Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jackiem Borcuchem, reżyserem filmu "Wszystko co kocham"

Redakcja
"Wszyscy chodziliśmy na wagary, zakochiwaliśmy się, rodziła się wolna muzyka"
"Wszyscy chodziliśmy na wagary, zakochiwaliśmy się, rodziła się wolna muzyka" materiały promocyjne
Z Jackiem Borcuchem, reżyserem filmu "Wszystko co kocham", wyświetlanym od piątku w kinach, rozmawia Jarosław Zalesiński

"Wszystko co kocham" było najdłużej oklaskiwanym filmem na ostatnim festiwalu w Gdyni. Może ta publiczność pamiętała jeszcze Pańskie występy w punkowej kapeli WC w latach 80. tu na północy.
Nie przypuszczam, żeby to jeszcze pamiętali, wyjechałem stamtąd tak dawno. Łudzę się, że to jednak z powodu filmu tak długo klaskali.

Z powodu filmu, ale i z powodu wspomnień, które on budzi.
Jeśli tak jest, to znaczy, że nasza ciężka praca nad filmem się udała. Takie było założenie, żeby zagrać na nucie, która w ludziach obudzi pamięć. Przypomni im, że nasz świat nie wyglądał zawsze tak, jak wygląda teraz. Wydaje nam się dzisiaj, że zawsze żyliśmy w wolnym kraju. Aż trudno w to uwierzyć, że dwadzieścia parę lat temu było tak strasznie.

W Pańskim filmie wygląda to strasznie i niestrasznie.

Historycy czy także dziennikarze mają często skłonność do upraszczania obrazu lat 80. i przedstawiania go jedynie w czarno-białych barwach. A to były także kolorowe czasy. Niebo było niebieskie, trawa zielona, a my nie chodziliśmy w czarno-białych trykotach i nie poruszalismy się jak, nie wiem, na przedwojennych kronikach filmowych.

Toczyło się normalne życie.
To był żywy świat. Zapamiętałem go jako rzeczywistość pełną kolorów. Miałem naście lat, przeżywałem, jak każdy, burzę hormonów, wszyscy chodziliśmy na wagary, zakochiwaliśmy się, rodziła się wolna muzyka. Dla mojego pokolenia to był wspaniały czas. Najlepszy okres, kiedy budzi się życie i my sami zaczynamy się do niego budzić.

Ale po ulicach chodziły patrole ZOMO i wojska.
Wielu ludziom w tym kraju mundur kojarzył się z czymś okropnym, ale dla mnie był normalnością. Nawet go ciepło kojarzyłem, bo z moim ojcem, który był wspaniałym człowiekiem. Był i jest, bo nadal żyje. Mnie i mojemu bratu kształtował kręgosłup. Tłumaczył nam, gdzie jest prawda.

A, czyli wiele ze swojej biografii wpisał Pan w postać Jacka, głównego bohatera. Nie tylko to, że gra w punkowej kapeli.
Cały film to mocno biograficzna historia. Nie jest to oczywiście dokument, ale próba refleksji nad tym, jak dorastałem.

W tak ciepłych barwach lat 80. i w literaturze, i w kinie chyba jeszcze nie przedstawiano.
Wie pan co, bardzo nie lubię tego określenia "ciepły film". On według mnie wcale taki nie jest. Przeczytałem gdzieś, że mój film uświadamia, jak wiele zabrał nam stan wojenny, ponury przecież okres. Odebrał nam wszystko, co kochaliśmy - parafrazując tytuł. Niech pan zauważy, że nie wymyślaliśmy happy endu. Historia kończy się dosyć smutno. Zostaje, co najwyżej, nadzieja, że jednak wygraliśmy i żyjemy w wolnym kraju.
Ale coś nam wtedy odebrano?
Tak. Oklaski po projekcji na festiwalu w Gdyni i nagroda publiczności wzięły się może z dostrzeżenia tej nadziei na koniec. Ale film jest jednak melancholijny, a to, co w nim piękne, to to, że byliśmy wtedy piękni i młodzi, a dzisiaj mamy czterdzieści-pięćdziesiąt lat. Ale bez przesady - nie podkoloryzowałem tamtego okresu, nie robiłem z niego jakiejś ziemi obiecanej. W takim czasie przyszło mi dojrzewać, chciałem podzielić się tym, jak to zapamiętałem. Ale te lata były straszne.

Niemniej nie przedstawia ich Pan według czarno-białego schematu. "Rewers" Borysa Lankosza to kompletnie inny film niż "Wszystko co kocham", ale lata 50. również pokazuje poza takim schematem.

Ja nie patrzę czarno-biało, "Rewers" pokazuje świat czarno-biały, bo to czarno-biały film (śmiech). A mówiąc bardziej serio - często przytaczam anegdotę, związaną z moją babcią. W czasie II wojny babcia była zesłana na roboty do Niemiec. Miała wtedy dwadzieścia lat. W fabryce poznała mojego obecnego dziadka. Zakochała się w nim, przeżyli tam wspólnie pięć lat, pracując w tej jakiejś fabryce, dostawali za to nawet pieniądze, bo nie byli zamknięci w obozie. Chodziła czasem do kina czy do kawiarni. Przeżyła wtedy najwspanialszy okres w jej życiu.

Mimo że wokół toczyła się wojna.

Ale dla niej świeciło słońce, chodziła z narzeczonym do parku, leżeli na trawie i tak dalej. Myślę, że mamy w sobie atawistyczną skłonność do bronienia własnej młodości. Trzeba to tak przyjąć. Nie będziemy mieli innej, zastępczej. Mamy jedną młodość i do tej jednej zawsze tęsknimy.

Z tych wszystkich powodów, o których teraz rozmawiamy, film podoba się w Polsce. Ale dlaczego tak się spodobał w Korei, gdzie Pan "Wszystko co kocham" pokazywał?
Z takich samych powodów, z jakich spodobał się w Stanach. Za kilka dni wylatuję do Sundance, na największy w świecie festiwal filmu niezależnego. Mój film został zakwalifikowany do konkursu.

Jako pierwszy polski film.
Amerykanie mają ten komfort, że nie znają naszej historii. Dzięki temu skupiają się na tym, co ludzkie. Wszyscy rodzimy się, dorastamy, później niestety umieramy. Tego rodzaju ludzkie historie w Ameryce czy gdzie indziej mogą przeczytać wprost, jako film o przyjaźni, miłości. A także o tym, że często rzeczy, które są ponad nami, polityka, historia, to wszystko, na co nie mamy wpływu, wdziera się w nasze życie i nawet jeśli tego nie chcemy, determinuje działania i wywiera na nas presję.

Czy nam się to podoba, czy nie.

Nie zawsze sami stanowimy o sobie. Możemy mieć wpływ na to, co piszemy, na to, co myślimy, nawet na to, jak kochamy. Ale nie zawsze możemy budować nasze życie w oddzieleniu. Czasem ktoś może mieć większy wpływ na nas niż my sami. O tym tak naprawdę jest mój film - jak polityka wdziera się w zwykłe, proste i piękne życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki