Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce! Wyspa wstydu

Piotr Dominiak
66 lat straszą ruiny na Wyspie Spichrzów. Tego naprawdę nie da się wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. To pomnik rażącej niekompetencji lokalnych władz. Oczywiście, nie tylko tych obecnych, ale wielu, wielu ekip wcześniejszych.

Czasami zdarza mi się spacerować nad Motławą w towarzystwie zagranicznych gości. Podziwiają Główne Miasto. Tylko na widok ruin pytają: co to jest? Czy coś się stało? Kataklizm? Pożar?

Wyjaśnienie, że to trwa od zakończenia II wojny światowej, przyjmują z niedowierzaniem. Bo wszystko (no, prawie) wygląda imponująco. A tu w centralnym punkcie, w miejscu, którego trudno nie dostrzec, obrazek żenujący.

Wyspa Spichrzów jest dla mnie od dawna takim wskaźnikiem, na podstawie którego oceniam skuteczność polityki miejskiej w Gdańsku. Nie jedynym, obiektywnie pewnie nie najważniejszym, ale kluczowym dla wizerunku miasta. Czymś takim, jak wspólny bilet komunikacyjny dla trójmiejskiej metropolii. Nie uwierzę w postęp w jej tworzeniu, dopóki nie zobaczę ujednoliconego biletu. Nie czekamy na niego tak długo, jak na odbudowę wyspy, ale niewiele krócej.

Gdańsk: Wyspa Spichrzów jednak bez inwestora. Polnord wycofał się z umowy!

Wiem, że wszyscy chcą dobrze. Że próbują. Że to nie jest łatwe. Że władze się boją posądzenia o marnotrawstwo lub korupcję, gdyby oddały teren wyspy zbyt tanio. Chcą zagospodarować ją kompleksowo, mądrze, ładnie i w zgodzie z tradycją. No i chcą zarobić. Chcą, boją się, asekurują i wychodzi z tego to, co widać, czyli fiasko. Jedno po drugim.

Instytucje lokalne, zaangażowane w to przedsięwzięcie, nie okazują się "instytucjami uczącymi się" (jak to zgrabnie nazywa się w teorii zarządzania). Błędy są powielane. I będą powielane, bo teraz słyszymy, że z poprzednim kontrahentem (Polnordem) ułożono się właściwie. Wszystko było OK. Nie wyszło, ale następnym razem pójdzie jak po maśle. Ile razy to słyszeliśmy?

Jeśli kolejni potencjalni inwestorzy wycofują się, to może jednak warto pokusić się o jakąś refleksję inną niż: "zawinili inwestorzy". Jeśli jedna strona ciągle rezygnuje, to może druga popełnia ciągle jakiś błąd. Raczej nie uda się przekonać szerokiej publiczności, że 66 lat to zbyt krótki okres, by posprzątać wojenne zgliszcza. Nie umiemy, po prostu, tego zrobić.

Gdańsk szuka gospodarza dla Wyspy Spichrzów

Piszę w pierwszej osobie liczby mnogiej, bo to jest, w jakimś stopniu, wina nas wszystkich - nie tylko rad i prezydentów. To my nie potrafimy żądać kategorycznie uporządkowania centrum naszego miasta. Nie potrafimy egzekwować obietnic. Tolerujemy nieudacznictwo. Bo może sami działamy podobnie? Albo nam nie zależy?

Gdańsk: Będzie nowy pomysł na Wyspę Spichrzów?
Choć czujemy, że winy nie rozkładają się między nas mieszkańców Gdańska równomiernie, to pamiętajmy, ze wstydzimy się wszyscy podobnie. I to coraz bardziej, bo czas płynie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki