Wszystko wskazuje na to, że na ławie oskarżonych zasiądą zarówno 38-latka i jej synowie, którzy uważają się za pokrzywdzonych, jak i policjanci. Ci z kolei tłumaczą, że wobec agresji musieli użyć środków przymusu bezpośredniego.
Do zdarzenia doszło 30 sierpnia 2014 roku około godziny 14. Jak twierdzą policjanci, prowadzili wtedy pościg za podejrzanym o włamanie. 23-latek miał krzyczeć "Ratunku, biją!" i biec w dół ulicą Biskupią. Jego ucieczkę usłyszała rodzina L., a dwóch synów 38-letniej Anny L. (w wieku 17 i 20 lat) pobiegło za mężczyzną i goniącymi go policjantami.
Relacje dotyczące tego, co zaszło później, przedstawiane przez rodzinę L. i Komendę Miejską Policji w Gdańsku, zasadniczo się różnią..Synowie Anny L. twierdzą, że zostali zupełnie bez powodu zaatakowani przez policjantów, a funkcjonariusze z KMP w Gdańsku tłumaczą z kolei, że to 17- i 20-latek "szarpali i wyzywali" jednego z policjantów.
TUTAJ przeczytaj więcej o wzajemnych oskarżeniach.
Sprawa ewentualnego złamania prawa przez funkcjonariuszy - żeby uniknąć rozpatrywania jej przez śledczych, którzy w codziennej pracy stykają się z policjantami uczestniczącymi w zdarzeniu - trafiła do Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim. Jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie - wiele wskazuje na to, że dwóch policjantów trafi przed sąd.
Prok. Teresa Rutkowska-Szmydyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim, pytana o spodziewany finał dochodzenia, ucina spekulacje.
Tymczasem w gdańskiej prokuraturze niemal zakończone jest już postępowanie prowadzone na okoliczność domniemanego użycia przemocy przez rodzinę L. "w celu zmuszenia funkcjonariuszy do zaniechania czynności służbowej".
- Podczas zapoznawania się z aktami śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim nasz prokurator uznał, że musi przeprowadzić jeszcze jedną czynność, by uzupełnić dokumentację - tłumaczy prokurator Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście. - Bez znajomości wszystkich okoliczności nie mogę przesądzić, że dochodzenie zakończy się aktem oskarżenia.
Prokurator Klonowska przyznaje, że postawienie w stan oskarżenia rodziny L. "jest wysoce prawdopodobne".
Jak wyjaśniają śledczy, jeśli w sprawie o przestępstwo oskarżone zostaną obie strony, wyroki zapadną w dwóch różnych sądach. Czy to mozliwe? WIĘCEJ na ten temat czytaj w środowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo w jego wersji internetowej.
TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?