Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roześmiana twarz dziecka lub wdzięczność w oczach rodzica dają satysfakcję

Anna Werońska
Rozmowa z sierż. sztab. Joanną Skrent z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

- Od kiedy jest Pani policjantką?- Służbę w Policji rozpoczęłam w 2006 r. Od 2007 r. pracuję w Wydziale Ruchu Drogowego KWP w Gdańsku.

- Dlaczego wstąpiła Pani do policji, dlaczego do tego wydziału?- Do służby w Policji wstąpiłam, bo tak naprawdę od zawsze ciągnęło mnie do munduru. Wybierając pomiędzy wojskiem a policją, wybrałam tą drugą. Dlaczego - tutaj mam możliwość bezpośredniej pracy z osobą potrzebującą mojej pomocy.
Praca w nowo utworzonej sekcji Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Gdańsku - tzw. "policji autostradowej", jawiła się jako wyzwanie; coś nowego, interesującego, coś czego do tej pory nie było. I rzeczywiście tak było. Codziennie inne miejsce, inne zadania. Z czasem otrzymałam propozycję przeniesienia się do zespołu profilaktyki tego wydziału. Było to kolejne wyzwanie. Jest to praca z pewnością wymagająca dyspozycyjności i całkowitego zaangażowania, jednakże dająca także dużo satysfakcji.

- Co najbardziej podoba się Pani w tym zawodzie?- Być może zabrzmi to patetycznie, ale jest to możliwość niesienia bezpośredniej pomocy innym w sytuacjach trudnych, stresowych, nieraz przerastających uczestników zdarzenia. Roześmiana twarz dziecka, czy też wdzięczność w oczach dorosłych dają poczucie dobrze wykonanej pracy. To najlepsza gratyfikacja mobilizująca do jeszcze większego wysiłku.

- Jaka była najtrudniejsza akcja w Pani życiu lub z ,której jest Pani najbardziej dumna?- Wbrew pozorom nie są to dla mnie sytuacje, w których musiałabym użyć siły, czy też obfitowałaby w ofiary.
Na jednej z głównych trójmiejskich dróg, o dużym natężeniu ruchu, miało miejsce następujące zdarzenie. Małżeństwo z południa Polski udawało się na wymarzony urlop nad morzem. Zabrali przyczepę campingową, aby móc odwiedzić jak najwięcej miejscowości na wybrzeżu. Niestety silne podmuchy wiatru spowodowały, że przyczepa zaczęła zjeżdżać na boki, wpływając również na tor jazdy samochodu. W pewnym momencie przewróciła się, szarpnęła samochód, który uderzył w bariery ochronne. Zablokowane zostały oba pasy jezdni. Konieczne było wezwanie innych służb do usunięcia wywróconej przyczepy, a właściwie tego, co z niej zostało. Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Małżeństwo było bardzo zdenerwowane, nie było w stanie podać swoich dokumentów. Razem z kolegą usunęliśmy ich samochód z drogi na pobocze i poprosiliśmy o pozostanie poza jezdnią. Mężczyzna starał się pozbierać ocalałe rzeczy. Jego żona z płaczem chodziła bezradnie od samochodu do przyczepy i z powrotem. W tej sytuacji likwidacja skutków zdarzenia nie okazała się najważniejszą. Po chwili rozmowy kobieta uspokoiła się. Pomogłam jej przenieść rzeczy z przyczepy do samochodu, bez względu na to, czy były one zniszczone, czy nie. Zdawałam sobie sprawę, że większość z nich nie nadaje się do dalszego użytku, ale miały dużą wartość emocjonalną dla tej pani. Cały czas rozmawiałam z kobietą starając się ją pocieszyć. Po udrożnieniu drogi zostałam z nią do czasu, kiedy przyjechali znajomi, z którymi mieli spędzić wakacje. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, tak po prostu o ludzkich sprawach.
Kiedy mieliśmy już rozjechać się każdy w swoją stronę, kobieta podeszła do mnie, serdecznie przytuliła się i podziękowała za okazane serce i otuchę. Powiedziała, że nigdy nie spodziewała się tak ludzkiego podejścia ze strony policji. Ten szczery gest i uśmiech przebijający się przez łzy na długo pozostanie w mojej pamięci.

- Jaka była najśmieszniejsza sytuacja, jaka przytrafiła się Pani w pracy?- Jadąc z kolegą nieoznakowanym radiowozem z wideo rejestratorem trójmiejską obwodnicą zauważyliśmy kierującego, który to przyspieszał, to zwalniał. Zachowywał się tak, jakby sam nie mógł się zdecydować, czy jechać zgodnie z przepisami, czy też nie. W pewnym momencie zrównał się z nami, spojrzał, uśmiechnął do pasażera jadącego z nim, machnął ręką i przyspieszył. Pomiar wykazał niemal 200 km/h. Zatrzymaliśmy kierowcę do kontroli. Kiedy siedział w naszym radiowozie złapał się za głowę i zrezygnowany powiedział: "A w TVN TURBO nie pokazywali, że w Gdańsku jeździ kobieta". Okazało się, że powodem jego wcześniejszego wahania była niepewność, czy nasze auto to radiowóz, czy też nie. Dlatego właśnie zrównał się z nami i gdy zobaczył mnie w samochodzie uznał, że to jakaś para jedzie na wakacje.

- Jak spędza Pani czas po pracy?- Przede wszystkim prowadzę klub sportowy z sekcją Kempo Tai Jutsu. Jestem dyplomowanym instruktorem sportu kwalifikowanego ze specjalnością Ju Jitsu. Prawie cały czas wolny poświęcam na treningi adeptów sztuk walki oraz własne doskonalenie. Drugim hobby jest nauka j. obcych - w jednej ze szkół językowych uczęszczam na zajęcia j. angielskiego, niemieckiego oraz na przemian włoskiego i hiszpańskiego. Jeżeli poza tymi zajęciami zostaje mi trochę czasu wolnego - pływam kajakiem, spaceruję nad morzem lub jeżdżę rowerem, a w zimie na nartach. Urlop spędzam aktywnie, głównie w górach - pieszo lub na rowerze.

- Dlaczego warto na Panią głosować?- Staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki, zawsze z myślą o drugim człowieku. Chciałabym poprzez swoją pracę pokazać, że poruszanie się po drogach nie musi być okupione stresem. Musimy się tylko wzajemnie szanować. Moim celem jest pogodzenie wszystkich kategorii uczestników ruchu drogowego.

Zagłosuj na sierż. sztab. Joannę Skrent! Wyślij na nr 72355 SMS o treści: drogowka.1 (2,46 zł z VAT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki