Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w ochronie zabytków w Gdańsku? Miasto chce przejąć uprawniania konserwatora wojewódzkiego

Marek Adamkowicz
Jak będzie wyglądał Gdańsk, gdy miasto przejmie zadania konserwatora?
Jak będzie wyglądał Gdańsk, gdy miasto przejmie zadania konserwatora? G. Mehring/Acrhwium DB
Zanosi się na rewolucję w ochronie gdańskich zabytków. Część uprawnień konserwatora wojewódzkiego - w drodze porozumienia zawartego pomiędzy nim a miastem - miałaby zostać przekazana konserwatorowi miejskiemu.

Marcin Tymiński, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku, potwierdza, że rozmowy na ten temat są prowadzone, niemniej - jak podkreśla - jest jeszcze za wcześnie na podawanie konkretów.

Według Andrzeja Ducha, dyrektora Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków Urzędu Miejskiego w Gdańsku, za zawarciem nowego porozumienia przemawiają niedostateczna wydolność służb konserwatorskich i długotrwałe postępowania.

Przekazanie kompetencji konserwatorowi miejskiemu miałoby usprawnić proces podejmowania decyzji w sprawie obiektów wpisanych do rejestru zabytków, ale też inwestycji prowadzonych na terenie objętym ochroną konserwatorską.

Nie brakuje jednak osób, które mają zastrzeżenia do pomysłu przekazania kompetencji. Wśród nich jest były wojewódzki konserwator zabytków Marian Kwapiński.

- Nie wiem, skąd się wzięło twierdzenie, że wraz ze zmianą konserwatora należy aktualizować porozumienia - mówi Marian Kwapiński. - O tym decydują przepisy prawa, a dopiero potem osoby wykonujące prawo. Oczywiście, w innych miastach przekazano samorządom część uprawnień konserwatora wojewódzkiego. Pytanie jednak: co przekazano i w jakim zakresie?

Marian Kwapiński zauważa, że samorządy mają ustawowy obowiązek posiadania ewidencji zabytków i uchwalonego przez radę lub zarządzonego przez wójta, burmistrza, prezydenta "Gminnego programu ochrony zabytków i opieki nad zabytkami".

Dopiero na tej podstawie można odpowiedzialnie mówić, co i w jakim zakresie się przekazuje.

- Podstawowe pytanie brzmi: czy Gdańsk ma taki program? - mówi Marian Kwapiński. - Oczywiście prezydent Gdańska wielokrotnie wyrażał wolę przejęcia kompetencji rządowej administracji ochrony zabytków, co samo w sobie jest racjonalne, ale nigdy nie przedstawił tego obowiązkowego programu. Wiemy też, że prezydent Adamowicz chciałby pozwolić na 200-metrowy wysokościowiec w miejscu Proremu, przy ulicy Heweliusza, by "cywilizować" wizerunek miasta, albo na kolejkę linową na Grodzisko, by uatrakcyjnić ten zabytek. Czy takie działania mają cokolwiek wspólnego z ochroną pomnika historii, jakim jest śródmieście Gdańska? Moim zdaniem, przekazanie kompetencji w obecnym stanie rzeczy zaszkodzi ochronie zabytków.

Mieszane uczucia co do pomysłu przekazania kompetencji ma również Tomasz Błyskosz, szef Oddziału Terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Gdańsku.

- Swego czasu przekazano kompetencje konserwatorowi miejskiemu w odniesieniu do Wrzeszcza oraz Oliwy - przypomina Tomasz Błyskosz. - Doświadczenia, jakie mamy z tamtych miejsc, niestety, nie są najlepsze. Miasto okazało się zbyt uległe wobec presji inwestycyjnej, między innymi poprzez wprowadzanie zabudowy uległy zatarciu pierwotne założenia przestrzenne podmiejskich posiadłości patrycjuszowskich. Obawiam się, że z podobnym brakiem poszanowania dawnego porządku architektoniczno-urbanistycznego możemy mieć do czynienia w śródmieściu Gdańska.

Wprawdzie w przypadku rażącego naruszania zasad konserwatorskich wojewoda ma prawo wypowiedzieć miastu porozumienie, tyle że szkody mogą się okazać nieodwracalne.

- Pół biedy, gdy podejmowane będą decyzje w sprawie Głównego Miasta, bo tam obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, będący efektem długotrwałych dyskusji - zauważa Tomasz Błyskosz. - Gorzej jest w przypadku Starego Miasta, gdzie mamy luki w planie miejscowym. Mogą one otwierać drogę do realizacji kontrowersyjnych inwestycji, chociażby w postaci budowy wieżowców. Stawianie ich w tym miejscu odbiłoby się negatywnie na krajobrazie Gdańska.

Podobnych głosów daje się słyszeć więcej. Wyrażają obawę, że przekazanie kompetencji może doprowadzić do sytuacji, w której miasto stanie się sędzią we własnej sprawie, a urzędnicy odpowiedzialni w magistracie za ochronę zabytków będą głównie wykonywali polecenia służbowe, a troska o dziedzictwo Gdańska zejdzie na drugi plan.

Andrzej Duch przekonuje, że w przypadku decyzji kontrowersyjnych zawsze można skorzystać z procedur odwoławczych. Podkreśla też, że usprawnienie procesu podejmowania decyzji wpłynie pozytywnie na ochronę zabytkowej substancji miasta. Urząd Miasta wielokrotnie był w sytuacji, kiedy brak decyzji konserwatora wojewódzkiego blokował inwestycje, co opóźniało zajęcie się obiektami zabytkowymi czy choćby o znaczeniu historycznym.

- Każda podejmowana przez nas decyzja jest rozpatrywana pod kątem wpływu na gdańskie dziedzictwo kulturowe - zapewnia Andrzej Duch. - Wystarczy wspomnieć pomysł budowy wysokościowca na Polskim Haku. Co z tego, że autorem projektu był znany architekt Libeskind, skoro jego propozycja drastycznie ingerowała w krajobraz miasta? Nie doszło do jej realizacji, bo dla nas ważniejsze było zachowanie kościoła Mariackiego jako dominanty przestrzennej. Takiej czujności nie wykazał poprzedni konserwator zabytków, który się zgodził na budowę wysokościowców na terenach postoczniowych.

Napisz do autora: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki