Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodziny wielodzietne na Pomorzu. Od czwartego dziecka zaczyna się bieda i... wielkie szczęście

Anna Mizera, Łukasz Kłos
Na Pomorzu żyje ponad 40 tys. rodzin wielodzietnych. To o 20 tys. mniej (!) niż dekadę temu. Tak wynika z najnowszych danych Urzędu Marszałkowskiego. Z kolei ostatni raport Głównego Urzędu Statystycznego pokazuje, że rodzinom z trojgiem i więcej dzieci nie żyje się łatwo, a ich codzienność jest pełna wyrzeczeń.

W rodzinach wielodzietnych obowiązkami domowymi najbardziej obciążone były kobiety (średnio 5 godzin i 12 minut na dobę). Raport GUS: - Wraz ze wzrostem liczby dzieci w małżeństwach zwiększała się ilość czasu przeznaczonego na wykonywanie prac domowych. Przeciwna tendencja zauważalna jest w przypadku mężczyzn - tu im więcej dzieci, tym ich zaangażowanie w dom staje się mniejsze. W rodzinach 3+ mężczyzna poświęcał na te prace średnio 1 godzinę i 50 minut.

***

Natalia, lat 34, pomorska wieś w pobliżu powiatowego miasta. Matka czwórki dzieci. Najstarsze 10 lat, najmłodsze 2 lata. I ona, i jej mąż mają wykształcenie wyższe. On jest nauczycielem. Ona prowadzi dom, ale ostatnio sytuacja materialna rodziny zmusiła ją do podjęcia dodatkowej zarobkowej pracy.

Nagle zrobiło się trudniej. Pewne rzeczy umykają. Na przykład 8-letni Kamil, z którym trzeba przysiąść nad lekcjami. Dotąd Natalia miała czas, by razem z nim zajrzeć do podręczników, pomóc w nauce. Teraz, wracając do domu o godzinie 21 (nieraz i później), nie ma po prostu kiedy. Gdy dzieciaki siedzą nad lekcjami, mąż przygotowuje zajęcia na następny dzień. Każdy dzień to logistyczne wyzwanie. Dwoje najstarszych dzieci uczy się w szkole w mieście, środkowe chodzi do wiejskiego przedszkola, a najmłodsze zostaje w domu. Co dzień rano wyprawa. Koło południa zaczynają się powroty. Prawdziwe wyzwanie zaczyna się, gdy któreś dziecko zachoruje. Trzeba wtedy zorganizować jakąś opiekę. Bywa nieraz, że rozkłada się cała rodzina ("No i mamy maraton").

Natalia: - Gdyby nie moja mama, która zastępuje mnie w domu, gdy ja idę do pracy, gdyby nie ciocia, która często pomaga, to z pewnością nie pogodziłabym pracy z domem. Nie dałabym rady.
Pracować musi, bo rodzinie nie starcza do pierwszego. Jedyne, co dotąd mieli, to nauczycielska pensja męża.
Wyrzeczenia? Oczywiście. Dzieciaki wakacje spędzają u babci, znajomych. Na wspólnym urlopie byli trzy lata temu - w górach. Udało się, bo dobry znajomy ma tam pensjonat. Tydzień mieszkali u niego kątem.

- Poważniejsze wydatki dzielone są między miesiące. Odzież, buty, najczęściej po kimś, bo niemożliwe jest kupienie dla wszystkich nowych. Zresztą używane zrobiło się nagle ekologiczne i modne - śmieje się Natalia i już na poważnie dodaje: - Jeśli chodzi o żywność, to trudno zapewnić markowe produkty. Na szczęście mieszkamy na wsi, możemy trzymać kury, więc mięsa czy jajek nam nie brakuje.

Do niedawna marzeniem Natalii i jej męża był duży samochód. Mieszkają na wsi, wszędzie trzeba dojeżdżać. Odpowiednie auto dopiero ostatnio udało się im kupić. Dla rodzin wielodzietnych pojemne auto to nie luksus, to pierwsza potrzeba.

***

Najwięcej par z co najmniej czworgiem dzieci mieszka w powiatach: kartuskim (4,6 proc.), bytowskim (3,8 proc.), chojnickim (3,5 proc.) i kościerskim (3,2 proc.). Na przeciwległym biegunie znajdują się największe miasta Pomorza, na czele z Trójmiastem. W Gdańsku jest ich 0,77 proc., za to w Sopocie zaledwie 0,3 proc.

Dane statystyczne jednoznacznie wskazują, że w wielu wypadkach wielodzietność wiąże się wprost z trudnościami finansowymi. Zagrożenie skrajnym ubóstwem dotyczy 1,7 proc. małżeństw bezdzietnych. Wskaźnik ten wykładni- czo rośnie wraz z każdym kolejnym dzieckiem w rodzinie (patrz infografika). Wśród rodzin z trojgiem dzieci problem biedy dotyka co dziesiątej. Za to wśród rodzin z czworgiem i więcej dzieci niemal co trzecia zagrożona jest skrajnym ubóstwem - wynika z marszałkowskich danych.

Raport GUS jest jeszcze bardziej pesymistyczny. Wśród rodzin z trojgiem i więcej dzieci wskaźnik zagrożenia ubóstwem wynosi 34,4 proc., przy czym w miastach kształtuje się na poziomie 28 proc., a na wsiach aż 41 proc.

***

Krystyna, lat 49, Gdańsk. Matka ósemki dzieci. Najstarsze, córka, jest już dorosłe - ma 24 lata. Najmłodsze nie obchodziło jeszcze trzecich urodzin.

W domu na lodówce wisi grafik. Powstaje każdego roku we wrześniu, gdy dzieciaki przyniosą już do domu plany swoich lekcji. - Pewne obowiązki, np. zmywanie, należy do dzieci. One same nawzajem najlepiej się pilnują. Jeśli któreś czegoś nie zrobi, są na siebie wściekłe - opowiada, śmiejąc się, Krystyna. - Wydaje mi się, że w planowaniu i organizacji jestem dziś świetna. Przez lata wyrobiłam sobie pewne nawyki. Wiele zapisuję, żeby o czymś ważnym nie zapomnieć. Mam satysfakcję, gdy to wszystko się kręci.

Przyznaje, że teraz - gdy ma ośmioro dzieci, w tym część dorosłych - jest jej łatwiej, niż gdy było ich mniej, ale były młodsze. Wtedy, czy zdrowa, czy chora, musiała zrobić zakupy, ugotować obiad, posprzątać, wyjść z dziećmi na spacer. Teraz to często one pomagają.

Krystyna musiała zrezygnować z pracy zawodowej. Całą rodzinę utrzymuje mąż.
- Jest wieczna walka, skąd wziąć na to, na tamto. Na okrągło trzeba kombinować.
Najgorszy jest wrzesień. - Już się stresuję, gdy o nim myślę. To gorszy czas niż święta Bożego Narodzenia. Wiecie państwo, prezenty nie muszą być nie wiadomo jakie, za to podręczniki muszą być dokładnie takie, jakie wybrał nauczyciel.
Krystyna raz usiadła z kartką i ołówkiem. Wyliczyła całkowity koszt wyprawki drugoklasisty. Wyszło 600 zł. A dziś Krystyna z mężem wysyłają do różnych typów szkół siedmioro swoich pociech. Pomocną dłoń wyciągają wydawnictwa językowe. Bywa, że nawet za darmo przyślą im niektóre podręczniki.

Najwięcej rodzina wydaje na jedzenie. To przynajmniej 3 tys. zł miesięcznie, jeśli kupuje najtańszą żywność z supermarketu. - Kiedyś pozwalaliśmy sobie codziennie na jogurt dla każdego. Dziś nie jesteśmy w stanie już ich kupować.
Ubrania dostają od dobrych ludzi, używane, ale dobrej jakości. Dzieci również nie marudzą, gdy młodsze ma założyć sweter czy bluzkę po starszym.

- Trudne momenty są wtedy, gdy jedno z nas zachoruje. Potem chorobę łapią kolejne i kolejne, aż leżą wszyscy. A wydatki na leki są przytłaczające - mówi Krystyna. - Zresztą koszty leków stanowią ważną część naszego comiesięcznego budżetu. Najgorzej jest wiosną, gdy zaczyna pylić. Każdy z nas ma alergię.
W ubiegłym miesiącu rodzina dostała od Fundacji "Dbam o zdrowie" grant na leki - kartę płatniczą do aptek wartą 1,5 tys. zł. Przyznany limit zaczął się już kończyć.

Najbardziej bolą te chwile, gdy dzieciaki przychodzą i mówią: "Mamo, rozpadły się buty", "Mamo, idziemy z klasą do kina" itd. Rzucają kwotami, jakich potrzebują, a rodzicom pozostaje tylko rozłożyć ręce, bo w portfelu pusto.

***

Krystyna na pytanie o wsparcie państwa i samorządu reaguje śmiechem: - Uważam, że nie ma żadnego sensownego wsparcia. Owszem, w niektórych gminach wprowadzono Karty Dużej Rodziny. Sami na gdańskiej karcie zaoszczędziliśmy ok. 1,5 tys. zł rocznie na biletach semestralnych. Ale już np. w SKM rodzina wielodzietna ma zniżki 30 proc. To mniej niż ulga szkolna. W ogóle niektóre zniżki są dość... powiedziałabym... umowne. Bo co nam po darmowym wejściu na lodowisko, jeśli ulga obowiązuje tylko raz w miesiącu, w środy, w dodatku w takich godzinach, gdy dzieci zawsze mają jakieś zajęcia.

Na nieporównywalne obciążenia, jakie nakładane są na duże rodziny, zwraca uwagę Aleksandra Konczal, prezes Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych w Gdańsku.

- Rodziny te są traktowane niesprawiedliwie m.in. przez system podatkowy. Płacimy podatek o wiele większy, bo mamy więcej dzieci, a zatem większe potrzeby i zakupy - tłumaczy.
Pomocna byłaby choćby zmiana w naliczaniu ulg podatkowych: ta na dzieci odliczana jest obecnie od należnego podatku, a nie od przychodu. W efekcie częstokroć pozostaje wirtualna.

- Niby możemy dostać te 6 tys. zł zwrotu z podatku, tyle że przy naszych pensjach to nierealne. Po prostu nie zarabiamy tyle, a więc nie płacimy tyle podatku, by dostać maksymalny zwrot - tłumaczy Natalia.
Gdy pytamy ją, co najbardziej by pomogło, odpowiada, że na przykład zniżki na leki lub dopłata do szkolnych obiadów (dziś na dofinansowanie mogą liczyć tylko najubożsi podopieczni ośrodków pomocy społecznej).
- Państwo i samorządy łożą miliony na pomoc socjalną dla rodzin, które wpadły już w tarapaty finansowe. Byłoby zaś taniej, gdyby większą uwagę poświęcono zapobieganiu ubóstwu - słyszymy jak mantrę od "wielokrotnych" rodziców.

***

Żadna z rodzin wielodzietnych nie zamieniłaby się na miejsca z bezdzietnymi czy singlami.
- Duża rodzina daje ogromne szczęście. Zresztą zawsze było naturalne, że ludzie mieli po kilkoro dzieci. Dzieci lepiej się rozwijają w takim środowisku. Dopiero teraz stało się coś dziwnego i zaczyna być inaczej - mówi Aleksandra Konczal z SRW.
- To niepowtarzalne doświadczenie, gdy wychowujesz takie małe stadko. Kiedy masz jedno czy nawet dwoje dzieci, poświęcasz im całą uwagę. Chcesz wszystko zrobić na sto procent, dopieszczasz każdy szczegół ich życia - mówi 34-letnia Natalia. - Mając czwórkę, dostrzegasz, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Same dzieciaki tworzą też małą społeczność. Uczą się kompromisów, budzi się w nich empatia. Mam wrażenie, że nasze życie jest pełniejsze, a i dzieciaki lepiej przygotowane na przyszłe wyzwania. Nie doświadczy się tego, nie zbuduje, mając jedno dziecko.

Choć najmłodsze dziecko pani Krystyny ma dwa i pół roku, a pozostała szóstka nie pozwala o sobie zapomnieć, to i tak przyznaje, że brakuje jej najstarszej córki, która założyła już własną rodzinę. - Gdy odwiedza nas, tulimy ją i nie możemy się sobą nacieszyć. Naszą siłą jest to, że mamy siebie.

Dzieci z takich rodzin nabywają kompetencje społeczne

Z dr hab. prof. SWPS Zofią Dołęgą, psychologiem, rozmawia Anna Mizera-Nowicka

Jak wpływa na dziecko wychowywanie się w rodzinie wielodzietnej?
Dla dziecka płynie z tego wiele korzyści, ale pod jednym warunkiem - rodzina musi mieć odpowiednią bazę materialną, taką, która pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Nie mówię o jakimś dobrobycie, ale o elementarnych warunkach do życia. Jeśli ten warunek jest spełniony, to środowisko bogate w osoby wzbogaca dziecko o pewne doświadczenia. A to daje zasób większych możliwości w życiu dorosłym. W rodzinie wielodzietnej dzieci już w domu przechodzą pewnego rodzaju trening, zdobywają kompetencje społeczne, których dziś wielu z nas brakuje. Uczą się współpracować, dzielić się, czekać na swoją kolej, negocjować, zawierać kompromisy, dostrzegać potrzeby innych, ale i radzić sobie z frustracją, gdy nie dostało się czegoś lub gdy nie osiągnęło się celu. W ten sposób dziecko zdobywa też umiejętność tworzenia strategii radzenia sobie z pewnymi trudniejszymi sytuacjami, np. gdy rodzic nie może mu poświęcić tyle uwagi, co wcześniej.

Wydawać by się mogło, że dzieciom w rodzinie wielodzietnej może więc być trudniej. Rodzice nie mają dla nich tyle czasu, co np. dla jedynaków.
Amerykański badacz Robert Zajonc opracował na ten temat model tzw. konfluencji, który potem poróżnił psychologów. Założył, że gdy pojawia się pierwsze dziecko, a dwoje rodziców ma duży potencjał intelektualny i emocjonalny, ich uwaga skupia się w stu procentach na dziecku. Wraz z kolejnymi dziećmi tę uwagę trzeba podzielić, jak w matematyce. Dlatego mogłoby się wydawać, że młodsze dzieci są w gorszej sytuacji. Ale zdaniem Zajonca tak nie jest, bo rodzice w swojej roli zaczynają się doskonalić, są sprawniejsi w opiece i wychowaniu. A jeszcze do tego starsze dzieci zaczynają rosnąć i wprowadzać w rodzinę kolejną wartość dodaną: bawią się z młodszym rodzeństwem, poświęcają mu swoją uwagę. Psycholodzy nie mogą definitywnie rozstrzygnąć, jaki model rodziny, z punktu widzenia rozwoju dziecka, jest dla niego lepszy.

Co się dzieje, gdy rodzina jest pozbawiona bezpieczeństwa materialnego?
Jeśli ten warunek nie jest spełniony, rodzice zaczynają się stresować. Skupiają uwagę na czym innym, przez co relacje w rodzinie mogą się popsuć. A wtedy istnieje zagrożenie, że dzieci nie będą rozwijać się prawidłowo.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki