Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosja osłabia kaukaską flankę. Gruzja odbije okupowane ziemie?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Z bazy w Osetii Południowej na front ukraiński trafiły także czołgi
Z bazy w Osetii Południowej na front ukraiński trafiły także czołgi Fot. mil.ru
Ofensywa rosyjska na Ukrainie utknęła, straty są coraz większe, trzeba ściągać posiłki. Między innymi z Kaukazu, a konkretnie z okupowanych gruzińskich regionów. Do walki z Ukraińcami wysłano już część sił stacjonujących w bazach w Abchazji i Osetii Południowej. Od razu więc pojawiają się głosy, że Gruzja powinna wykorzystać okazję i starać się odebrać te regiony. Co na to władze w Tbilisi?

Wojna z Ukrainą dobitnie pokazała różne słabości rosyjskiej armii. W miarę jak Rosjanie ponosili coraz większe straty, pojawiały się spekulacje, czy Moskwa będzie starała się przerzucić na linię frontu dodatkowe oddziały z różnych regionów, w tym z Gruzji. Już wiadomo, że tak się stało. Mimo wysłania na Ukrainę niektórych jednostek z Abchazji i Osetii Południowej, rosyjskie dowództwo wojskowe nie może pozwolić sobie jednak na znaczące osłabienie potencjału tych baz. Choć bezpośredniego zagrożenia ze strony Gruzji Moskwa nie obawia się.

Fundament rosyjskich wpływów

Rosja utrzymuje dwie bazy wojskowe w separatystycznych regionach Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej. Oba te regiony zbuntowały się jeszcze na początku lat 90. XX w. ze wsparciem Rosji. Po wojnie rosyjsko-gruzińskiej 2008 Moskwa uznała je za niepodległe państwa, choć de facto są obszarami okupowanymi przez Rosjan. Od 2008 roku Rosja utrzymuje w Osetii Południowej 4. bazę wojskową w Cchinwali. W Abchazji jeszcze do 2008 roku był niewielki kontyngent, a po wojnie z Gruzją Rosja utworzyła 7. bazę wojskową pod Gudautą. Obie bazy podlegają dowództwu Południowego Okręgu Wojskowego, wchodząc w skład stacjonującej na Północnym Kaukazie 58. Armii. Całkowita liczba stacjonujących w Abchazji i Osetii Południowej wojsk rosyjskich nie jest znana, ale szacuje się ją na ok. 10 tys. żołnierzy.

Rosyjska 4. baza wojskowa w Osetii Południowej była obsadzona przez 4,5 tys. poborowych i kontraktowych żołnierzy, a w 2012 roku została wzmocniona przez nowy batalion piechoty, w którym służbę pełnią wyłącznie miejscowi Osetyjczycy. W 2021 roku Rosja i samozwańcza republika Osetii Południowej podpisały umowę o podwójnym obywatelstwie, na mocy której osetyjscy posiadacze rosyjskich paszportów podlegają poborowi do rosyjskiego wojska.

W 7. bazie wojskowej w Abchazji stacjonują bataliony strzelców zmotoryzowanych i czołgów, systemy rakietowej obrony powietrznej S-300 i S-400. W 2021 roku obiekt został wzmocniony zmodernizowanymi dronami. Głównym zadaniem bazy jest ochrona Abchazji, ale miejscowe oddziały służą też jako rezerwa w rejonie Kaukazu i Morza Czarnego. Dzięki wyremontowanej linii kolejowej, licznym abchaskim portom i żej bazie powietrznej siły z Abchazji można szybko przerzucać w inne miejsca. Gorzej pod względem logistycznym jest z rosyjską bazą w Cchinwali. Jedynym połączeniem z Rosją jest autostrada przez tunel Roki w paśmie Kaukazu.

Na ukraiński front

Przynajmniej część sprzętu i uzbrojenia z 4. bazy, w tym czołgi, została wysłana na Ukrainę. Pierwsze dowody na przemieszczenie sił z Osetii Południowej na Ukrainę pojawiły się 16 marca, kiedy zarejestrowano na nagraniach wideo pojazdy opancerzone i południowoosetyjskich żołnierzy kontraktowych jadących na północ tunelem Roki (to główne lądowe połączenie regionu z Rosją przez górskie pasmo Kaukazu). Potem Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Osetii Południowej oficjalnie oświadczył, że rodziny członków rosyjskich służb mundurowych, którzy zostali wysłani na Ukrainę, aby wziąć udział w „operacji specjalnej”, również opuściły region – co było kolejnym potwierdzeniem zaangażowania co najmniej części sił 4. bazy w wojnę na Ukrainie. Tymczasem także w Abchazji (na linii kolejowej) odnotowano przemieszczanie rosyjskiego sprzętu wojskowego, w tym transporterów opancerzonych, poza region.

18 marca zespół analityków Conflict Intelligence Team poinformował, że rosyjskie jednostki z pojazdami opancerzonymi i ciężarówkami z Abchazji i Osetii Południowej prawdopodobnie dotarły na Ukrainę przez Krasnodar i Kaukaz Północny. Wysoki rangą urzędnik Pentagonu (anonimowo) potwierdził te informacje dla zachodnich mediów 25 marca, odnotowując „przemieszczenie pewnej liczby żołnierzy z Gruzji” na Ukrainę w ramach posiłków. Z informacji strony ukraińskiej wynika, że z oddziałów 4. bazy sformowano trzy batalionowe grupy taktyczne (do 1200 osób), zaś z wojsk stacjonujących w Abchazji – dwie batalionowe grupy taktyczne (800 osób).

W walkach na Ukrainie biorą udział nie tylko Rosjanie z baz w okupowanych częściach Gruzji. Według sztabu ukraińskiego, walczy też ok. 150 Osetyjczyków. Pierwsza grupa została trafiła na front 16 marca. Druga grupa została wysłana 26 marca. Do 26 marca na Ukrainie zginęło co najmniej 34 mieszkańców Osetii Południowej.

Okazja do odwetu?

Osłabienie sił w Abchazji i Osetii Południowej może zachęcać do próby odbicia tych regionów. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow stwierdził, że otwarcie „dodatkowych frontów” przeciwko Rosji na okupowanych terytoriach Gruzji i Mołdawii „znacząco pomogłoby Ukrainie w walce z rosyjskim atakiem”. Podobne głosy pojawiły się też w USA, choćby we wpisie znanego z zaangażowania we wsparcie Gruzji kongresmena Adama Kinzingera.

Porażka Rosji na Ukrainie mogłaby wywołać efekt domina. Dlatego rząd gruziński musi być dobrze przygotowany na taki scenariusz i głośniej domagać się całkowitego wycofania wojsk rosyjskich z Gruzji. Być może wskazane by było wznowienie kontaktów Tbilisi bezpośrednio z establishmentem politycznym w regionach. Wiadomo wszak, że są tam politycy, zwłaszcza w Abchazji, którym nie jest do końca w smak dominacja rosyjska. Takie nastroje może ożywić prawdopodobne ograniczenie subsydiowania obu regionów przez Moskwę w związku z sankcjami.

Czy Gruzja myśli o wykorzystaniu szansy i próbie odzyskania kontroli nad zbuntowanymi regionami? Postsowieckie kraje Kaukazu i Azji Środkowej przyjęły wobec wojny Rosji z Ukrainą generalnie neutralną pozycję. Podczas głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą agresję rosyjską (2 marca) tylko Gruzja była za. Ale to nie mówi wszystkiego o stanowisku władz w Tbilisi wobec wojny.

Tbilisi nie jest wrogiem Moskwy

Z jednej strony, prezydent Salome Zurabiszwili uważa atak Rosji na Ukrainę za „celowy, niesprowokowany i nieuzasadniony” i wspiera Ukrainę w tej „niesprawiedliwej wojnie”. Z drugiej strony, Gruzja nie przyłączyła się do sankcji finansowych i gospodarczych przeciwko Rosji i oświadczyła, że będzie działać „biorąc pod uwagę swoje interesy narodowe”. Przewodniczący parlamentu Szalwa Papuaszwili stwierdził, że w obliczu wojny na Ukrainie Tbilisi nie powinno podnosić kwestii deokupacji Gruzji. Dodał, że wszelkie rozmowy o nagłej szansie na odbicie Abchazji i Osetii Południowej są nierealne. - Nie stanowimy dla nikogo zagrożenia - powiedział jeszcze 1 marca gruziński minister spraw zagranicznych Davit Zalkaliani. „Nie będziemy używać siły. Prowadzimy zadeklarowaną politykę pokojową, która jest wspierana przez naszych partnerów międzynarodowych”.

Premier Irakli Garibaszwili dał do zrozumienia, że Gruzja nie przyłączy się do zachodnich sankcji przeciwko Rosji, powołując się na interesy narodowe i potencjalne szkody dla gruzińskich producentów. Nic dziwnego, że postawa Tbilisi sprawiła, że ten Gruzja została wykluczona z listy „krajów nieprzyjaznych” Rosji. Co więcej, 5 marca rosyjski urząd nadzoru nad bezpieczeństwem żywności ogłosił, że zniesie sankcje wobec 15 gruzińskich dostawców mleka i nabiału, co pozwoli na import tych produktów do Rosji.

Założona przez miliardera Bidzinę Iwaniszwilego rządząca partia Gruzińskie Marzenie jest powszechnie krytykowana za sprzyjanie korupcji, działania osłabiające demokrację i sympatię dla polityki rosyjskiej. Jej niechęć do nałożenia sankcji na Rosję jest przez wielu Gruzinów postrzegana wręcz jako dowód na sprzymierzenie się partii z reżimem Putina. Nawet jeśli nie ma tu sojuszu, to jednak polityka obecnego obozu władzy na Gruzji jest z punktu widzenia Kremla bardzo korzystna. Po pierwsze, wymiana handlowa z Gruzją pozwoli choć trochę złagodzić skutki sankcji zachodnich dla rosyjskiego rynku. Po drugie, nie trzeba się martwić o stan posiadania w Abchazji i Osetii Południowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rosja osłabia kaukaską flankę. Gruzja odbije okupowane ziemie? - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki