Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce - Pod prąd

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Z dużym zainteresowaniem czytałem w "Polityce" cykl artykułów "Ucz się pod klucz". Dotyczył matury z języka polskiego. Opinie były dość zgodne - jest źle. Charakter egzaminu nie sprzyja samodzielności myślenia, umiejętności korzystania ze źródeł, czytania ze zrozumieniem itd., itp. Lista grzechów jest długa. Najważniejszy z nich to porażka w zakresie przygotowania "człowieka otwartego na wiedzę". Matura sprawdza nie te efekty.

I co? Nic. Prawie wszyscy to dostrzegają. Ale chodzi o to, by maturę zdała większość uczniów, a to przy masowym kształceniu oznacza konieczność ustawienia charakteru i poziomu wymagań na niskim poziomie. Ciągle podkreślam: niski poziom przygotowania na studia nie dotyczy tylko matematyki, czy szerzej rzecz ujmując - przedmiotów ścisłych. W zakresie przedmiotów humanistycznych jest dokładnie tak samo. Teraz niski poziom kształcenia wkracza na studia.

Po długim okresie, gdy uniwersytety uczyły w kompletnym oderwaniu od tego, co działo się wokół, wahadełko przesuwa się w drugą stronę. "Musicie kształcić na potrzeby rynku pracy!", "Uczcie tego, co potrzebne jest pracodawcom!" - hasła te stały się modne i jak to zwykle, pojawiło się w życiu publicznym wielu neofitów. Bo rzecz nie w tym, że apele tego typu są głupie. Nie, są potrzebne. Trzeba jednak zachować umiar.

Całkiem niedawno uczestniczyłem w zorganizowanej przez WUP w Gdańsku panelowej dyskusji na temat dostosowania oferty edukacyjnej do potrzeb rynku pracy. Słuchaczami byli doradcy zawodowi. Padło pytanie: co poradzilibyśmy młodym osobom pytającym się, jaki zawód mają wybrać. Ku mojemu zaskoczeniu wszyscy paneliści, ale i słuchacze, byli zgodni. Rada jest prosta: wybierz to, co cię interesuje! Bo tylko tego będziesz się chętnie uczył! Bo tylko w tym będziesz dobry!

Zawody przyszłości? O nich niewiele wiemy. Wiemy jedno - będą się zmieniać. Postęp techniczny jest tak szybki, że sztywny, planowany z kilkuletnim wyprzedzeniem system edukacyjny za nim nie nadąży. Ludzie będą zmieniali pracę i zawody kilka razy w życiu. Trzeba zatem uczyć ich umiejętności dostosowywania się do zmian, otwartości, samodzielnego myślenia. A odnoszę wrażenie, że idziemy dokładnie w przeciwną stronę. Testy (które i ja stosuję) sprawdzają zupełnie coś innego. Pracodawcy żądają przygotowania przez szkoły i uczelnie "gotowych" (czytaj: dostosowanych do swoich aktualnych potrzeb) pracowników.

Polskie Ramy Kwalifikacji mają sens na poziomie szkół zawodowych, techników i znacznie mniejszy na poziomie wyższym. Ukierunkowują one szkoły i uczelnie na "konkrety" (na poziomie zawodowym) i na ogólnikowy bełkot, gdy próbują zdefiniować efekty kształcenia osiągane przez studentów. Wszystko zmierza do zawężania kształcenia, podczas gdy powinniśmy kształcić szeroko. Dylemat "wąsko czy szeroko" istniał zawsze. Nie usiłowano go jednak dotąd rozstrzygać w sposób sformalizowany i uniwersalny. Teraz tak się dzieje. Znika w tym wszystkim kształcenie dla poznania, dla rozwoju intelektualnego. Bo tego w języku efektów opisać nie można. Tym bardziej że efekty kształcenia dadzą się ocenić tylko w dłuższej, czasem bardzo długiej perspektywie.

Podkreślam - nie jestem przeciwko ramom kwalifikacji, uwzględnianiu potrzeb gospodarczych itd. Jestem przeciwko krótkowzroczności, uleganiu złudzeniom, że wiemy, co będzie, i przeciw przekonaniu, że rezultaty kształcenia doktora potrafimy opisać tym samym językiem co efekty kształcenia murarza. Moja smutna refleksja jest taka: rozum, jako efekt uczenia się, schodzi na coraz dalszy plan. A to jest akurat dokładnie wbrew oczekiwaniom współczesnego rynku pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki