Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem po Pomorzu: Nawet pod wiatr można pedałować z satysfakcją [ZDJĘCIA]

Anna Szałkowska
Rowerzyści to osobny gatunek ludzi. Kiedyś cyklistów niczym masonów oskarżano o spiski, teraz organizuje się dla nich imprezy, które z roku na rok się rozrastają. Do Tczewa (tu się rozpoczynał i kończył maraton Żuławy Wkoło), na imprezę organizowaną przez Stowarzyszenia KF Sport Promotion AG, zjechało ich w tym roku ponad 600.

Spora grupa dotarła z Trójmiasta, ale dojechała też grupa ze Szczecina, byli cykliści z Torunia, Warszawy i innych dużych polskich miast. Tczew, jako miasto gospodarz, też był silnie w tym roku reprezentowany. W sobotę bulwar nadwiślański zaroił się od cyklistów w kolorowych strojach. Zalśniły w słońcu rowery. Mimo że to maraton, nie było widać napięcia i stresu, raczej radosne powitania... Bo uczestnicy maratonu Żuławy Wkoło nie spotykają się po raz pierwszy. Brali udział w rajdach m.in. na Kaszubach czy w Szwecji.

Dystanse, jakie pokonują, to 90, 120, 170 kilometrów... Tych ludzi nie przerażają wcale odległości. Złapali bakcyla, który ich nakręca do kolejnych długich tras. Z czasem przestają traktować to jako wyzwanie, a maraton staje się jedną wielką zabawą, chociaż czasem dosyć męczącą.

- O zmęczeniu się jednak potem zapomina i pojawia się myśl o kolejnych starcie - mówił jeden z uczestników imprezy.
Rower odmładza zarówno ciało, jak i ducha

Na starcie maratonu widać cały przekrój wiekowy - są i kilkuletnie dzieci, które jadą z rodzicami, i emeryci. Ci ostatni szczególnie zachwycają pogodą ducha i wyjątkowo liczną reprezentacją. Jeśli zatem ktoś dobija do średniego wieku lub na horyzoncie widzi jesień życia i czuje jego ciężar na plecach, warto wsiąść na rower. To odmładza nie tylko ciało, ale i... ducha.

Czy jadą na czas? Niektórzy na pewno chcą sprawdzić swoje siły, inni jadą w gronie przyjaciół, podziwiając widoki i poznając nowych ludzi. Jak zaznaczają organizatorzy, maratony rowerowe łączy idea braku jakiejkolwiek klasyfikacji i niewyłanianie pojedynczego triumfatora. Każdy, kto dojedzie do mety, traktowany jest jak zwycięzca i zostaje uhonorowany pamiątkowym medalem oraz imiennym dyplomem z zapisem osiągniętego czasu, na wybranym przez siebie dystansie.

Na Żuławach do wyboru były dwie trasy: 90- i 170-kilometrowa. Tczewska ekipa (w tym gronie była też autorka tekstu) wyruszyła na krótszym dystansie. Do Świbna rozkoszowaliśmy się jazdą z wiatrem i widokami, które nigdy się nie nudzą. Droga z Tczewa wiodła przez Steblewo, Kiezmark i Błotnik aż do Świbna. Po 40 kilometrach pierwszy postój z malowniczym widokiem na ujście Wisły. Rowerzyści mieli też atrakcję w postaci przepłynięcia promem do Mikoszewa .

Stamtąd wyruszyliśmy do Nowej Kościelnicy, Nowego Stawu, by dotrzeć na metę w Lisewie Malborskim, z którego dojechaliśmy do Tczewa. Po tej stronie wiatr już nie był bezproblemowy i trzeba było się zmierzyć z jego silnymi podmuchami. Zawsze jednak można było jechać "na kole", czyli za plecami poprzedzającego zawodnika. Dłuższa trasa kolarska rozciągała się nie tylko po przepięknych terenach Żuław, Kociewia, ale także Powiśla. Została zaplanowana tak, aby jazda była przede wszystkim przyjemnością.
Z roweru świat wygląda piękniej i ciekawiej

Okazało się, że pozornie nieciekawy rejon Polski i Pomorza jawi się z pozycji siodełka rowerowego niezwykle atrakcyjnie. Niepowtarzalną atrakcją maratonu były specjalne punkty regeneracyjne, przygotowane przez mieszkańców miejscowości, gdzie pojawili się kolarze. Na uczestników czekało kilka regionalnych bufetów, a w nich same przysmaki. Nie dość na tym. W Świbnie powitały nas panie w strojach menonitek, a w Nowej Kościelnicy mogliśmy wziąć nawet udział w miejscowych dożynkach. - Karmili nas za każdy zakrętem - śmieje się Joanna Dobosz, rowerzystka z Tczewa, która w maratonie jechała wspólnie z mężem.

Na mecie na każdego uczestnika czekał medal, no i - oczywiście - satysfakcja związana z liczbą pokonanych kilometrów. Dla tych, którzy szczególnie dostali w kość, np. na dłuższym dystansie, był także masaż powysiłkowy oraz ciepły posiłek. - Udany maraton - komentowali zgodnie jego uczestnicy.

Nic dziwnego, że promują i partnerują tej imprezie wszystkie samorządy, przez które biegnie trasa. - Formuła maratonu jest unikatowa nie tylko w skali naszego kraju, ale europejskiej - podkreśla Ryszard Świlski, członek Zarządu Województwa Pomorskiego. - To integracja i promocja regionu w towarzystwie sportowych emocji.

- Organizatorzy zawyżyli poprzeczkę, można się od nich dużo nauczyć - mówił po wyścigu Lech Jewtuszko ze Szczecina. - Dzięki im za to, że potrafią nam sprawić radość z jeżdżenia na rowerze. Do spotkania na edycji maratonu w 2013 roku.
Maraton za nami, ale...

Rowerzyści zgodnie mówią, że jeździć można całą zimę. Nie potrzeba zbiorowych imprez, chociaż niewątpliwie sprzyjają one poznawaniu całej rowerowej braci. Weekend na rowerze pozwala zacząć kolejny tydzień pracy z nową energią.
Jeśli ktoś natomiast chce wziąć udział w zawodach, trzeba zajrzeć na www.bikestats.pl. Tam można znaleźć informacje o kolejnych imprezach rowerowych.

Zobacz więcej: Wkoło Żuław - w maratonie wystartowało ponad 500 rowerzystów - ZDJĘCIA

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki