Choć przykro to stwierdzić, profesor/minister Jan Szyszko z pewnością mieści się bardzo blisko prawych krańców rozkładów w obu kategoriach. Jeśli odrzucimy perfidne hipotezy o tym, że zliberalizował wycinkę, aby zapobiec dalszemu unicestwianiu rządowej floty samochodowej, albo że chodziło o legalne wycięcie drzewa, które przesłaniało Prezesowi szersze horyzonty, to pozostaje niewiele możliwości sensownego wyjaśnienia sprawy. Po prawdzie jedynym są pieniądze.
W wersji light hipoteza dotyczy wspomagania branży drzewnej, a konkretnie drwali. Drwal to podobno zawód deficytowy, robota ciężka, o niskim prestiżu społecznym. Wizerunek drwala raczej nie zachęca młodzieży do podejmowania się tej niewdzięcznej roboty. Być może zatem minister chciał zapewnić drwalom jakąś rekompensatę, zwiększając popyt na ich działalność. Tyle że firmy wycinające drzewa nie narzekały dotychczas na brak zleceń. No i są to przedsiębiorstwa prywatne, a rząd PiS deklaruje jednoznaczne wsparcie dla sektora publicznego i daleki jest od wszelakich liberalizacji.
Jedna z wersji hard hipotezy finansowej nawiązuje do interesu inwestorów, którym drzewa często przeszkadzały w realizacji ich komercyjnych przedsięwzięć. Niekoniecznie oznacza to, że ktoś z nich dał bezpośrednio w łapę ministrowi. Są przecież liczne subtelniejsze formy wdzięczności, często odwleczone w czasie. Odwleczenie może być znaczne, gdyby np. dotyczyło odpustu zupełnego, prostującego drogę do raju. Instytucjom kościelnym też niekiedy przeszkadzają wysokie topole lub lipy utrudniające wznoszenie budowli ku chwale bożej.
Jest też hipoteza polityczna (napomknęła o niej pani premier). Zgodnie z nią minister Szyszko specjalnie zaproponował antyśrodowiskowe prawo. Chciał bowiem skompromitować opozycję, wykazując, że nie troszczy się ona w ogóle o przyrodę. Nie zwróciła przecież uwagi na celowo wprowadzone błędne zapisy, nie protestowała, nie wnosiła uwag, nie głosowała przeciw.
Bez względu na to która z hipotez zostanie potwierdzona, nie tylko drwale wykorzystają swoje 5 minut. Na pewno zrobią to najróżniejsi cwaniacy, spekulanci gruntami. Skorzystają też przy okazji porządni ludzie, którzy nie mogli uzyskać pozwoleń na wycinkę drzew tam, gdzie to było naprawdę zasadne. Poprzednie regulacje były absurdalnie zbiurokratyzowane. Trzeba je było zmienić. Ale bardzo trudno uwierzyć, że to, co się stało, miało na celu likwidację owych absurdów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?