Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. 2 + 2 = ?

Piotr Dominiak
Pani premier Beata Szydło w swoim exposé zarysowała bardzo ambitne cele gospodarcze. To zrozumiałe z politycznego punktu widzenia. Pozytywne przesłanie typu „przyspieszamy wzrost” to także dobry sygnał dla gospodarki.

Sygnały są ważne, świadomość, że rząd jest nastawiony prowzrostowo, też jest istotna. Czy jednak ten sygnał nie okaże się iluzją?

Podzielam opinie niemal wszystkich ekspertów, że premier Beata Szydło nie podała żadnych szczegółów swojego programu. Trudno mieć o to pretensje, bo exposé to nie jest miejsce na szczegóły ekonomiczne. Ocenimy je, gdy będą ujawnione. Na razie można i trzeba zwrócić uwagę na kwestie elementarne, które wynikają z zarysu rządowego programu.

Słuchając exposé, miałem wrażenie, że przemawia premier rządu, który obejmuje władzę na zgliszczach gospodarki, w kraju będącym w głębokiej zapaści. Taki kraj potrzebuje wielkiego impulsu, by się oderwać od dna. I ten impuls ma mu zapewnić państwo. Drugie moje wrażenie było takie, że pani premier rządzi krajem zdominowanym przez sektor publiczny, że decyzje jej rządu mają ogromną moc sprawczą, że to będą niemal rozkazy, które wszyscy będą wykonywać. Może przesadzam, ale niewiele.
Odnośnie pierwszej kwestii - mamy przyzwoity wzrost gospodarczy (ok. 3,5 proc.), od kilku kwartałów wyraźnie rosną inwestycje prywatne. Celem rządu PiS ma być jednoczesne zwiększenie konsumpcji (dodatki na dzieci, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, darmowe leki dla seniorów itd.) i inwestycji, bo bez nich wzrost nie przyspieszy. Jednak PKB to suma konsumpcji (prywatnej i sektora publicznego) i inwestycji. Inwestycje mogą więc rosnąć jedynie kosztem konsumpcji. K + I =100 proc. - tego się nie da przeskoczyć. Wzrost obu tych pozycji naraz byłby możliwy jedynie przy znacznym przyspieszeniu wzrostu PKB lub dzięki zapożyczaniu się za granicą. Rozumiem, że druga możliwość nie jest brana pod uwagę.

A zatem jedynym źródłem inwestycji są oszczędności krajowe. One nie są duże, ale są. Co więcej, na rachunkach przedsiębiorstw jest mnóstwo wolnych środków pieniężnych. Mamy więc taką sytuację, że barierą dla inwestycji firm nie jest brak pieniędzy, ale brak bodźców do ich wykorzystania. A to zależy od oczekiwań przedsiębiorców co do przyszłości. Jeśli nie są jej pewni, powstrzymują się od łożenia pieniędzy na rozwój swoich firm. Czy przesłania płynące z exposé zmienią te oczekiwania? Zobaczymy. Przesłania te z całą pewnością nie zmotywują nas do wzrostu oszczędności. Wzrost deficytu, wzrost ilości pieniędzy na rynku zapowiadają presję inflacyjną. Bilion i więcej złotych na inwestycje staje się coraz bardziej ułudą (choć wciąż nie wiemy, jak się tej kwoty doliczono).

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki