Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Miśkowiak z Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Daliśmy zarządowi kredyt zaufania [ROZMOWA]

Janusz Woźniak
Z Robertem Miśkowiakiem, żużlowcem Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk, rozmawia Janusz Woźniak

W sobotę wystartowałeś w Lublinie w meczu Polska - Mistrzowie Świata, wygranym przez Polskę 51:39. Ty startowałeś w ekipie mistrzów. Mniej zorientowani kibice mogliby zapytać, skąd Miśkowiak w drużynie mistrzów świata?

- Przepustką do startu w tym zespole był tytuł mistrza świata juniorów, który zdobyłem 11 września 2004 roku na torze we Wrocławiu. Nasz zespół był złożony właśnie z zawodników, którzy legitymowali się tytułem mistrzowskim w rywalizacji seniorów lub juniorów. Zresztą o tym, że wystartuję w lubelskim meczu wiedziałem już od dłuższego czasu, a jazda w tak doborowym towarzystwie to naprawdę fajna sprawa. To z jednej strony był mecz, ale bardziej chodziło o sportowy show.

Zdobyłeś 4 punkty, wygrałeś - w parze z Darcym Wardem - jeden z wyścigów. Czy to był twój ostatni start w tym sezonie?

- Wszystko na to wskazuje, że ostatni. Przynajmniej na krajowych torach. Zastrzegam się, że na krajowych, bo mam jeszcze niezbyt konkretną na razie propozycję udziału w turnieju towarzyskim w Anglii. Być może więc sezon zakończę ostatecznie ściganiem na Wyspach.

Próbowałeś już zrobić swój prywatny bilans tegorocznego sezonu?

Jedno jest pewne, że najwięcej satysfakcji sportowej dał mi awans do ekstraligi z drużyną Renault Zdunek Wybrzeża. Mimo różnego rodzaju kłopotów, jakie przeżywaliśmy w tym sezonie, podstawowy cel udało się osiągnąć.

W I lidze skuteczniej jeździłeś jednak w poprzednim sezonie, kiedy w barwach klubu z Lublina wykręciłeś średnio na wyścig 2,381 punktu. Teraz w Gdańsku ta średnia była nieco niższa, bo 2,134 punktu.

Niższa, ale przecież dobra. W Lublinie nie awansowaliśmy do ekstraligi, a w Gdańsku ta sztuka się udała (śmiech). A już poważnie, to w poprzednim sezonie lepiej wiodło mi się na lubelskim torze, który wyraźnie mi leżał. Ten w Gdańsku jest dość specyficzny i dłużej się do niego przyzwyczajałem, a do tego na początku sezonu miałem jeszcze kontuzje.

Zarówno ty, jak i pozostali koledzy z Wybrzeża czekacie na finansowe rozliczenie z gdańskim klubem.

My jako drużyna zrobiliśmy swoje na torze. Wierzę, że teraz prezes Robert Terlecki i jego ekipa też zrobią swoje i rozliczą się z nami w możliwie najkrótszym terminie. Klubowi działacze dostali od nas w trakcie sezonu kredyt… zaufania. Myślę, że go nie zawiodą.

Przed sezonem mówiłeś, że chcesz wrócić na tory ekstraligi w plastronie Wybrzeża. Awans stał się faktem. Czy to oznacza, że pozostaniesz w Gdańsku na następny sezon, czy rozpatrujesz też inne możliwości kontynuowania żużlowej kariery?

Dobrowolnie z Gdańska nie odejdę (śmiech). Oczywiście, że chciałbym zostać w Wybrzeżu, mogę to zadeklarować, bo nadmorski klimat i kibice bardzo mi odpowiadają. Podstawowy warunek jest jednak taki, że klub musi się jak najszybciej określić, jak chce budować drużynę na nowy sezon. Ja chciałbym już w listopadzie, a najdalej w grudniu, wiedzieć, na co mogę liczyć, zamawiać silniki na nowy sezon.

Gdański zespół wymaga wzmocnień. Masz jakieś swoje pomysły, kto mógłby jeździć w Wybrzeżu w przyszłym roku?
Nie sądzę, aby kadrowy kształt drużyny, a wzmocnienia są niewątpliwie potrzebne, zależał od moich pomysłów. Ale mogę podzielić się taką refleksją. Gdyby na przykład miał przyjść ktoś z dwójki Nicki Pedersen czy Greg Hancock - obaj to znakomici zawodnicy - to ja wybrałbym Grega, bo on więcej daje drużynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki