Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejs po Wiśle. Kajakiem i... na piechotę [ROZMOWA]

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Wideo
od 16 lat
Gdyby ktoś chciał teraz płynąć Wisłą jakąś inną, większą niż kajak jednostką, to raczej nie dałby rady. Susza hydrologiczna jest dramatyczna. Miejscami poziom wody w rzece był tak niski, że można było przejść niektóre fragmenty suchą stopą - mówi Marcin Mrowczyk, kajakarz.

Wraz z Tomaszem Rzechowiczem, płynął pan kajakiem Wisłą z Krakowa do Gdańska. Podobno bywało, że zamiast płynąć, musieliście Wisłą iść.
Tak, jesteśmy facetami, którzy płynęli, a nawet szli Wisłą. A muszę powiedzieć, że idzie się mozolnie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że trzeba za sobą ciągnąć kajak albo go nieść. Miejscami poziom wody w rzece był tak niski, że można było przejść niektóre fragmenty suchą stopą. Bardzo mnie to zaskoczyło, a nawet zszokowało. Nie sądziłem, że Wisła aż tak się zmieniła i to w ciągu dosłownie kilkunastu lat.

To znaczy, że to nie była pierwsza taka wyprawa?
Pierwszy raz popłynęliśmy Wisłą 12 lat temu, po wielkiej powodzi w 2010 r. Wtedy nie było mowy o przenoszeniu kajaka, bo poziom wody był bardzo wysoki. W tym roku postanowiliśmy powtórzyć wyczyn. Chcieliśmy sprawdzić, jak rzeka się zmieniła, i niestety konkluzja jest smutna: Wisła wysycha. Już na początku wyprawy, a więc w okolicach Krakowa, musieliśmy nieść kajak, bo z powodu niskiego poziomu wody, na rzece nie odbywało się śluzowanie. A im dalej w las...

...w rzekę.
W rzekę, tym było gorzej. Kilkanaście lat temu cała wyprawa zajęła nam 16 dni, a teraz płynęliśmy dwa dni dłużej. Nie tylko dlatego, że kajak trzeba było transportować, ale też dlatego, że w rzece jest mnóstwo połamanych gałęzi, kłód, wystających kamieni i płycizn. Musieliśmy płynąć zygzakiem, aby te wszystkie przeszkody ominąć. Podczas pierwszej wyprawy ani razu nie zdarzyło się, żebyśmy trafili na tego typu bariery. Płynęliśmy swobodnie, przed siebie, nie trzeba było wysiadać z kajaka, manewrować nim. Tym razem na niebezpieczne miejsca trafiliśmy już na 35. kilometrze. Już pierwszego dnia wyprawy dno naszego kajaka uległo uszkodzeniu. Musieliśmy wyjść na brzeg i załatać dziurę. Na całym dystansie trudnych kajakarsko odcinków było bardzo dużo. Gdy trafiliśmy na mieliznę, przeciągaliśmy kajak przy użyciu liny. Zdarzyło się, że dosłownie szliśmy środkiem Wisły. Gdyby ktoś chciał teraz płynąć Wisłą jakąś inną, większą jednostką, to raczej nie dałby rady. Susza hydrologiczna jest tak dramatyczna, że rzeką nie da się swobodnie płynąć.

Może to jest stan przejściowy? Poziom wody w rzekach zmienia się, zależy też od pogody i pory roku. Może trafiliście na gorszy moment Wisły?
Sprawdzaliśmy sytuację na stronie IMGW i każdego dnia poziom wody się obniżał. Na przykład, gdy rozpoczynaliśmy wyprawę, to najniższy poziom wody w Warszawie wynosił 50 cm, a gdy po kilku dniach dopłynęliśmy do stolicy, to już wynosił 33 cm. Dużo rozmawialiśmy z wędkarzami, którzy przyznawali, że sytuacja z roku na rok jest coraz gorsza. Mówili nam, że z powodu występowania płycizn, jest mniej ryb. Nie ma czego łowić. Na pewno jest tak, że gorsza sytuacja pod względem hydrologicznym występuje latem, a jesienią i zimą, szczególnie gdy jest dużo śniegu, ona się poprawia i stabilizuje. Mimo to, negatywne tendencje są zauważalne. Obawiam się, że proces wysychania rzeki postępuje i jest nieodwracalny.

Aż się boję zapytać o czystość wody w Wiśle.
I tu panią zaskoczę, bo jest lepiej niż 12 lat temu. Przynajmniej ja tak to widzę. Podczas naszego pierwszego spływu, woda była totalnie brudna, prawdopodobnie po części był to skutek powodzi. Pamiętam, że woda niemiłosiernie cuchnęła, baliśmy się do niej wejść. Teraz nie czuliśmy tego smrodu. Co więcej, bywało, że w wybranych miejscach myliśmy się w Wiśle i nic nam się nie stało.

Żadnego zatrucia? Żadnej wysypki na skórze?
Nic. Nawet żadnej alergii czy zaczerwienienia na skórze. Kilkanaście lat temu woda w Wiśle za warszawskim kolektorem ściekowym przypominała, za przeproszeniem, gnojówkę. To była śmierdząca, gęsta maź. Aż przykro było na nią patrzeć. Wtedy w tym rejonie widzieliśmy bardzo dużo obumarłych drzew, rozciągał się tam smutny, wręcz apokaliptyczny krajobraz. Teraz jest inaczej, coś się zmieniło. Nie ma fetoru i widać, że woda jest przejrzysta. Być może ulepszono pod względem technologicznym pracę kolektora ściekowego, a może normy czystości są surowsze? Mam wrażenie, że Wisła pod względem przyrodniczym się odradza. Właściwie na całym dystansie widzieliśmy dużo ptaków i roślinności, również na wodzie. Nie brakowało miejsc, gdzie rzeka była naturalna i bajecznie piękna. Wisła to jednak ciągle dzika rzeka. Ale żeby to było jasne, mówię tu o moich luźnych obserwacjach, nie wiem, czy ten stan jest trwały i czy moje spostrzeżenia są zgodne z analizami naukowymi.

Jak taka wyprawa kajakowa wygląda od strony organizacyjnej? Gdzie spaliście?
W namiocie na piaszczystych łachach, które znajdowały się na różnych wysepkach i półwysepkach. Jeśli się dało, to unikaliśmy noclegu na brzegu, bo tam jednak roiło się od komarów i innych insektów. Dosłownie kilka razy przenocowaliśmy w łóżku - raz wynajęliśmy sobie kwaterę, a innego razu zatrzymaliśmy się u znajomej, gdzie mogliśmy też wyprać ubrania.

Czym zajmujecie się na co dzień? Wydaje się, że kajakowy spływ Wisłą to niebanalny pomysł na urlop.
Jestem przedsiębiorcą i na zlecenie wykonuję różne przedmioty użytkowe ze stali i szkła. Mój kompan pracuje jako analityk danych w dużej, amerykańskiej korporacji. Obaj mieszkamy w Krakowie. To prawda, taki spływ to świetny pomysł na spędzenie urlopu. To propozycja dla tych, których nie interesują luksusowe, nudne wakacje w jakimś zagranicznym kurorcie. Wisła to jest przygoda. Może bardzo pozytywnie zaskoczyć, najczęściej niewiele o niej wiemy i myśląc o niej, kierujemy się stereotypami. Decydując się na spływ, chcieliśmy przede wszystkim powtórzyć przeżycie sprzed lat i to się udało. Zmieniło się jeszcze coś. Gdy płynęliśmy 12 lat temu, właściwie nikogo nie spotkaliśmy na rzece. Gdy zatrzymaliśmy się na noc w jakiejś miejscowości, to jej mieszkańcy traktowali nas jak śmiałków, podróżników. Płynięcie Wisłą z Krakowa do Gdańska było czymś sensacyjnym. W tym roku byliśmy jednymi z wielu, nie robiliśmy furory. Na Wiśle pływa bardzo dużo kajakarzy, oczywiście na różnych dystansach, niektórzy płyną samotnie, inni w grupach. Jedni rekreacyjnie, inni mają zacięcie sportowe. Widać, że ta formuła spływu kajakowego w Polsce jest coraz popularniejsza.

Tylko, że wody w Wiśle ubywa.
Widzieliśmy osoby, które płynęły kajakami pneumatycznymi, czyli takimi, które się pompuje. I ci ludzie szybko musieli rezygnować ze spływu, bo rozbijali kajak o wystającą gałąź lub kamień. W tym przypadku łatanie i klejenie nie wchodziło w grę. Niektórzy, bardziej profesjonalni kajakarze mieli urządzenia, które podawały im, jaka jest głębokość rzeki w danym miejscu. Wisła fascynuje i przyciąga, ale nikt nie spodziewał się, że miejscami będzie w niej aż tak płytko.

Mało wody w Wiśle
Marcin Mrowczyk i Tomasz Rzechowicz przepłynęli kajakiem dystans wynoszący 870 km. Najniższy poziom wody w rzece zaobserwowali m.in. przed Sandomierzem, na odcinku od Puław do Warszawy i za Warszawą. Sytuacja poprawiła się od Grudziądza do Bałtyku, gdzie nie występowały płycizny i można było płynąć kajakiem bez trudności. IMGW podaje, że obecnie w wielu miejscach w Wiśle poziom wody tylko o kilka centymetrów przewyższa rekordowy najniższy stan. W 2015 i 2018 r. najniższy poziom wody w Wiśle spadł do 26 cm, na początku sierpnia tego roku w tym miejscu poziom wyniósł 30 cm. Wody Polskie podają, że na wodowskazach zlewni „Ujście Wisły”, niepozostających pod wpływem morza, na Wiśle obserwuje się stany niskie, miejscami średnie - 2 sierpnia w Gdańsku Przegalinie odnotowano 525 cm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki