Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Skala manipulacji

Piotr Dominiak
Lista zarobków, jakie mogą osiągnąć pracujący w mediach społecznościowych (patrz "Gazeta Wyborcza") jest naprawdę bardzo interesująca. Wcale nie z powodu ich wysokości. Zaskoczyło mnie kilka rzeczy. Po pierwsze - liczba "zawodów", czy raczej "stanowisk", które powstały w wyniku rozwoju owych mediów. Po drugie - trudne do zrozumienia (dla laików) zadania wykonywane przez zajmujących je ludzi.

Wierzę, że wiele osób pracujących dla mediów "społecznych" wykonuje rzetelną i sensowną robotę. Jednak zadania znacznej liczby zatrudnionych w tej branży trudno zaliczyć1 do społecznie użytecznych. Polegają one bowiem na stwarzaniu pozorów. Pozorów obiektywności.

Jeśli ktoś "produkuje" posty, to w gruncie rzeczy oszukuje odbiorców. Internet uważany jest za medium pozwalające na swobodę wypowiedzi. Niektórzy naiwni sądzą, iż ponieważ w internecie cenzury praktycznie nie ma, stąd zamieszczane tam wypowiedzi i opinie są autentyczne. Okazuje się, a lista płac to potwierdza, że owe opinie i komentarze nie są zamieszczane przez niezależnych użytkowników internetu, ale przez opłacanych przez zainteresowanych nimi producentów/usługodawców. Płace są proporcjonalne do stopnia manipulacji.

Niby to wszystko wiemy. Ale listy płac dostarczają nam namacalnych dowodów i odzierają z wszelkich złudzeń. W mediach "tradycyjnych" prawo i technologie, pozwalają nam łatwo rozróżnić, co jest reklamą, a co jest obiektywną informacją. Reklamą, która nawet jeśli nie kłamie, to jest przekazem jednostronnym. I nie oczekujemy od niej obiektywizmu. W internecie owo rozróżnienie pomiędzy obiektywną informacją a reklamą, jest znacznie trudniejsze, coraz częściej praktycznie niemożliwe. Teraz nie wierzę już z pełnym przekonaniem, w wartość liczby "lajków" czy liczby wejść na daną stronę. Wszystko podlega manipulacji i niszczy mit o internecie jako medium wolności, swobody i prawdy.

Niedawno uczestniczyłem w dyskusji na temat pozycjonowania w internecie. Przedstawiciele biznesu uważali, że to jest etyczne, bo wszyscy to robią. To znaczy płacą za to, że po wstukaniu w wyszukiwarkę określonego hasła, wyświetla się nasza firma zamiast konkurentów. Ja miałem wątpliwości, bo większość użytkowników internetu jest przekonana, że kolejność wyświetlania zależy od autentycznej popularności produktu/firmy/adresu. Jeżeli wiemy, że ktoś tym manipuluje (np. Faceboook) to przestajemy w to wierzyć. Przynajmniej powinniśmy przestać.

Wiedziałem o tych manipulacjach wcześniej, ale owe listy płac uświadomiły mi ich skalę. Płacenie blogerom, vlogerom itp. jest z pewnością znakiem czasu. Ale przekreśla to "społecznościowy" charakter wielu portali. Tym bardziej, że GW promowała swój tekst o zarobkach "manipulatorów" tytułem "Internet pożywi filozofa". Mój Boże, to tak nisko filozofia u nas upadła?

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki