Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Oprotestować demografię

Piotr Dominiak
W demografii, w porównaniu do ekonomii, prognozowanie jest łatwiejsze, bo długoletnie trendy są dosyć oczywiste. Przede wszystkim wydłuża się szybko średnia długość życia.

Mało kto jest świadomy faktu, że jeszcze na progu XX wieku przeciętny obywatel świata żył zaledwie nieco ponad 30 lat. Dziś czas przebywania na ziemskim padole wydłużył się prawie do 70 lat. Jak wszystko dobrze pójdzie, za pół wieku będzie to już ponad 80 lat. Dzięki wzrostowi stopy życiowej, głównie postępowi w medycynie.

Drugi światowy trend to spadająca dzietność kobiet. W 1900 roku przeciętna kobieta rodziła ponad 5 dzieci, jeszcze w połowie poprzedniego stulecia ten wskaźnik był niewiele niższy. W roku 2000 spadł poniżej 3, prognozy na 2050 rok przewidują wskaźnik około 2, czyli na poziomie ledwo (a może wcale) zapewniającym reprodukcję prostą. Ten trend jest silniejszy niż pierwszy, więc za kilkadziesiąt lat liczba ludności świata może przestać rosnąć.

Trend trzeci to zmiany strukturalne ludności świata. Już od jakiegoś czasu przyrost liczby mieszkańców globu ma miejsce wyłącznie dzięki krajom biedniejszym. Dobrobyt okazuje się wyjątkowo skutecznym hamulcem przyrostu demograficznego.

W Polsce obserwujemy przemiany typowe dla krajów wyżej rozwiniętych. Długość życia bardzo wzrosła (do prawie 70 lat dla mężczyzn i prawie 80 dla kobiet). Liczba urodzin, choć nieco ostatnio wzrosła, jest znacznie niższa w porównaniu do dwóch poprzednich dekad.

Premier w exposé naruszył jedno ze społecznych tabu. Ośmielił się zapowiedzieć wydłużenie wieku upoważniającego do przejścia na emeryturę. I zrównanie go dla kobiet i mężczyzn. Wbrew oczekiwaniom większości Polaków, którzy w niedawnych badaniach w trzech czwartych opowiadali się przeciw takim pomysłom.

Przywódcy związkowi już zapowiedzieli zdecydowane protesty. Protesty przeciw bardzo rozciągniętym w czasie zmianom, które dotyczyć będą w pełni urodzonych właśnie w szczytowych latach 80. Gdyby wtedy miały obowiązywać obecne regulacje, przeciętny wiek życia na emeryturze wyniósłby dla Polaka 15 lat, dla Polki - 25. Czyli, zakładając powszechność kształcenia na poziomie wyższym, żylibyśmy dłużej bez pracy niż pracując.

To pozornie fajna perspektywa. W istocie to dramatyczna zmiana sytuacji w stosunku do całej historii ludzkości, w której ludzie spędzali ogromną, przeważającą część swego żywota ciężko harując.

Jest bardzo mało prawdopodobne (dla mnie niewyobrażalne), by jakakolwiek gospodarka wytrzymała presję demograficzną, nie naruszając zdobytych przez pracowników obecnych przywilejów. Zdobytych w kompletnie odmiennej sytuacji demograficznej.

Zmiany ludnościowe, których jesteśmy świadkami, sprawiają, że zaczynamy dochodzić do granicy skracania czasu pracy i wydłużania czasu wolnego. Być może będziemy potrafili poradzić sobie z tym problemem, zmieniając kompletnie system społeczny i gospodarczy, ale na razie pomysłów brak.

Protest przeciw przesunięciu granicy wieku emerytalnego to protest przeciw rzeczywistości. Można się na nią obrażać, ale to nie zmieni faktów ani nie rozwiąże problemów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki