Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Biedroń ląduje na pomorskiej prowincji i zdobywa wyborców. Dlaczego? [REPORTAŻ]

Tomasz Słomczyński
Arkadiusz Szewczyk (na zdjęciu z prawej) i Łukasz Jankowski zaprosili na publiczne wywiady obydwu kandydatów: Roberta Biedronia i Zbigniewa Konwińskiego. Przyszedł tylko ten pierwszy
Arkadiusz Szewczyk (na zdjęciu z prawej) i Łukasz Jankowski zaprosili na publiczne wywiady obydwu kandydatów: Roberta Biedronia i Zbigniewa Konwińskiego. Przyszedł tylko ten pierwszy Hanna Karpowicz
Robert Biedroń ląduje na pomorskiej prowincji i zdobywa wyborców. Kto się spodziewał, że zdeklarowany gej zdoła tyle osiągnąć w Słupsku? Okazuje się, że ludzie potrzebują powietrza.

Kafeina. Na środku niewielkiej kawiarnianej sali stoi mikrofon, schodzą się ludzie. Dziwne, dopiero południe. - Co tu będzie się działo?

Barmanka uśmiecha się niemal przepraszająco: - Spotkanie z Biedroniem.

- Naprawdę? Nawet pani nie wie, jak mnie to cieszy.

Dwie godziny wcześniej. Jadę do Słupska, miasta, o którym napisał ostatnio "Der Spiegel", miasta, które jest na językach w Polsce. I nie wiem, od czego zacznę - od spotkania z miejscowym notablem, proboszczem, samorządowcem, kandydatem? A może z gejem, lesbijką, narodowcem, kibolem? "Jedź tam i zwyczajnie pokręć się po mieście. Mogę się założyć, że szybko trafisz na Biedronia i jego zwolenników. On i jego ludzie swoją energią opanowali to miasto" - zostały w pamięci słowa zapytanego wcześniej słupszczanina. Jadę więc i wiem tyle, że Biedroń wydał 17 tys. zł na kampanię, nie wykupił żadnego billboardu, postawił namiot w centrum miasta i wszędzie go pełno. Będąc "spadochroniarzem" z Warszawy zdobył w pierwszej turze 5972 głosy, a jego kontrkandydat Zbigniew Konwiński - słupszczanin z krwi i kości, za którym stoi machina Platformy - 8541 głosów.

I oto, proszę. Biedroń w Kafeinie, przez przypadek, od razu. Ale to za chwilę, teraz młodzież pali papierosy przed lokalem, daje się odczuć lekko nerwową atmosferę, zwyczajną tremę. Nie mają wszakże doświadczenia w robieniu debat czy spotkań politycznych, tak zwanych eventów. Organizatorów jest dwóch: Arkadiusz Szewczyk i Łukasz Jankowski. Zaprosili na wywiady obydwu kandydatów: Roberta Biedronia i Zbigniewa Konwińskiego.

Mają po 20 lat, są byłymi uczniami Drzewniaka, czyli miejscowego technikum. Zaczynali od filmików szkolnych i mieli 5 tysięcy odsłon na YouTubie. MEDIA 2.0 to ich pomysł na niezależne dziennikarstwo w Słupsku. Na razie jest funpage na Facebooku, plany są szerokie.

Zaproponowali spotkanie obydwu kandydatom. Arek: - Zadzwoniliśmy do biura Zbigniewa Konwińskiego. "Tak, oczywiście, pan poseł zadzwoni", to było w czwartek, dziś mamy poniedziałek. Nie odezwał się do nas. Mam go w znajomych na FB, napisałem potem jeszcze, odczytał, ale się nie odezwał.

Zaznaczają - spotkanie z Biedroniem nie jest dlatego, że jakoś specjalnie go lubią. Nie, są przecież niezależnymi dziennikarzami, chcą być rzetelni, nie wyjawią swoich poglądów politycznych.

Kiedy do Kafeiny wchodzi Robert Biedroń, na miejscu jest już publiczność - od lat osiemnastu do dwudziestu paru, tylko kilka starszych osób. Spotkanie nie było nigdzie reklamowane, Arek i Łukasz powiadomili swoich znajomych z dawnej szkoły, to wszystko. Jest też telewizja ZDF z korespondentem Arminem Coerperem.

- Dlaczego jesteście akurat w Słupsku?

Coerper posługuje się dość dobrą polszczyzną, z wyraźnym niemieckim akcentem: - Interesujemy się wszystkim, co pokazuje, jak zmienia się polskie społeczeństwo. I to jest dla nas tego przykładem.

- Ale co jest tym przykładem?

- Że taka osoba... - Coerper wskazuje głową na Biedronia. - Ktoś, kto nie był oczekiwany, ma taki sukces w polityce i ma szansę zostać prezydentem tego miasta.

- Ale w tym wszystkim chodzi o to, że Robert Biedroń jest gejem, czy tak?

- Tak. W Niemczech ludzie mają stereotypy, jeśli chodzi o Polskę, że to jest kraj bardzo katolicki, bardzo konserwatywny. Dlatego staramy się pokazać coś inaczej, że to jest kolorowy, ciekawy kraj, w którym dużo się dzieje. I myślę, że to jest dobry przykład, nieważne, czy on [znaczy: Biedroń - red.] wygra czy nie. Ja myślę, że to jest duży temat w Polsce.

Robert Biedroń, w swoim zwyczaju obdarza teraz wszystkich uśmiechami. Dobrze skrojony garnitur, trochę jakby przykusy, ale tak jest modnie. W ubiorze żadnej ekstrawagancji, choć jest ona wyczuwalna, może w zachowaniu? A może to tylko złudzenie, uprzedzenia jakieś.

Tak czy inaczej czuje się tu, w tej kawiarni wśród młodych ludzi, jak ryba w wodzie. Pytanie - odpowiedź. Arka interesuje Słupsk, polityka miejska, gospodarka, transport, miejsca pracy i tak dalej. Słowo "gej" pojawia się jeden raz. Biedroń mówi o tym otwarcie, że taki się urodził i że już się nie zmieni. Ale nie wie, jaki jest numer jedynego nocnego autobusu w mieście.
Dalej deklaruje, że nie będzie jeździł prezydencką limuzyną, tylko środkami miejskiej komunikacji albo rowerem.

W pewnym momencie mówi: - Jak się jest posłem szukającym dialogu i niemającym łatki partyjnej, to można liczyć na błogosławieństwo księdza Jana.

Chodzi o księdza Jana Giriatowicza, Obywatela Honorowego Miasta Słupska, osobę znaną, lubianą i poważaną. "Gazeta Wyborcza" napisała, że podczas meczu Czarnych Słupsk doszło do spotkania księdza z Biedroniem. Podali sobie ręce, wtedy miały paść słowa o błogosławieństwie.

Biedroń: - Bardzo doceniam to błogosławieństwo, bardzo cenię księdza Jana, bardzo go szanuję i lubię. Ale dla mnie fundamentem będzie konstytucyjny rozdział państwa od Kościoła. Kościół ma swoje miejsce w społeczeństwie, bardzo ważne miejsce, ale na pewno nie jest to miejsce w ratuszu.

Łukasz Sieniuć-Więckowski ma modną blond fryzurę - krótko obcięte włosy, grzywkę spadającą na czoło. Lekko się spina, gdy podchodzę z dyktafonem, ale stres szybko mija. Pytam o Żaklinę w Słupsku.

- Słupsk potrzebuje takich imprez. Za pośrednictwem Roberta udało nam się ściągnąć najlepszą drag queen w Polsce. Będziemy robić takie imprezy cyklicznie. Przyszło ok. 200-300 osób, nie tylko LGBT. Byli ludzie związani ze sztuką, z kulturą ze Słupska, którzy chcieli zobaczyć takie show.

- Jesteś osobą, która w jakiś sposób jest związana ze środowiskiem LGBT w Słupsku?

- Wspieram te osoby, ponieważ są mi bliskie.

- Jak się żyje tu gejom i lesbijkom?

- Jest bardzo ciężko tym ludziom, oni szukają pomocy i im trzeba pomóc. To są ludzie żyjący w ukryciu, są bici przez swoich sąsiadów na przykład... Jest niebezpiecznie, a osoby, które zgłaszają się do nas, cierpią z tego powodu.

Arek, rozluźniony już po spotkaniu, pali papierosa ze swoimi znajomymi z dawnej szkoły. Dyskusja o Biedroniu:

- Ja tam nie wierzę, że będzie jeździł rowerem albo autobusem.

- To lepiej, że jest spoza Słupska. Jest młody, energiczny, warto zaryzykować. Zajebisty jest.

- Moi starzy głosowali za nim.

- Moja babcia nawet.

- Ale to szok, że tyle głosów dostał u nas.

- Mój ojciec trochę się podśmiewuje. Woli to przemilczeć raczej. Ha ha ha, hi hi hi. Ale głosował na niego.

- Moja babcia mi mówiła, że na mszy odczytany został jakiś list przeciwko niemu.

Potem sprawdzę: rzeczywiście. W słupskich kościołach odczytywany był taki list: "W ostatnich dniach byliśmy świadkami próby wciągnięcia duchowieństwa w kampanię wyborczą w naszym mieście przez posłużenie się w mediach zmanipulowaną wypowiedzią jednego z proboszczów. Nikt z kapłanów nie wskazał ani nie poparł kandydata. Szanując prawa demokracji i wolności wyboru, informujemy, że kryterium obowiązującym katolików w ich wyborach jest kierowanie się głosem dobrze uformowanego sumienia, opartego o prawo natury i Dekalogu".

Papierosy dopalone. Co dalej? Jest trzynasta trzydzieści. O piętnastej debata na uczelni - trzeba tam być.

Dwaj młodzi, niezależni dziennikarze decydują: trzeba sprawdzić, jak to jest z tym błogosławieństwem, najlepiej sprawdzić u źródła. Kościół św. Jacka nie jest daleko. - Ksiądz Jan nie przekreśla nikogo - mówi nam starsza pani na plebanii. Proboszcza akurat nie ma.

Minęła piętnasta. Podczas prawie dwugodzinnej debaty ani razu nie pada słowo: "gej". Rozmowa dotyczy słupskich problemów: izolacji miasta, braku perspektyw, inwestycji. Środek sali zajmują zwolennicy Biedronia. Raz po raz wybuchają brawa po jego słowach. Są uśmiechnięci i swobodni jak ich idol. Jacyś tacy kolorowi. Zwolennicy Konwińskiego, w niebieskich koszulkach, siedzą cicho z boku sali.

Po debacie podchodzę do Zbigniewa Konwińskiego. Chętnie godzi się na kilka słów do dyktafonu.

- Pana kontrkandydat jest gejem. Czy ma to jakieś znaczenie dla kampanii wyborczej i dla samego Słupska?

Pogodny i spokojny wyraz natychmiast znika z twarzy kandydata Platformy.

- Niech mi pan da spokój! Co za pytanie? Nie obchodzi mnie orientacja seksualna mojego kontrkandydata. Ja mogę rozmawiać o Słupsku, nie o tym.

Zbigniew Konwiński odwrócił się plecami. Rozmowa skończona. Minęła siedemnasta. Czas wracać do Gdańska. Mija pracowity dla kandydatów dzień kampanii.

Późnym wieczorem znajduję w internecie - na stronach lokalnego portalu GP24.pl, to, czego nie udało mi się zdobyć na miejscu: wywiad z księdzem Janem Giriatowiczem. Na początku stwierdza, że kilka tysięcy głosów słupszczan na Biedronia, to smutek "dla wszystkich wierzących i dla tych, którzy by chcieli, aby Polska była katolicka i maryjna, jak to było od tysiąca lat". Dalej ksiądz mówi o Biedroniu: "On walczy z Kościołem, moralnością i porządkiem utworzonym przez Stwórcę. (…) Pan Biedroń wybiera śmierć. Nie wolno śmierci wybierać. (…) Nie wolno głosować na tego, który walczy z Bogiem." Proboszcz ocenia Konwińskiego: "deklaruje swoją katolickość i przywiązanie do Kościoła i do wartości chrześcijańskich, był ministrantem i chodzi do kościoła na nabożeństwa. Zapewnia też, że broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci."

Na skrzynce pocztowej znajduję takiego maila: "Widziałem dziś pana w Słupsku. Od razu napiszę, że będę głosował na Konwińskiego. Ale uważam, że bardzo dobrze się stało, że Biedroń przeszedł do drugiej tury. Ta cała pozytywna energia, która wraz z nim tu się znalazła, to jest coś niesamowitego, czego to miasto jeszcze nie widziało. On przewietrzył to duszne miasto, uczynił je bardziej kolorowym. To dlaczego na Konwińskiego? - zapyta pan. Ano dlatego, że - przy całej sympatii dla Biedronia - nie wierzę, że będzie on w stanie stawić czoła lokalnym układom, skorumpowanej władzy na różnych szczeblach, całe to lokalne bagno z nim zwycięży. Biedroń - sam, bez zaplecza, nie ma z nimi szans. Niestety."

Słupskie Forum LGBT udzieliło poparcia Zbigniewowi Konwińskiemu
Sławomir Kuleta ze stowarzyszenia LGBT przyznaje, że poseł PO jest im bliższy, bo jest wieloletnim mieszkańcem Słupska. Kuleta zarzuca też Biedroniowi dyskryminację wierzących gejów i lesbijek. Sam Biedroń uważa, że rzekomy głos środowiska to w istocie atak jednej osoby - Sławomira Kulety.

Prawo i Sprawiedliwość nie udzieliło poparcia żadnemu z kandydatów na prezydenta Słupska. - Prosimy mieszkańców Słupska, żeby oddali głos zgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniem - powiedziała posłanka Jolanta Szczypińska.
Drugą turę wyborów na prezydenta Słupska określiła mianem "szkodliwego wyboru" i zadeklarowała, że albo nie pójdzie na wybory,albo odda głos nieważny.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki