Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Zawsze coś nie tak [FELIETON]

Piotr Dominiak
To nie jest głos w debacie o przyszłym kształcie szkolnictwa wyższego w Polsce. Po prostu przypominam, że na uniwersytety, tak jak i na młodzież, narzekano od początku ich istnienia.

Najpierw oskarżano je o głoszenie herezji, nieprzychylnych aktualnym władcom poglądów, deprawowanie umysłów żaków itp. Gdy rodził się kapitalizm, a przez najbardziej nowoczesne wówczas państwa przetaczała się rewolucja przemysłowa z jej zmieniającymi świat wynalazkami, uczelnie nie były w awangardzie postępu.

James Watt był pracownikiem technicznym uniwersytetu w Glasgow, gdzie doskonalił swoje maszyny parowe. Nikt na uczelni nie interesował się jego pracami. „Skomercjalizował” swój wynalazek dopiero dzięki Matthew Boultonowi, pionierskiemu „aniołowi biznesu”, gdy porzucił „świątynię nauki”.

Na tym samym uniwersytecie, w tym okresie, wykładał Adam Smith, ojciec nowoczesnej ekonomii, który w „Bogactwie narodów” tak pisał: „W Anglii szkoły średnie są znacznie mniej skorumpowane niż uniwersytety. (…) Na uniwersytetach młodzież nie jest ani nauczana, ani też często nie może znaleźć właściwego sposobu kształcenia się w tych dziedzinach wiedzy, których nauczanie jest obowiązkiem tych instytucji. (…) Można powiedzieć, że te dziedziny wiedzy, których powszechnie naucza się na uniwersytetach, nie są dość dobrze wykładane”.

Na tej opinii zaważył głównie kilkuletni pobyt Smitha w Oxfordzie. Marna była zatem wtedy nie tylko współpraca z gospodarką, ale i dydaktyka.

Ponad 140 lat później inny wybitny intelektualista Thorstein Veblen opublikował w USA książkę „Higher Learning in America” będącą zjadliwą krytyką amerykańskiego szkolnictwa wyższego. Veblen był ekscentrykiem, niechlujem, bardzo marnym wykładowcą, uwodził skutecznie żony swoich kolegów. Z tego powodu był wyrzucany z wielu uczelni, dzięki czemu poznał dobrze mechanizm ich działania. Nic zatem dziwnego, że „Higher Learning” wywołało burzę. Wznawiane jest do dziś (tak, jak jego najsłynniejsze dzieło „Teoria klasy próżniaczej”).

Veblen krytykował uniwersytety w USA za coś zupełnie innego niż Smith. Ba, za coś, za co obecnie się je chwali. Czyli za ich otwarcie na bieżące potrzeby gospodarki, za nastawienie komercyjne. Uważał, że uczelnie powinny zajmować się bezinteresownym tworzeniem wiedzy, a nie kształceniem zawodowym, usługami dla otoczenia i sportem.

Najostrzej rozprawiał się ze sposobem zarządzania uniwersytetami, za wprowadzaniem metod typowych dla przedsiębiorstw, za powierzanie funkcji kierowniczych profesjonalnym menedżerom. Ostatnie wydanie książki Veblena ukazało się w 2015 roku. Odebrano ją jako istotny element prowadzonej za oceanem dyskusji o tamtejszym szkolnictwie wyższym.

Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek byliśmy zadowoleni z uniwersytetów?

Czytaj więcej felietonów Piotra Dominiaka z cyklu "Rejsy po gospodarce"

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki