Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice Jarka obwiniają szkołę o śmierć syna

Marcin Pacyno
Samobójstwem 18-letniego Jarka, ucznia Zespołu Szkół Ekonomiczno-Rolniczych w Bytowie, zajmie się sąd. Rodzice chłopaka nie zgadzają się bowiem z częścią ustaleń prokuratury.

Przypomnijmy. Jarek odebrał sobie życie w marcu tego roku, po powrocie z wycieczki szkolnej do Paryża. W jej trakcie czwórka uczniów się upiła. Jarek pod wpływem alkoholu zasnął, a koledzy wylewali na niego jogurt z parówkami. Wszystko uwiecznili w telefonie komórkowym. Po powrocie uczniowie odbyli rozmowę z nauczycielkami. Jarek miał usłyszeć, że za ten wybryk wyleci ze szkoły. Tego dnia odebrał sobie życie. - Nie byłbym w stanie wyjść na ulicę spojrzeć sąsiadom, rodzinie i przyjaciołom w oczy. To jest jedyne wyjście z tej głupiej sytuacji - napisał w liście pożegnalnym datowanym na 19 marca. Jego słowa kierowane były także w stronę szkoły: - Nawet jak bym został w tej szkole, to nie zdałbym z angielskiego. Wszystko przez moją głupotę. Chciałbym jednak złożyć pewne wyjaśnienia. Nie chciałem się tak upić. Zostałem podpuszczony przez moich współtowarzyszy.

Sprawą zajęła się prokuratura w Bytowie. Rodzice jednak wnioskowali, aby postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Ta po trzech miesiącach sprawę umorzyła.
- Sugerowano nam w decyzji o umorzeniu, że możemy z powództwa cywilnego pozwać chłopców, którzy Jarka nagrywali - mówi Janina Hering, matka Jarka. - My ich nie obwiniamy, bo w tym wieku młodzież robi różne głupie rzeczy. Mamy za to ogromny żal do szkoły, która dopuściła się wielu zaniedbań. Nie poinformowała nas o całej sytuacji, o alkoholu i filmach. Nagrania chciano nawet utajnić. Nauczycielki, wracając z wycieczki, powinny najpierw nas wezwać. Podobnie dyrektor, któremu zarzucamy, że nie wydał dyspozycji co do postępowania z uczniami, a początkowo bagatelizował incydent.

Odwołanie rodziców od decyzji prokuratury dotyczy tylko roli szkoły. Sąd Rejonowy w Bytowie zdecyduje, czy podtrzymać umorzenie, czy też sprawę ponownie przekazać prokuraturze. - Boimy się tego, że zostanie umorzona, bo już o tym słyszymy. Nie poddamy się - podkreśla Janina Hering.

Stanisław Kożyczkowski, dyrektor ZSER, o skierowaniu sprawy do sądu na razie nic nie wie. - Szkoła zrobiła to, co powinna. Tak też ustaliła prokuratura. Rodzice mają jednak prawo odwoływać się - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki