Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucji kadrowej w Arce Gdynia nie będzie

Redakcja
Czesław Michniewicz
Czesław Michniewicz Tomasz Bołt
Z Czesławem Michniewiczem, trenerem piłkarzy Arki Gdynia, rozmawia Janusz Woźniak

Zaczęliście drugie w tym roku zgrupowanie w Niemczech, skończyliście w Turcji. Nie tak miało to wyglądać.

Nie ma co ukrywać, że nie wszystko udało nam się przewidzieć. Wybraliśmy miejsce w ośrodku nieopodal Dortmundu, bo na ogół w tym rejonie Niemiec, w drugiej połowie stycznia, są warunki pozwalające grać i trenować. Od tego miejsca dzieliła nas nieco ponad godzina lotu, wcześniej kupione bilety były bardzo tanie, a do tego - co chyba najważniejsze - mieliśmy zagrać sparingi z dwoma zespołami Bundesligi. Wydawało się więc, że wszystko będzie nam pasować. Niestety, trawiaste boiska były zmrożone, na sztucznych Niemcy nie chcieli grać, a i ja nie mogłem na sztucznej trawie ryzykować treningów przez wiele dni. Na szczęście już wcześniej, śledząc prognozy pogody, przygotowaliśmy zastępcze rozwiązanie, zakładające przenosiny do Turcji. I tak się stało.

Ale i tam pech was nie opuszczał.

Jednak tylko przez pierwszy dzień, kiedy trafiliśmy na kilkunastogodzinną ulewę. Później było już normalnie. Ta normalność dotyczy trawiastych boisk, bo jednak normalne nie jest, że musieliśmy zagrać trzy mecze sparingowe w cztery dni. Szkoleniowo nie było to najlepsze rozwiązanie, a przecież pierwotny plan zakładał, że na tym zgrupowaniu będziemy grali sparing co czwarty dzień.

Te sparingi miały jednak swoją wartość.

Miały, przynajmniej pograli w nich wszyscy, bo rotacje w składzie były wręcz konieczne. Zaczęliśmy od zwycięstwa 3:2 z ukraińskim Arsenalem, później był remis 1:1 z Rumunami i muszę przyznać, że zespół Universitatea był bardzo wymagającym rywalem. A przegraliśmy 1:2 z Azerami z FC Qabala, chociaż z nimi już do przerwy powinniśmy prowadzić kilkoma bramkami. Jeżeli szukać gdzieś pozytywów tych sparingów, to muszę powiedzieć, że zespół reagował na uwagi, fragmentami prezentując już przyzwoity poziom grania.

Na jeszcze jedno zgrupowanie do Turcji wyjeżdżacie już w czwartek. Czy krystalizuje się wyjściowa jedenastka na wiosnę?

Wielkiej rewolucji kadrowej nie będzie. W zasadzie dojdzie dwóch zawodników, którzy mogą liczyć na grę w ekstraklasie. To pozyskany tej zimy Błażej Telichowski i wracający po kontuzji Olgierd Moskalewicz. Chciałem Telichowskiego, bo go znam, a ponadto nie mieliśmy w zespole typowo lewonożnego bocznego obrońcy. Błażej musi jednak w dalszej części przygotowań udowodnić, że zasługuje na miejsce na lewej stronie obrony. Liczę też na umiejętności, doświadczenie i strzelecki instynkt Moskalewicza.

Chciał Pan w zimowym okienku transferowym bardziej wzmocnić zespół. Bo przecież trudno chyba liczyć, że takimi wzmocnieniami będą Paulius Paknys czy Longinus Uwakwe.

Ten pierwszy już oblał testy w Arce, a drugi otrzyma szanse jeszcze na zgrupowaniu w Turcji. Ponieważ jesienią w aż ośmiu meczach nie zdobyliśmy bramki, liczyłem na wzmocnienie siły ofensywnej drużyny. Chciałem, abyśmy pozyskali pomocnika i napastnika z Peru. Wszystko było już prawie uzgodnione. Mieliśmy dwóch zawodników, którzy mieli być wypożyczeni do końca tego sezonu, z opcją transferu definitywnego. Zatem niewielkie sportowe i finansowe ryzyko, ale ostatecznie Rada Nadzorcza klubu nie zgodziła się na takie rozwiązanie. Mogę powiedzieć tylko jedno słowo komentarza - szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki