Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Olszewski, prezes Polpharmy Starogard: Nie zamieniłbym pucharu na brąz

Patryk Kurkowski
Roman Olszewski
Roman Olszewski
Rozmowa z Romanem Olszewskim, prezesem starogardzkiej Polpharmy.

- Polpharma zakończyła sezon, odpadając w ćwierćfinale play-off z Energą Czarnymi. Jak Pan oceni rywalizację ze słupską drużyną?

- Dwa pierwsze mecze rozegraliśmy w Słupsku i uważam, że jeden z nich był do wygrania. Niestety, do gry nie włączyli się nasi wysocy zawodnicy: Archibeque, Cielebąk, Mirković czy Metelski nie zagrali tego, co potrafią grać. Myślę, że to zaważyło na dwóch porażkach. Nie ukrywam, że przygotowani fizycznie, kondycyjnie i szybkościowo byliśmy bardzo dobrze. Przykładowo przegrywaliśmy na początku czwartej kwarty szesnastoma punktami, a mimo tego zdołaliśmy dojść Czarnych na cztery oczka. Gdyby więc wysocy koszykarze włączyli się do gry, jeden mecz byśmy wygrali. Jeśli chodzi o dwa kolejne mecze, to w trzecim zdecydowanie lepiej zagrali Uros Mirković i Adam Metelski, stąd też nasze zwycięstwo. Gorzej było w spotkaniu numer cztery, wysocy znowu nie zagrali na miarę swoich możliwości. Inna sprawa, że Robert Skibniewski doznał kontuzji pod koniec drugiej kwarty, ma pękniętą kość strzałkową.

- Czy po wygranej w trzecim meczu uwierzył Pan, że można jeszcze przedłużyć tę rywalizację i wrócić na decydujące starcie do Słupska?

- Bardzo chcieliśmy wygrać czwarte spotkanie oraz doprowadzić do 2-2 i pojechać na piąty mecz. A wiadomo, że w tych potyczkach bywa różnie. Wtedy do gry wchodzą nerwy, rośnie presja. Poza tym nie zawsze atut własnego boiska jest wtedy dobry, bo wiadomo, że gospodarz musi wygrać, a my tylko możemy. Niestety, potoczyło się inaczej. Gdyby cały mecz rozegrał Skibniewski, być może potoczyłoby się to inaczej. Ale nie ukrywajmy, że zespół ze Słupska jest naprawdę mocny. Na początku sezonu nie było tej formy, w środku graliśmy na sto procent, a w Pucharze Polski nawet na sto pięćdziesiąt, a potem przyszła zniżka dyspozycji na pięć meczów, na koniec wygraliśmy w Zielonej Górze. Forma ponownie wzrastała, ale w play-off nie graliśmy na miarę swoich możliwości, nie graliśmy maksimum. Mogliśmy powalczyć z Energą Czarnymi mocniej i równorzędnie.

- Czego zabrakło Polpharmie, by wygrać serię z Energą Czarnymi? Tylko lepszej postawy wysokich zawodników?

- Myślę, że nie graliśmy tak, jak przed Pucharem Polski i w jego trakcie, czyli przede wszystkim zespołowo, bo na tym się opieraliśmy. To była nasza największa siła, zaczęliśmy też gorzej bronić. System był nadal taki sam, funkcjonowało to dobrze w środku rundy, zmienna obrona, zaskoczenie przeciwnika strefą czy strefą kombinowaną. I tego brakowało w Słupsku. Nie wiem, czy to wynik przemęczenia, czy dekoncentracji po pucharze. Myślę, że pięć porażek z rzędu też miało wpływ na to, że troszeczkę "siedli". Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z tego sezonu. Sponsor wymagał od nas awansu do play-off. To oczywiście było na początek, bo nie mieliśmy wejść do tej fazy i spocząć na laurach, tylko powalczyć o jak najlepszy wynik. A po drodze zdobyliśmy Puchar Polski, do tego piąte lub szóste miejsce, to naprawdę wielki sukces.

- Po raz kolejny zdobywca Pucharu Polski, bo w poprzednich latach dotknęło to Kotwicy Kołobrzeg i AZS Koszalin, kończy sezon na piątym, szóstym miejscu...

- Można powiedzieć, że my przed rokiem w ćwierćfinale szczęśliwie wygraliśmy z AZS, bo mieliśmy ogromne problemy kadrowe. Brody Angley i Damian Kulig byli kontuzjowani. To wszystko się nawarstwiało, potem jeszcze uraz dopadł Patricka Okafora. Koszalinianie w tamtych meczach nas chyba zlekceważyli. Nie oszukujmy się też, bo patrząc na sytuację finansową, to u wyżej notowanych ekip jest ona lepsza. Ale spójrzmy też na to, że mając średni budżet - nie najlepszy, ale nie najgorszy - zakończyli sezon wyżej od Anwilu, który dysponuje znacznie większym budżetem, a zajmie dopiero szóste lub siódme miejsce. To i tak sukces, bo możemy zająć drugie w historii najlepsze miejsce w historii starogadzkiej koszykówki - piąte, jeśli PBG Basket Poznań przegra w Zgorzelcu z PGE Turowem. Także myślę, że to był udany sezon. Oczywiście można było inaczej zbudować drużynę, ściągnąć innego rozgrywającego, innego centra, być może Skibniewski nie przyszedłby do nas, gdyby wybrał inny klub, ale teraz to już gdybanie. Ten sezon jest według mnie udany, bo wolę nie awansować do czwórki, a zdobyć Puchar Polski. Mówi się tylko o zwycięzcach. A teraz Polpharma zapisze się w annałach, bo wygrała w 2011 roku Puchar Polski. A gdybyśmy zajęli czwarte miejsce, to nikt by o tym później nie pamiętał. Przed sezonem brałbym w ciemno Puchar Polski i piąte miejsce. Zresztą puchar jest traktowany z roku na rok coraz poważniej, zespoły w tym roku nie podeszły po macoszemu.

- Zamieniłby Pan Puchar Polski na kolejny brązowy medal mistrzostw Polski?

- Myślę, że nie. Wolę Puchar Polski, bo jak już mówiłem - zawsze będziemy w annałach.

- Będzie też okazja na Superpuchar...

- Właśnie. I z tego może być podwójna korzyść, bo prócz historycznego sukcesu, będziemy mieli też okazję do zdobycia Superpucharu Polski. Mecz o wielką stawkę, być może kolejny puchar do kolekcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki