Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina 500+ to też nowe miejsca pracy

Edyta Okoniewska, Joanna Surażyńska

Samorządy będą ogłaszały konkursy na nowo tworzone stanowiska. Potrzeba ludzi do obsługi rządowego programu.

Gminy będą zatrudniać pracowników. Już 1 kwietnia ma ruszyć program Rodzina 500+. Jak podkreślają samorządowcy, czas goni. Wiadomo, że do jego obsługi, będą potrzebne dodatkowe osoby. Tylko w Kościerzynie jest ponad 4800 dzieci w wieku do 18 roku życia.

- Musimy być gotowi, aby nie zawieść mieszkańców - mówi Janina Czaja, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kościerzynie. - Zakładamy, że będziemy potrzebować dwóch dodatkowych pracowników. Mieszkańcy już teraz są bardzo zainteresowani tym tematem. Mamy mnóstwo telefonów z pytaniami, kiedy i gdzie można składać wnioski. Robimy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do kwietnia. Musimy zadbać o pomieszczenie, szafy na ogromną liczbę dokumentów. Potrzebne będą nowe komputery i oprogramowanie. Nie chcemy, by sytuacja nas zaskoczyła. Program Rodzina 500+ to dla nas duże wyzwanie i ogromna odpowiedzialność.

Gminy boją się zalewu wniosków w pierwszych miesiącach funkcjonowania programu.

- Zdecydowana większość mieszkańców z pewnością będzie chciała jak najszybciej złożyć wnioski i otrzymać pieniądze, dlatego dopracowanie systemu w początkowym okresie będzie trudne - mówi Michał Majewski, burmistrz Kościerzyny. - Jestem przekonany, że później sprawa się ustabilizuje. Skoro wnioski będzie można składać od kwietnia do czerwca, być może część osób złoży je właśnie w czerwcu.

Zatrudnianie nowych pracowników może nie być prostą sprawą. Trzeba będzie ogłosić konkursy na stanowiska, rozstrzygnąć je, a następnie wdrożyć nowe osoby. Na to wszystko potrzeba czasu, a pozostało go niewiele. Jak na razie powstały projekty rozporządzeń. To jednak za mało, by ruszyć z przygotowaniami.

Mieszkańcy z niecierpliwością czekają, kiedy ruszy program Rodzina 500+. W gminach trwają przygotowania, jednak są one mocno ograniczone. Urzędnicy bazują na razie na projektach rozporządzeń, a czas goni. Jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z zapowiedziami rządu, od 1 kwietnia urzędy zostaną zasypane wnioskami. Potrzeba dodatkowych pracowników, aby wszystko przebiegało sprawnie i bez poślizgów.

- Robimy wszystko, aby realizacja programu przebiegała sprawnie - mówi Józef Kaszubowski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starej Kiszewie. - Jestem pewien, że sobie poradzimy. Z pewnością potrzebne będą dwie osoby do obsługi programu. W naszej gminie jest ponad 1300 dzieci w wieku do 18 roku życia. Uczynimy wszystko, aby czas oczekiwania na pieniądze był jak najkrótszy.

Chociaż wszyscy zdają sobie sprawę, że zatrudnienia są konieczne, to nie ma pewności, czy wystarczy na to rządowych pieniędzy.

- Samorządy mają otrzymać 2 proc. dotacji celowej na obsługę programu, jednak na razie trudno powiedzieć, jaka dokładnie będzie to kwota i czy będzie ona wystarczająca - mówi Andrzej Pollak, wójt Nowej Karczmy. - Będzie z pewnością ogrom pracy, jednak cieszymy się z każdych pieniędzy, które trafiają do mieszkańców naszej gminy. Najwięcej pracy będą wymagały przypadki rodzin, w których jest jedno dziecko, bo te będą składały oświadczenia. Kolejne trudności mogą pojawić się w przypadku osób, które będą pobierały pieniądze przez rok lub dwa np. na dwoje dzieci, a potem jedno z nich stanie się pełnoletnie. Wówczas konieczne będzie złożenie oświadczenia o dochodach.

Nowe stanowiska pracy powstaną także w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Kościerzynie.

- Najtrudniej będzie na początku, dlatego przypuszczamy, że w pierwszym okresie trzeba będzie zwiększyć zatrudnienie o trzy osoby, później natomiast myślę, że wystarczą dwie - mówi Michał Majewski, burmistrz Kościerzyny. - Trudno powiedzieć, czy dwa procent celowej dotacji wystarczy na pensje i wyposażenie pomieszczeń, zwłaszcza że w przypadku innych programów jest to 3 proc., i to czasami ledwie wystarcza. Mam jednak nadzieję, że zmieścimy się w kwocie, przekazanej z budżetu państwa.

Wielu samorządowców obawia się jednak, że będzie trzeba dokładać z gminnych budżetów.

- Obecnie ok. 1800 dzieci jest objętych świadczeniami rodzinnymi - mówi Janina Czaja, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kościerzynie. - Założenia są takie, że w lutym ustawa zostanie opublikowana, natomiast w marcu będziemy mieli czas na przygotowanie się. W kwietniu zacznie się przyjmowanie wniosków. Przypuszczam, że w pierwszym okresie wpłynie najwięcej wniosków. Jedno jest pewne. Do kwietnia musimy być perfekcyjnie przygotowani, aby sytuacja nas nie zaskoczyła.

Tylko w Kościerzynie uprawnionych do skorzystania z programu może być 4800 dzieci w wieku do 18 roku życia. To oznacza, że w skali miesiąca MOPS wypłacałby rodzinom 2 mln 400 tys. złotych.

Obsługa programu to nie tylko pensje dla pracowników, ale także zużycie energii, sprzątanie, dostarczanie korespondencji. Tymczasem w kolejnych latach zamiast 2 proc. dotacji celowej, samorządy mają otrzymywać jedynie 1,5 proc.

- Przed nami duże wyzwanie i ogromna odpowiedzialność - dodaje Janina Czaja. - Wdrożenie nowego programu to także sporo nauki. Obiecano darmowe szkolenia i mam nadzieję, że będziemy mogli z takich skorzystać.

Wielu mieszkańców podkreśla, że pieniądze mogą być szansą na podreperowanie budżetu domowego.

- Mam dwoje dzieci i z niecierpliwością czekam na zapowiadane pieniądze - mówi Karolina z Kościerzyny. - Dzięki nim będzie mnie stać, aby zapisać dziecko na dodatkowe zajęcia muzyczne. Do tej pory koszt dojazdów i prywatnych lekcji przekraczał moje możliwości finansowe, jednak dochód na jednego członka rodziny był zbyt wysoki, by skorzystać z pomocy. Nie trzeba nikogo przekonywać, że utrzymanie dziecka, zakup szkolnych podręczników i przyborów to duży wydatek. Cieszę się, że tym razem pomocą zostaną objęte wszystkie rodziny, a nie tylko te najbiedniejsze.

Zdaniem ekspertów jednak, są duże obawy co do tego, że nie wszystkie rodziny właściwie wykorzystają pieniądze.

- W przypadku wielu osób pieniądze te z pewnością zostaną przeznaczone na jakąś sensowną inicjatywę i właściwie wykorzystane. Tylko pojawia się pytanie, czy dawanie pieniędzy jest wychowaniem obywatelskim - mówi dr Aleksandra Sarna, psycholog. - Czy jest to pomoc, czy w pewnym sensie ubezwłasnowolnienie i pozbawienie myślenia. Trzeba podkreślić, że obecnie wsparcie w naszym kraju jest żadne i z pewnością nie zachęca kobiet do rodzenia dzieci. Wystarczy spojrzeć na ich sytuację na rynku pracy, ciągłą walkę o żłobki i przedszkola. Myślę, że w tej materii jest duże pole do popisu. Jak będę miała gdzie zostawić dziecko, to pójdę zarobić. Wsparcie rodziny jest potrzebne, ale takie, które daje narzędzia na przyszłość.

Bardzo ważna jest polityka żłobkowo-przedszkolna.

- Tak samo jak obowiązkowe tacierzyńskie - dodaje Aleksandra Sarna. - Gdyby pracodawcy mieli świadomość, że narodziny dziecka w takim samym stopniu dotyczą kobiet jak i mężczyzn, to z pewnością zmieniliby swoje podejście do zatrudniania kobiet. Uczmy się rozwiązań od krajów skandynawskich, które tam się sprawdzają. Uważam, że potrzebne jest wsparcie finansowe dla rodzin potrzebujących i instytucjonalne dla tych, które sobie poradzą pod względem finansowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki