Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Plant wystąpił w Dolinie Charlotty [WIDEO, ZDJĘCIA]

Dariusz Szreter
9. Festiwal Legend Rocka zakończył się koncertem Roberta Planta. Na koncercie bawiło się niemal 10 tys. fanów. Były wokalista Led Zeppelin zaprezentował w Dolinie Charlotty repertuar swojego dawnego zespołu, ale w odświeżonej wersji

We wtorkową noc Robert Plant zaśpiewał dla blisko 10 tysięcy fanów zgromadzonych w Dolinie Charlotty pod Słupskiem. Wbrew pozorom powyższe zdanie nie mówi o czymś oczywistym, ponieważ jeszcze kilka godzin wcześniej występ artysty, znanego przede wszystkim ze swojej 12-letniej kariery frontmana Led Zeppelin, stanął pod znakiem zapytania. Ulewa, jaka przeszła nad okolicą Słupska, groziła zalaniem sprzętu, i wokalista zaproponował, by ze względu na bezpieczeństwo przełożyć koncert na inny termin. Na szczęście szybka poprawa pogody oddaliła tę groźbę, a jedyny skutek całej historii, poza zszarganymi nerwami organizatora festiwalu Mirosława Wawrowskiego, to opóźnienie otwarcia bram dla publiczności o prawie godzinę.

Plant od kilku lat konsekwentnie odrzuca propozycje byłych kolegów z Led Zeppelin, by reaktywować grupę, rozwiązaną w 1980 roku, po tragicznej śmierci perkusisty Johna Bondhama. Twierdzi, że solowa kariera daje mu więcej satysfakcji niż "odgrzewanie starych kotletów". Podobno to właśnie jego krytyczne uwagi o tym, że nie jest żadną legendą, tylko aktywnie i twórczo działającym, wciąż młodym duchem artystą, spowodowały zmianę nazwy słupskiej imprezy, która od tego roku nie będzie się już nazywać Festiwal Legend Rocka, ale Charlotta Rock Festival.

A jednak to właśnie piosenki z repertuaru Led Zeppelin zdominowały program koncertu, a z bardzo dobrze przyjętej ubiegłorocznej solowej płyty Planta "Lullaby and the Ceaseless Roar" usłyszeliśmy zaledwie trzy kompozycje.

Koncert zaczął się znienacka i - co jest raczej rzadkością na tego typu imprezach - nieco przed czasem. Wydawało się, że na scenie wciąż się jeszcze kręcą pracownicy techniczni, gdy nagle odtwarzana z głośników muzyka ucichła i rozległy się pierwsze dźwięki "Trampled Under Foot", bodaj najbardziej funkowego utworu w dorobku El Zep. Plantowi na scenie towarzyszyli jego stali od kilku lat akompaniatorzy: gitarzyści Justin Adams i Skin Tyson, klawiszowiec John Baggot oraz basista Billy Fuller i perkusista Dave Smith. W kilku utworach wspomagał ich też urodzony w Gambii Juldeh Camara, wirtuoz afrykańskich jednostrunowych skrzypiec, zwanych riti lub nyanyero. Jego obecność, podobnie jak użycie innych afrykańskich instrumentów, pozwoliły urozmaicić jednoznacznie rockowe brzmienie. Swoje dołożył też Baggot, mający w dorobku współpracę z triphopowymi zespołami Massive Attack i Portishead.

Choć więc na set-liście znalazło się aż dziewięć piosenek Zeppelinów, tylko jedna z nich, "The Wanton Song", zagrana została "jeden do jednego" - w brzmieniu i instrumentalnym składzie identycznym z oryginałem. Pozostałe zostały przearanżowane, uzupełnione wstawkami folkowymi, elementami world music, a niekiedy podkładem ocierającym się o brzmienie electro.
Koncert miał w pewnym sensie charakter powrotu do źródeł. Jego repertuar uzupełniło bowiem kilka przeróbek standardów bluesowych i rythm'n'bluesowych, m.in. "Spoonful", "Mona" czy "I Just Wanna Make Love to You". Nie inaczej robili Zeppelini w początkach kariery, tyle że wtedy bezczelnie podpisywali się jako autorzy z lekka tylko przerabianych kawałków.

Taki program trafił idealnie w oczekiwania widzów, w większości oddanych fanów Led Zeppelin, i to zarówno tych pamiętających czasy, kiedy grupa święciła triumfy, jak i najmłodszych, ledwie 20-letnich. Plant udowodnił, że mimo swoich 67 lat jest nadal w znakomitej formie wokalnej i fizycznej, a dawni koledzy nie są mu do niczego potrzebni. Tylko podczas sola gitary w "Lemon Song" można było na moment zatęsknić za Jimmym Pagem. Miał też Plant znakomity kontakt z publicznością i widać było, że satysfakcja z występu jest obustronna.

Kto nie był, niech żałuje, ale tylko trochę, bowiem wszystko wskazuje na to, że Robert Plant wróci do Doliny Charlotty już za dwa lata.

Czytaj też: Festiwal Legend Rocka 2015. ZZ Top, Santana i Plant w Dolinie Charlotty [ ZDJĘCIA, WIDEO]

Więcej zdjęć na stronie gp24.pl

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki