Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Górnik, rolnik…, humanista

Piotr Dominiak
Archiwum
Coraz więcej grup społecznych protestuje i wychodzi na ulice. Górnicy i rolnicy bardzo szybko od słów przeszli do czynów. Do strajków szykują się nauczyciele. Przy tym wszystkim cienko i cichutko brzmią skargi Komitetu Kryzysowego Humanistyki. Komitet powstał ponad rok temu, gdy Uniwersytet Białostocki zamknął studia filozoficzne.

Zamknął z powodu braku chętnych. Podczas niedawnej debaty członkowie komitetu ocenili, że sytuacja szkolnictwa wyższego jest dramatyczna. Mocno przesadzili. Są uczelnie, których budżety się nie domykają, i takie, które sobie radzą całkiem dobrze. Infrastruktura uniwersytetów (zgoda, nie wszystkich) poprawia się. Natomiast nadal znaczna ich część jest bardzo źle zarządzana. I nie chodzi tylko o zarządzanie operacyjne. Brakuje wizji, strategii, trzeźwego spojrzenia w przyszłość.

Na początku lat 90., gdy się zaczął run na studia, państwowe uniwersytety były zaskoczone. System publicznego szkolnictwa nie był przygotowany na tak ogromny wzrost liczby studentów. Lukę wypełniły uczelnie prywatne, oferując usługi często niskiej jakości, ale za to łatwo dostępne. Reakcja szkół państwowych była spóźniona, ale i one otworzyły na oścież swoje bramy, m.in. rezygnując z egzaminów wstępnych.

Podaż miejsc na studiach wzrosła głównie na kierunkach ekonomicznych, prawnych, społecznych i… humanistycznych. Humaniści powinni pamiętać, że to oni byli jednym ze środowisk domagających się, aby dotacja budżetowa "szła za studentem". Sposób finansowania zmienił się w tym kierunku. Beneficjentem zmian były kierunki tanie i, w odbiorze sporej części młodzieży, łatwiejsze, bo niezmatematyzowane.

Zaczęły się naciski i lobbing ze strony politechnik i reprezentantów kierunków ścisłych, by rząd uczynił coś, co zachęciłoby kandydatów do podejmowania studiów "zorientowanych na potrzeby rynku pracy". Przywrócono matematykę na maturze, wprowadzono kierunki "zamawiane", rozwinięto propagandę kierunków inżynierskich. To zmieniło nieco wybory maturzystów.
Ale znowu uniwersytety i ministerstwo zapomniały o demografii. Od 20 lat było wiadomo, że liczebność grupy wiekowej 19-24 będzie znacznie maleć. Na dodatek nieco wyższe wymagania na maturze (a może gorsze wyniki nauczania) sprawiają, że znaczny odsetek uczniów nie dostaje świadectw dojrzałości. Podaż miejsc na państwowych uczelniach jest nadmierna w stosunku do popytu na studia. Dotknęło to też kierunki "łatwe", m.in. humanistykę. Jej reprezentanci domagają się teraz, by liczba studentów nie decydowała o wysokości dotacji. Chcą dostawać pieniądze w zależności od liczby grup studenckich, co jest postulatem nierealnym i niemądrym.

Liczba studentów będzie maleć i władze uczelni muszą to sobie uświadomić i przygotować się do kurczenia się aktywności dydaktycznej. To wymaga bolesnych dostosowań, m.in. liczby zatrudnionych.
Komitet Kryzysowy Humanistyki ma rację, sygnalizując potrzebę zmian. Tyle że identyczne pretensje i postulaty mogliby wysuwać matematycy, biolodzy, fizycy. I dobrze by było, by te postulaty były bardziej realistyczne i by ich adresatem byli nie tylko mityczni "oni", ale i własne środowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki