Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Korepetycje za kilka miliardów

Piotr Dominiak
Archiwum Polskapresse
Według nowego raportu Instytutu Badań Edukacyjnych, prawie 1/3 gimnazjalistów korzysta z korepetycji. Co więcej, podobno generalnie efekty dla uczniów są marne i nie poprawiają ich wyników. Ten wniosek wydaje mi się akurat wątpliwy, ale mniejsza o to.

Interesuje mnie raczej ekonomiczny wymiar zjawiska. Ostrożne szacunki wskazują, że rynek korepetycji wart jest u nas kilka miliardów złotych. W porównaniu do publicznych środków przeznaczanych na oświatę i wychowanie (ok. 60 mld zł), to niewiele. Również porównując go z wielkością wydatków na dodatkowe lekcje w innych krajach UE, nie jest to wielkość imponująca.

Francuzi wydają na korepetycje około 2,2 mld euro, Grecy - niespełna miliard. Korepetycje nie są bowiem zjawiskiem występującym tylko u nas. Czy wynikają ze słabości systemu szkolnego? Pewnie w znacznym stopniu tak. Ich zakres jest większy na południu Europy, znacznie bardziej ograniczony w krajach skandynawskich.

W Polsce z korepetycji korzystają uczniowie słabi (żeby po prostu zaliczyć kolejne etapy), ale też i dobrzy (żeby się dostać na wymarzone studia na dobrych uczelniach). To chyba także dość normalne. I nie jest też niczym zaskakującym, że znaczna większość tego typu usług świadczona jest w szarej strefie. Korepetytorzy rzadko legalizują swoją działalność i odprowadzają od niej podatki. Te kilka miliardów złotych wydawane przez rodziców stanowi więc czysty dochód korepetytorów. Kim oni są? Większość to nauczyciele, reszta - studenci i pracownicy uczelni. Według różnych badań, ceny kształtują się obecnie w granicach 28-40 zł, choć sam znam przypadki znacznie wyższych stawek.

Dla większości świadczących te usługi korepetycje są źródłem uzupełniającym oficjalne dochody. Niekiedy bardzo poważnym. Dla garstki najlepszych - to główne zajęcie. Rynek jest zróżnicowany, wystarczy przejrzeć internet.

Poza głównym systemem oświaty i korepetycjami, trzeba też uwzględnić bardzo liczne szkoły językowe. Prawie nikt nie zakłada dziś, że języka można się porządnie nauczyć na lekcjach w normalnej szkole. Nie znam statystyk, ale obroty prywatnych szkół językowych są z pewnością spore. Udział uczniów wśród ich słuchaczy jest znaczący.

W każdym razie całkowite (publiczne i prywatne) wydatki na kształcenie są coraz większe. Dla wielu gospodarstw domowych stanowią poważne obciążenie budżetów rodzinnych. Dlatego inicjatywy rządowe, aby koszty kształcenia choć trochę obniżyć, są warte rozważenia. Choć obietnice darmowych, jednakowych dla wszystkich podręczników budzą wiele zastrzeżeń. I z pewnością nie ograniczą szarej strefy edukacyjnej. Nadzieje na to można wiązać raczej z niżem demograficznym. O ile samorządy nie będą redukować liczby klas i nauczycieli, zamiast zmniejszać liczebność uczniów w grupach.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki