Wiele osób wzywało do zaniechania jej, na znak protestu przeciwko polityce Putina wobec Ukrainy. Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna uległa presji hałaśliwej części opinii publicznej (głównie widocznej w internecie) i promocję przyjazdów odwołała. Na szczęście zdrowym rozsądkiem wykazał się marszałek Mieczysław Struk. Dał do zrozumienia, że niepotrzebnie wychodzimy przed szereg. Wielcy tego świata wspominają coś tam o politycznych i gospodarczych sankcjach wobec Rosji, ale jakoś się nie palą do wprowadzania ich. Szczególnie do wprowadzenia sankcji gospodarczych.
Nasz rząd też do zrywania kontaktów ekonomicznych z Rosją nie wzywa. Powód jest banalnie prosty - skala interesów gospodarek zachodnich z Rosją jest ogromna. Skutki izolacji ekonomicznej Moskwy byłyby trudne do wyobrażenia. Świat co prawda by się z tego powodu nie zawalił, ale straty, choć większe po stronie Rosji, byłyby dla wszystkich jej partnerów trudne do szybkiego odrobienia. Prawdopodobna recesja jest zdecydowanie zbyt wygórowaną ceną, szczególnie dla Europy Zachodniej. Straty dla Polski byłyby zaś nieporównanie większe niż dla Rosji. Dlatego nikt na poważnie nie grozi Putinowi sankcjami gospodarczymi.
A jak słyszę apele o bojkot rosyjskich towarów, to ogarnia mnie pusty śmiech. Bo oznaczałby powstrzymywanie się od zakupów benzyny, zakręcenie kurków z gazem w domowych kuchenkach itp.
Otwarcie granicy z obwodem kaliningradzkim przynosi wiele korzyści niewielkiej grupie Rosjan mieszkających w oderwanym od reszty kraju regionie (zyskali dostęp do wielu trudno osiągalnych u siebie towarów) i pomorskiej gospodarce, która zyskała tysiące nowych klientów. To transgraniczne ożywienie nie ma wielkiego znaczenia dla gospodarek obu krajów. Mało też waży w całości obrotów polsko-rosyjskich. Ale dla obszarów przygranicznych ma wymiar nie tylko gospodarczy. Trudne do przecenienia są bliższe i lepsze relacje pomiędzy mieszkańcami sąsiadujących ze sobą regionów.
Emocje, sympatia dla Ukraińców i protest wobec mocarstwowej polityki Putina skłaniają nas do szybkich reakcji. Ledwo co otworzoną granicę łatwo można zamknąć, łatwo można akcjami protestacyjnymi obrzydzić Rosjanom przyjazdy na Pomorze i na Mazury. Jaki będzie efekt? Propagandowo żaden. Będziemy pionierami sankcji, za którymi praktycznie nikt nie podąży. Za te sankcje sami zapłacimy. Mieszkańcy Kaliningradu nie obalą z tego powodu Putina, dojdą prędzej do wniosku, że ma on rację, przedstawiając Polaków jako rusofobów.
Protestować należy, ale z głową. Bo inaczej narażamy się na drwiące uśmiechy wszystkich, którzy grają w wielką politykę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?