Czy marzenia dwóch rodzin, które w pożarze straciły dosłownie wszystko, o zamieszkaniu w swoim domu przed zimą staną się realne?
Bezpośrednio po pożarze o poszkodowanych rodzinach było głośno w mediach. Ich losem interesowały się nie tylko te lokalne, ale i ogólnopolskie. Relacjonowano inicjatywy pomocowe, jakie podejmowali ludzie dobrego serca. Od tej pory minął już ponad rok. Jak rodziny radzą sobie w tym trudnym czasie?
- Ludzie dużo nam pomogli, jesteśmy im bardzo za to wdzięczni – mówi Teresa Piepiórka, jedna z poszkodowanych. - Z pożaru wyszliśmy dosłownie w tym co mieliśmy na sobie. Rzeczy, jakie strażakom udało się wynieść z objętego pożarem domu, niestety, i tak nie nadawały się do użycia.
Schronienie rodziny otrzymały w miejscowym hostelu. Przez pierwsze pół roku czynsz za udostępnione pomieszczenia opłacała gmina. Od 6 miesięcy co miesiąc płaca 2000 zł sami (po 1000 zł na rodzinę). Do tego dochodzą opłaty za media. Tam, gdzie mieszkają, widać, że to tylko tymczasowo, ale i tak dobrze, że mają gdzie mieszkać do czasu kiedy ich własny dom będzie ukończony (rzeczy w kartonach). Sprzęty, jakie rodziny otrzymały od darczyńców czekają w magazynie.
- Wypłata z polisy PZU oraz pieniądze jakie zebrano na zrzutce.pl, podczas festynu charytatywnego i w kościele ( zrzutka.pl – 34 tys. zł, festyn – 29.900 zł, zbiórka w kościele – 9400 zł, polisa z PZU – 218 tys. zł) pozwoliły nam na rozpoczęcie budowy nowego, w miejsce spalonego, domu – mówią pani Teresa i jej córka. - Akurat wystarczyło na postawienie domu w stanie surowym zamkniętym. Marzymy żeby przed zimą zamieszkać już na swoim. Ale nie wiem, czy to się uda. Nie chodzi o całkowite ukończenie domu, ale o podprowadzenie wszystkich instalacji i wykończenie łazienki, kuchni i jakieś pokoje, które pozwolą już przenieść się do siebie.
Trzeba jeszcze do końca rozprowadzić instalację elektryczną, wodę, hydraulikę i gaz. - Większość wykończeniówki powinno się udać zrobić z pieniędzy ze sprzedaży mieszkania po teściu – mówi córka pani Teresy. - Najbardziej brakuje nam wełny mineralnej i płyt wykończeniowych GKB i GKJ.
Żebyśmy mogli zamieszkać muszą być gotowe dwie łazienki. Gdyby sytuacja na rynku, związana między innymi z epidemią koronawirusa, nie wpłynęła na ceny za materiały budowlane i robociznę, to pewnie wystarczyłoby nam pieniędzy, ale stało się inaczej – dodaje smutno.
Rodziny mają zabezpieczone pieniądze na dach i elewację, ale bardzo przydałaby się im pomoc w pozyskaniu wspomnianej wełny mineralnej i płyt wykończeniowych.
- Przed rokiem podczas festynu charytatywnego obiecywałam, że to nie koniec wsparcia dla tych rodzin – mówi Krystyna Kilianowska, sołtys Dąbrówki Tczewskiej. - Na bieżąco interesuję się sytuacją tych rodzin. Bardzo jest i m potrzebna pomoc. Mam nadzieję, że znajdą się jakieś firmy, które będą mogły i chciały pomóc tym ludziom wrócić do normalności, do własnego domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?