Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Co zdziała 500 zł

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak archiwum db
Zakładam, że nowy rząd rzeczywiście wdroży program dodatków na drugie i kolejne dzieci. Pewnie będzie nieco okrojony, może nieco później wprowadzony, ale wycofać się z niego nie będzie można. Są plusy takiego rozwiązania i są minusy. Pytanie: czy nas na to stać to temat odrębny.

Trzeba będzie wydać dodatkowo 15-20 mld złotych rocznie, co stanowi ponad 5 proc. całości wydatków budżetowych. Na naukę budżet centralny przeznaczy w 2015 roku 5,2 mld zł, na bezpieczeństwo publiczne -13,4 mld, na szkolnictwo wyższe - 14,4 mld, na obronę narodową - nieco ponad 30 mld zł. Takie porównania trącą demagogią, ale uświadamiają nam jednocześnie skalę problemu.

Pytanie zasadnicze brzmi: co chcemy osiągnąć wdrażając ten program? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest oczywista. Z pewnością poprawi się sytuacja materialna gospodarstw domowych z dwojgiem i większą liczbą dzieci. Pomoc dla nich jest istotna. 500 złotych miesięcznie przez 18 lat to 108 tys. złotych dodatkowego dochodu (rozumiem, że nie będzie opodatkowany, bo w przeciwnym razie sens całego przedsięwzięcia byłby wątpliwy). Ile jest takich gospodarstw obecnie? Wszystkich mamy w kraju około 14,5 mln. Z tego, aż trudno uwierzyć, prawie 4 mln to gospodarstwa jednoosobowe i niemal tyle samo dwuosobowych. Trzyosobowych jest 3 mln. Gospodarstwa czteroosobowe i większe to 3,6 mln - to one stanowią obecnie główną grupę beneficjentów programu. Gospodarstw bez dzieci jest aż 69,6 proc. Wg prognoz do 2035 roku przybędzie znacznie gospodarstw najmniejszych, ubędzie tych liczniejszych. Udział gospodarstw bez dzieci wzrośnie do 75 proc. Takie zmiany są wynikiem procesów demograficznych. Po pierwsze - dłużej żyjemy. Po drugie - później zakładamy rodziny. Po trzecie - później rodzimy dzieci. Po czwarte - mniej rodzimy. Po piąte - częściej się rozchodzimy.

Twórcy programu oczekują też, że projektowane dodatki zachęcą młodych ludzi do posiadania dzieci. Chcą zmienić proces trzeci i czwarty. A to nie będzie proste. Najpierw trzeba urodzić pierwsze dziecko, a do tego program nie zachęca. Nie zachęci też, by rodzić w młodszym wieku. A tu tkwi sedno problemu demograficznego w Polsce (ale także w bardzo wielu krajach wysoko rozwiniętych).

Potencjalnie dodatkowy dochód może zadziałać motywująco na 3 mln gospodarstw trzyosobowych. W praktyce na te, gdzie kobieta jest jeszcze w wieku rozrodczym. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to nie niski dochód jest barierą rozrodczości. Problemem jest rozwiązanie kwestii opieki nad dziećmi, pogodzenia macierzyństwa z karierą zawodową, a także trudna do odwrócenia zmiana stylu życia młodszych pokoleń. Tego nie da się załatwić za 500 zł.

Ważne też, by ludzie uwierzyli, że ten program będzie trwały. Wprowadzenie i wycofanie się z niego po jakimś czasie byłoby totalną porażką. Podważyłoby wiarygodność obietnic politycznych na długie lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki