuł.

Laureaci nagrody Top Menedżer: Galeria najlepszych przedsięb...

Kapituła konkursu TOP Menedżera:

  • Grzegorz Borzeszkowski, prezes Starogardzkiego Klubu Biznesu,
  • Zbigniew Canowiecki, prezydent Pracodawców Pomorza,
  • prof. Henryk Ćwikliński, Uniwersytet Gdański,
  • Katarzyna Dobrzyniecka, dyrektor Loży Gdańskiej BCC,
  • Maciej Dobrzyniecki, kanclerz Loży Gdańskiej BCC,
  • Piotr Dominiak, Wydział Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej,
  • Leszek Gierszewski, prezes Drutex SA, laureat,
  • Marek Głuchowski, prezes Zarządu Gdańskiego Klubu Biznesu,
  • Maciej Grabski, prezes Olivia Business Centre,
  • prof. Jerzy Gwizdała, Rektor Uniwersytetu Gdańskiego;
  • Sławomir Halbryt, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza,
  • Marek Kański, dziennikarz ekonomiczny,
  • Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk,
  • Roman Szczepan Kniter, prezes zarządu Trefl SA, laureat,
  • Marek Krzykowski, laureat,
  • Andrzej Liberadzki, prezes Radia Gdańsk,
  • Joanna Gwiazda-Kozłowska, dyrektor Biura Reklamy, Polska Press, Oddział Gdańsk,
  • Wiktor Pilarczyk, prezes Polska Press, Oddział Gdańsk,
  • Piotr Soyka, prezes Grupy Remontowa Holding, laureat,
  • Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego,
  • Wiesław Szajda, prezes Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw,
  • Mariusz Szmidka, redaktor naczelny „Dziennika Bałtyckiego”,
  • Andrzej Ubertowski, członek Rady Gdańskiego Klubu Biznesu, laureat TOP Menedżera,
  • Adam Żołnowski, wiceprezes DCT SA.

Partner merytoryczny: Business Centre Club, Loża Gdańska.

Oto niezwykłe okładki dodatków TOP Menedżer Pomorza z poprzednich lat! Konkurs ma już 20 lat tradycji - zobaczcie sami:

Top Menedżer: "Dziennik Bałtycki" co roku wydaje dodatek poś...

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Dziennika Bałtyckiego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki