Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Rzeczywistość? A co to? [FELIETON]

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak Archiwum
Sejm uchwalił ustawę o obniżeniu wieku emerytalnego. Jak się wygrało wybory, to wszystko można - takie rozumienie demokracji staje się oficjalną doktryną PiS.

Są decyzje głupie, głupsze i najgłupsze. Każdemu zdarza się takie podejmować. Na użytek własny i publiczny. Pierwszymi nie ma się co zajmować. Każdy z nas płaci za ich skutki. Druga kategoria ma to do siebie, że koszty spadają na innych. Tu odpowiedzialność nie boli, a w każdym razie nie tych, którzy mają grubą skórę i gładkie mózgi.

Sejm przywrócił wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn

Decyzje dotyczące wieku emerytalnego odnoszą się do przyszłości. Skutki przychodzą stopniowo, po latach. Co więcej, narastają, kumulują się. To także uwalnia decydentów od ciężaru bieżącej odpowiedzialności. Carpe diem! Jutro nas już nie będzie.

Fascynuje mnie PiS-owska ignorancja rzeczywistości. Elementarne fakty nie mają dla nich znaczenia. Reforma oświaty odwołuje się do potocznych opinii, zasłyszanych u cioci na imieninach. Badania naukowe, analizy, raporty nie mają znaczenia. Ten mechanizm wypierania faktów jestem jeszcze w stanie zrozumieć. W przypadku obniżenia wieku emerytalnego sprawa ma się inaczej. Tu mamy twarde fakty. Trendy demograficzne to nie jest coś, co można nagle zmienić. Przyszłość (jeśli pominąć jakieś kataklizmy) nie zaskoczy nas.

Wszyscy zapłacimy za niższy wiek emerytalny

Trzy elementarne fakty są bardzo dobrze znane. Żyjemy coraz dłużej, mamy coraz mniej dzieci, później rozpoczynamy pracę. Konsekwencją faktu pierwszego jest m.in. to, że przy danym wieku emerytalnym będziemy dłużej pobierać emeryturę. W wielu krajach europejskich okres ten już przekracza 20 lat. Kiedy Otto Bismarck wprowadzał w 1889 roku ubezpieczenia emerytalne, granicą wieku było 65 lat. Średnia długość życia wynosiła wówczas około 40 lat. Potencjalnych emerytów było zatem niewielu. Gdy przed I wojną światową średnia oczekiwana długość życia podniosła się znacznie, to granicę wieku emerytalnego podwyższono do 70 lat, by radykalnie okroić grupę beneficjentów systemu. Dziś jest to powszechną praktyką, nawet w najbogatszych krajach. Dzietność maleje od lat na całym świecie. A pojawiające się gdzieniegdzie tzw. odbicia obserwowane są na poziomie poniżej 2,1, czyli granicy odtwarzalności pokoleń. Krótko mówiąc - przynajmniej do połowy obecnego stulecia liczba pracujących (płacących składki) będzie się kurczyć. Ludzie kształcą się coraz dłużej, więc coraz później wchodzą na rynek pracy. Skraca się okres pracy (edukacja), mniej ludzi będzie pracować (dzietność), czas pobierania emerytury wydłuża się (żyjemy dłużej). Jaki z tego wniosek? To przecież oczywiste! Trzeba obniżyć wiek emerytalny! Hura! Głupawe uśmieszki chwilowego triumfu. Przecież wszystko możemy! Wygraliśmy wybory! Jutro nie istnieje!

Nie, „Jutro nigdy nie umiera”. Nie tylko w filmach o Bondzie. Przede wszystkim w demografii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki