Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice mają prawo sprawdzać, co się dzieje z ich dzieckiem

Marek Michalak, rzecznik praw dziecka
Marek Michalak
Marek Michalak Archiwum
Z Markiem Michalakiem, rzecznikiem praw dziecka, rozmawia Dorota Abramowicz

Najpierw wiązanie dzieciom nóżek i rączek we Wrocławiu, potem wyzywanie maluchów w Starogardzie Gdańskim. Co się dzieje w polskich żłobkach?
To nie są żłobki, w rozumieniu ustawy o opiece nad dzieckiem do lat trzech. To są punkty opieki, rejestrowane na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Punkty opieki nie są rejestrowane, kwalifikowane, sprawdzane. Te placówki, które powstały przed 4 kwietnia 2011 roku, powinny się zarejestrować jako żłobki do kwietnia 2014 roku. Jako rzecznik praw dziecka postuluję, by okres ten został skrócony. Ostatnie wydarzenia potwierdzają, że jest to niezbędne.

Wie Pan, ile takich punktów opieki działa w Polsce?
Nie wiem. To ogromny problem, bo działalność wpisana do rejestru jako "opieka nad dzieckiem" wymyka się całkowicie kontroli. Przejmowanie obowiązku opieki nad małym człowiekiem traktowane jest przez prawo na równi z działalnością gospodarczą, taką jak "hurt, detal, artykuły różne". Do punktów opieki nie może nawet wejść przedstawiciel lokalnego samorządu.

Czy są jakieś ograniczenia prawne przy zatrudnianiu opiekunek?

W nowych, powstałych po kwietniu ubiegłego roku - tak. W zarejestrowanych wcześniej - niestety, nie ma.

I nikt nie sprawdza, czy nie były one na przykład karane za stosowanie przemocy, pedofilię, kradzieże?
Powtarzam - nie ma takich rygorów. Dlatego po wydarzeniach we Wrocławiu zaapelowałem do rodziców, by przed oddaniem dziecka w obce ręce skontaktowali się z jednostką samorządu terytorialnego i zapytali, czy placówka jest odnotowana w rejestrze i jaką ma opinię. Najważniejsze jest bezpieczeństwo dziecka, dlatego nie zostawiajmy go w poczekalni, sprawdzajmy, czy w miejscu, gdzie spędzi kilka godzin dziennie, będzie bezpieczne. Rodzice mają prawo na własne oczy zobaczyć, gdzie dziecko śpi, powinni o wybranej przez siebie porze móc bez przeszkód wejść na teren placówki.

Mama Łukasza ze Starogardu postanowiła założyć podsłuch w misiu synka. Teraz jest za to atakowana przez niektórych Czytelników, wypowiadających się na forach... Niektórzy nawet podważają legalność owego podsłuchu.
Nie wolno nikogo atakować za coś, co robi w trosce o dobro syna! Matka nie zdecydowała się na ten krok w poszukiwaniu sensacji, ona po prostu ma prawo sprawdzać, co się dzieje z jej dzieckiem. Miała również prawo zaalarmować po odsłuchaniu zapisu organa ścigania. Niektórzy rodzice zatrudniający opiekunki zakładają taki monitoring u siebie w domu i nikt nie ma o to do nich pretensji.

Rodzice Łukasza uważają, że należy obligatoryjnie wprowadzić w każdym żłobku i przedszkolu system monitoringu, do którego - po zalogowaniu w internecie - mieliby dostęp opiekunowie i rodzice przebywających tam dzieci. Może warto pomyśleć nad takim przepisem?
W liście z połowy października napisałem, że każdy punkt opieki nad małym dzieckiem, dla którego najważniejsze jest dobro dziecka, powinien chętnie współpracować z rodzicami w tej kwestii. Nie zapominajmy, że rodzice przecież płacą za opiekę, więc mogą stawiać także warunki opiekunom.

Kontrowersje wzbudziła także negatywna ocena wypowiedzi opiekunek ze Starogardu. Część osób twierdzi, że sami rodzice zwracają się do dzieci na przykład "ty obsrańcu", krzyczą na nie... To norma?
Mam nadzieję, że nie. Praprzyczyną wydarzeń we Wrocławiu, Starogardzie, Pucku, sytuacji, w których rodzice zostawiają dziecko na lotnisku i wyruszają na wakacje, jest brak szacunku dla najmłodszych. Już Janusz Korczak pisał, że dzieci mają prawo do szacunku, że jest to człowiek - i miał rację. Mały człowiek, który często nie potrafi opowiedzieć o tym, co go spotkało, nie może się bronić. Sposób, w jaki go traktujemy na początku życia, może przynieść długotrwałe konsekwencje. Ktoś, kto był źle traktowany jako dziecko, tak samo może potraktować w przyszłości swoje dzieci. I swoich starych już rodziców.

Opowieści o złym traktowaniu dzieci układają się w czarną serię. Śmierć Madzi z Sosnowca, dramat w rodzinie zastępczej w Pucku, nocne wyrwanie przez policję z łóżek dzieci w Opolu, doniesienia z punktów opieki. Co się z nami dzieje?
Wbrew pozorom nie odnotowujemy w ostatnich latach zwiększonej liczby takich przypadków. Odwrotnie - poziom przestępstwa zabijania dzieci w Polsce zmalał. Wrażenie, że jesteśmy krajem, gdzie bardzo źle traktuje się najmłodszych, wynika z nagłośnienia przez media szczególnie bulwersujących wydarzeń. Każdy z tych przypadków znajduje się w centrum zainteresowania rzecznika praw dziecka. Wystąpiłem z wnioskiem, by organa ścigania obligatoryjnie, z urzędu informowały biuro rzecznika o wszystkich tego typu sprawach.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki