Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retrokuchnia: Mamo, czy ta pani zjadła naraz 365 obiadów?

Gabriela Pewińska
Nasze babcie nie zawsze wyglądały jak babcie... Wilno, lata 30. Madame Aleksandra Kirkowska  będzie musiała poczekać jeszcze pół wieku, by przejechać się towarowym pociągiem... Na gapę!
Nasze babcie nie zawsze wyglądały jak babcie... Wilno, lata 30. Madame Aleksandra Kirkowska będzie musiała poczekać jeszcze pół wieku, by przejechać się towarowym pociągiem... Na gapę!
Czytam właśnie wspomnienia Janusza Warneckiego, wielkiego aktora, scen tak przed jaki i powojennych. Słynnego profesora warszawskiej szkoły teatralnej. Jego talent można podziwiać w - dostępnym w internecie - filmie "Mistrz" z 1966 roku. Obejrzałam i chwyciłam za książkę "Najdłuższy mój monolog". Aktor wraca do czasów dzieciństwa, przełomu wieków. Mieszkał wtedy z rodzicami w warszawskiej kamienicy przy ulicy Królewskiej. Ich sąsiadką była słynna Lucyna Ćwierczakiewiczowa, autorka do dziś, z powodzeniem, wznawianego dzieła "365 obiadów".

"Korpulentna matrona" - pisze aktor. "Spowita w niezliczone łokcie czarnego materiału. Obwisłe policzki, kilka podbródków, pomimo otyłości uosobienie ruchu i energii. Kiedyś podobno spytałem:

- Mamo, czy ta pani zjadła na raz 365 obiadów?".

Niezwykłość słynnej kucharki urzekała chłopca. Podziwiał ją nie tylko za to, że potrafiła zjeść 365 obiadów na raz, nie tylko za to, że dawała mamie receptury na wyśmienite pączki i faworki. Dziwność, jak wspominał, polegała na czym innym. Otóż pani Ćwierczakiewiczowa wchodziła na schody... tyłem, mocno trzymając się poręczy. Bardzo mu to imponowało. Próbował damę naśladować. Raz go przyłapała!

"Stała wysoko, sapiąc, klepiąc się po udach i śmiała się tubalnie. Jeszcze jedno jej dmuchnięcie, a stoczyłbym się na dół. Wreszcie pogroziła palcem: - Co z ciebie wyrośnie, wisusie!

Zdaje się, że z powodu otłuszczenia serca, lekarz doradzał jej wchodzenie na schody tyłem, ale to nie wpływało ujemnie na jej niewątpliwe poczucie humoru"...

Zajrzałam do książki pani Ćwierczakiewiczowej w poszukiwaniu przepisu na bułeczki z kapustą mojej babci. Na darmo. Nie ma i tam. Szukam tego przepisu od dawna. W kulinariach kresowych przede wszystkim, bo babcia z Wileńszczyzny. Bułki były błyszczące, puchate. Pamiętam, jak babcia wyciągała je z pieca. Gdzie ten piec się podział? Oto jest pytanie. Bardziej od tych z kapustą lubiłam te z konfiturą. Dziś tęsknię za kapuścianymi. Podejrzewam, że na tęsknocie się skończy. Smaki dzieciństwa mijają wraz z dzieciństwem. Ale babcia zostaje.

Ta po kądzieli, w jasnym, eleganckim kostiumie, z bukietem konwalii, wciąż jedzie pociągiem... towarowym do swojej córki na imieniny. Spóźniła się na ten pasażerski, to trzeba było wsiadać do tego, który akurat się nadarzył.

Ta po mieczu, w jasnym fartuchu. Przygotowuje obiad dla tych, co wracają z pola. Wesoło sobie podśpiewuje, a czerwone od ognia węgle starej westfalki przewraca, miast sięgać po pogrzebacz, zwyczajnie... ręką. Żeby było szybciej. Jak fakir!

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki