Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Wszystko jest smart

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Wszystko jest smart. A jak jeszcze nie jest, to za chwilę będzie. A jak już tak się stanie, to wszyscy będziemy żyli długo i szczęśliwie. Smart od pewnego czasu wypycha inne słowa-wytrychy. O nich pisał Melchior Wańkowicz w "Karafce La Fontaine'a", że są przywilejem prostaczków.

Ci przy ich pomocy są w stanie nie tylko się porozumieć między sobą, ale wyrazić dzięki odpowiedniej intonacji całkiem skomplikowane treści. To często zaledwie 3-4 rzeczowniki i dwa czasowniki, które tak często słyszymy wokół siebie. Oczywiście "wyższe sfery" oprócz pospolitych przekleństw używają słów-wytrychów bardziej zaawansowanych. W moim kręgu zawodowym są nimi m.in.: innowacyjność, konkurencyjność, przedsiębiorczość itp. No i owo "smart". Dosłownie - sprytny, inteligentny; co w języku polskim nie znaczy to samo. I dlatego używamy terminu angielskiego. Bo brzmi bardziej światowo, a poza tym nie trzeba nikomu tłumaczyć (nikt się nie przyzna, że nie rozumie), co się ma na myśli.

Zaczęło się chyba od "smartfona", urządzenia "sprytnie" łączącego funkcje telefonu i komputera. A potem poszła już lawina. Politechnika Gdańska uważa się za "smart university" (taki jest oficjalny anglojęzyczny slogan promocyjny), Trójmiasto chce być "smart metropolią" (niedawno była konferencja pod takim tytułem). Razem chcą tworzyć "smart specjalizacje" edukacyjne, aby Pomorze było bardziej innowacyjne, konkurencyjne i przedsiębiorcze.

Żeby było jasne - kariera słówka "smart" ma zasięg globalny. Na całym świecie znajdujemy uniwersytety, miasta, banki, kredyty, domy, samochody, które są "smart". Co się za nimi kryje - to już inna sprawa. Czasem są to naprawdę nowatorskie rozwiązania techniczne (telefony, domy), czasem pionierskie rozwiązania organizacyjne (firmy, instytucje), ale często "smart" jest nowym szyldem, za którym kryje się stary chaos.
Przypuszczam, że już niedługo nastąpi dewaluacja tego słowa. Tak jak "innowacji". Moda, ale i presja na innowacyjność sprawiły, że innowacyjnymi zaczęto nazywać wszystkie pomysły polegające na zmianie starego na nowe. Zmiana kształtu kubka do herbaty - innowacja produktowa; wbicie gwoździa młotkiem kilogramowym zamiast dwa razy cięższym - innowacja technologiczna; przemalowanie drzwi wejściowych do chałupy z białych na brązowe - innowacja wizerunkowa; przesadzenie pani Zosi z biurkiem spod kaloryfera pod drugą ścianę - innowacja organizacyjna. Lada moment wszystkie takie pomysły będziemy poprzedzać słówkiem "smart". Z nadzieją, że wymyślamy coś naprawdę nowego, wspaniałego, od czego nasze życie się poprawi. A jeśli nawet nie - to przynajmniej dostaniemy dotacje, na którą bez "smarta" w treści aplikacji nie mamy żadnych szans.

Dopiero nieco później zorientujemy się, że to wydmuszka. I znajdziemy sobie nowe określenie, którym z wielkim namaszczeniem będziemy szafować na prawo i lewo. Innowacyjność, konkurencyjność, smart staną się passé. Przyjdzie nowy wytrych otwierający kasę z publicznymi pieniędzmi.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki