"Rosja poza Rosją". O swojej fascynującej podróży w głąb Azji opowiada Kinga Lityńska [rozmowa, konkurs - wygraj książkę]
Co sprawiło, że postanowiłaś wybrać się do Kirgistanu i Kazachstanu?
Po zakończonym kontrakcie w Chinach, gdzie pracowałam jako nauczycielka angielskiego postanowiłam przebyć ten ogromny kraj ze wschodu na zachód – od Szanghaju po ujgurską Xinjiang na północnym wschodzie Chin. Kiedy dojechałam do Kaszgaru spełniło się moje marzenie o tym, by zobaczyć piękne jezioro Kara Kul położone w Górach Pamir na granicy chińsko-kirgiskiej. Była wtedy zima, a taflę jeziora pokrywały warstwy grubego, przeźroczystego lodu – cudo natury. No to gdzie dalej? – pomyślałam. Dalej do Kirgistanu, dlatego, że znajdował się tuż to drugiej stronie granicy.
A co sprawiło, że wybrałam Kazachstan? Czysta przekora. „Gdzie jedziecie” – pytali Kirgizi. „Do Kazachstanu? – dziwili się niesamowicie. „Przecież tam niczego nie ma. Tam tylko step i pustynia.” Bowiem Kazachstan to kraj pustynno-stepowy, gdzie znajdują się bardzo nietuzinkowe miejsca religijnego kultu – podziemne meczety Szopon-Ata i Beket-Ata. Aby się przekonać, czy faktycznie nicość będzie aż tak mizerna i blada, postanowiłam przemierzyć ten 9 co do wielkości kraj na świecie. I było warto. Pod pojęciem nicości krył się bezmiar wspaniałej, pięknej i nieprzebytej przestrzeni, której było nam trzeba po prawie czterech latach pobytu w przeludnionym Państwie Środka.