Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Ma rację mój redakcyjny kolega Henryk Tronowicz, który dziwi się, że mój felieton negujący sens publicznej pomocy dla polskich stoczni przeszedł bez echa. Jeszcze niedawno nie byłoby to możliwe.

A teraz zero polemiki, zero emocji. Stoczniowcy grożą strajkiem, demonstracjami, ale muszą zdawać sobie sprawę z tego, że ich siła to już przeszłość. Coraz więcej ludzi wyobraża sobie pomorski krajobraz gospodarczy bez Stoczni Gdańsk i Stoczni Gdynia. Ukraińcy, Arabowie ani nikt inny niewiele tu pomoże.

To nie będzie kataklizm. Normalna, dla gospodarki rynkowej, acz bardzo bolesna restrukturyzacja. Na ich miejsce powstaną zapewne liczne mniejsze firmy parające się produkcją małych jednostek, części wyposażenia. Powstaną też firmy produkujące na obecnych stoczniowych terenach zupełnie inne konstrukcje. Oburzenie stoczniowców, którzy nie chcą, zgodnie z pomysłem ukraińskiego właściciela, produkować elementów stalowych do budowy stadionu sportowego, nie świadczy najlepiej o ich wiedzy o rynku. Ciągle słyszę, że polskich stoczni należy bronić, bo to zbrodnia niszczyć ich potencjał.

A gdzie jest ten potencjał - grzecznie pytam. Technologie przestarzałe, majątek trwały się sypie, najlepsi robotnicy na emeryturze albo za granicą, managementu od dawna nie ma. Czy mamy w tej branży jakiekolwiek przewagi konkurencyjne? Ceną i wydajnością nie wygramy z Azją, jakością i nowoczesnością - z Norwegią, Finlandią i paroma innymi. A do tego załogi co i rusz potrząsające strajkową szabelką. Jaki inwestor prywatny, przy zdrowych zmysłach, w to wejdzie? Tradycja, historia, to nie są atuty. Czasem dobrze się sprzedają, ale z pewnością nie w tym przypadku. Tu są zdecydowanym obciążeniem.

Państwo (czyli my - podatnicy) utopiło w tym przemyśle mnóstwo pieniędzy. Faktyczny koszt tej pomocy jest znacznie większy niż podawane wielomilionowe kwoty. W gospodarce trzeba liczyć tzw. koszt alternatywny. To koszt najlepszej utraconej możliwości. Przeznaczając pieniądze na stocznie, państwo nie mogło przeznaczyć ich na inne cele. Np. na badania naukowe, na komercjalizację wynalazków, na edukację, ochronę zdrowia. Ponad 8 mld złotych, pod różnymi postaciami, to niewyobrażalnie dużo. To prawie 30-letni budżet Politechniki Gdańskiej! Nie twierdzę, że te 8 miliardów całkowicie zmarnowano. Z pewnością nie. Ale sumaryczny efekt jest dramatycznie zły.

Nawet najbardziej leniwi naukowcy lub lekarze osiągnęliby lepszy rezultat.
Rozumowanie w kategoriach kosztu alternatywnego jest trudne. Na nim jednak musimy opierać swoje decyzje gospodarcze. Ta elementarna prawda zawarta jest na pierwszych stronach podręczników ekonomii na całym świecie. Najlepiej znają ją giełdowi inwestorzy, którzy wiedzą, że kupując akcje firmy X, nie kupią już za te pieniądze akcji firmy Y. Jeśli te drugie przyniosą większe zyski niż akcje firmy X, to inwestorzy stracą! Bo mogli zarobić więcej. Jeśli na akcjach X stracą, to te straty trzeba powiększyć o utracone zyski z akcji Y.

Pomijając inwestorów, prawie każdy z nas rozumuje w ten sposób, dokonując zakupów przy ograniczonym dochodzie. Jeśli potrzebujemy pralkę i lodówkę, a możemy kupić tylko jedną z nich, to koszt nabycia któregokolwiek urządzenia musimy powiększyć o utracone korzyści z niekupienia drugiego.

Tak trzeba też patrzeć na wydawanie złotówek z kieszeni państwowej. Tu waga kosztu alternatywnego powinna być jeszcze większa. Każda złotówka (bez względu na to ile ich było) poświęcona na stocznie nie została dana komuś innemu. Czy została spożytkowana najlepiej, jak to było możliwe? Nic na to nie wskazuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki