Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rebelia wylała się na ulice miast. Czy dotrze do Polski?

Dorota Abramowicz
P.Krzyżanowski
Różne przyczyny, różne miejsca, podobny przebieg, ten sam czas. Rebelia wylała się na ulice miast na całym świecie. Czy to zaraźliwe i czy może sięgnąć też Polski?

Rewolucja się rozlewa. Tegoroczny niepokój świata zaczął się tlić na przełomie 2010 i 2011 roku w północnej Afryce. W grudniu ubiegłego roku młody Tunezyjczyk Mohamed Bouazizi podpalił się po tym, jak policja skonfiskowała mu wózek z warzywami i owocami. Jego śmierć spowodowała wybuch protestów. Po Tunezji nadszedł czas na Algierię, Egipt, Libię, Jordanię i Jemen, a także na Mauretanię, Maroko, Sudan, Oman, Arabię Saudyjską i Syrię.

Protestuje też Europa. Z innych powodów, ale równie gorąco. Zamieszki w Atenach, starcia między protestującymi z ruchu "oburzonych" a siłami porządkowymi na placu Puerta del Sol w Madrycie, których natychmiast poparli młodzi Francuzi, demonstrujący na paryskim placu Bastylii. Oburzenie przeniosło się w lipcu do Izraela, gdzie ponad 200 tys. osób wzięło udział w marszach protestu. Wróciło przed dwoma tygodniami na Stary Kontynent, gdzie objawiło się rabowaniem sklepów i podpalaniem domów w Londynie i kilku miastach Wielkiej Brytanii.

Niektórzy politycy mówią wręcz o powtórce 1968 roku, kiedy to w różnych regionach świata, w krajach o całkowicie odmiennych systemach politycznych - Francji, USA, Polsce i Czechosłowacji, Iraku i Meksyku, doszło do niepokojów społecznych. Ich przyczyny były całkowicie inne, ale przebieg podobny - uliczne protesty, zamieszki, walki prowadzące do zmiany władzy, przewrotu lub interwencji zbrojnej.
- Takie zdarzenia są zaraźliwe - tłumaczy psycholog społeczny dr Wiesław Baryła. - Jeśli w jakiejś części świata dochodzi do zamieszek, to prawdopodobieństwo wystąpienia ich gdzie indziej wzrasta. Nieprzypadkowo w styczniu tego roku władze Chin zablokowały w blogowych wyszukiwarkach dostęp do słowa "Egipt".

Problem w tym, że żyjemy w globalnej wiosce i "zarazy" nie da się powstrzymać. Doświadczenie uczy, że wystarczy niewielka iskra, by zapłonęły dzielnice, państwa i miasta. Skąd się bierze owo pulsowanie niepokoju? Czy można za niego winić wyłącznie światowy kryzys finansowy? I co najważniejsze - czy owa iskra może ogarnąć także Polskę i czy jesteśmy na to przygotowani?

Historyk zrzuca winę na wielką rewolucję francuską

Powtórka z 1968 roku? Dla historyka, prof. Piotra Semkowa, przyczyn pojawiających się co jakiś czas światowych rewolt należy szukać przed 222 laty, gdy tłum paryżan zebrał się pod Bastylią.
- Wszystko się zaczęło od Wielkiej Rewolucji Francuskiej, a każda następna jest jej spuścizną - twierdzi profesor Semków. - Wówczas został zniszczony stary porządek. Jej konsekwencją był dyrektoriat, funkcjonujący do obalenia go przez kaprala z Korsyki, Napoleona Bonaparte.
Okres napoleoński to nie tylko wojny, które ogarnęły Europę, ale także zmiana obyczajowości. Wtedy właśnie wprowadzono rozwody, a ludzie z niższych warstw zaczęli gwałtownie awansować. Pokazano, że efektem buntu może być przebicie "szklanego sufitu", niedopuszczającego mieszczan do foteli zajętych przez zasiedziałą arystokrację.

Kongres wiedeński uspokoił sytuację w Europie na prawie sto lat - tłumaczy historyk. - Lokalne wojny i powstania niewiele zmieniały, dopiero I wojna światowa całkowicie obaliła porządek. Powstały nowe ideologie i państwa, z nowymi konfliktami granicznymi, a niedoskonały traktat wersalski nie powstrzymał wybuchu kolejnego światowego konfliktu. Po zakończeniu II wojny światowej nie tylko zmieniły się granice i podzielono świat na strefy wpływów, ale także doszło do kolejnej rewolucji obyczajowej w USA i Europie Zachodniej.

Koniec lat 60. to czas konfliktów pokoleniowych. Pokolenie hippisów w Stanach Zjednoczonych buntowało się przeciw wojnie w Wietnamie. W Chinach wybuchła zainicjowana przez Mao (który zresztą chciał się pozbyć konkurentów politycznych) rewolucja kulturalna. Młodych zachęcano do buntu i zwalczania "starych idei, kultury, zwyczajów i obyczajów". W Polsce i Paryżu demonstrowali (z różnych powodów) studenci, a w Czechosłowacji operacja "Dunaj" zakończyła walkę między skrzydłem reformatorskim a "starymi" w partii. W tym samym czasie w Niemczech Zachodnich rozwijała się Frakcja Czerwonej Armii, wsławiona późniejszymi akcjami terrorystycznymi. Równocześnie pokolenie urodzone w czasie wojny odcinało się od zbrodni popełnionych przez ojców.
- Teraz znów dochodzi do rewolty pokoleniowej - twierdzi prof. Semków. - Młodzi są zmęczeni obietnicami polityków. Niestety, nie widzę sposobu, by stara Europa mogła sobie poradzić z ewentualną rewolucją.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Ekonomista - w latach hossy nie ma buntów

Jeszcze w lutym tego roku, tuż po wybuchu protestów w Algierii, Egipcie, Jordanii, Tunezji i Jemenie, analitycy banku Credit Suisse wytypowali kolejnych 21 państw, z tzw. rynków wschodzących, w których może dojść do zamieszek. Uznali oni, że destabilizacja grozi przede wszystkim państwom, w których system rządów nie jest ani w pełni demokratyczny, ani w pełni autorytarny. Poza tym sytuacja ekonomiczna i demograficzna jest w tych krajach zbliżona. Wszystkie "charakteryzują się wysokim wskaźnikiem ludzi młodych wiekiem w stosunku do ogółu ludności, poziomem bezrobocia młodzieży (najwyższym, bo 34 proc. w Egipcie i 31 proc. w Tunezji) oraz brakiem społecznej równości mierzonej poziomem dochodów".

Z kolei niepokoje w Europie, zdaniem ekonomistów, powiązane są z widmem katastrofalnego kryzysu i cięciami socjalnymi, wymuszanymi na kolejnych, zagrożonych państwach. Wyraźnie wyartykułowali to Grecy i Hiszpanie. Na to nakłada się potęgowany przez złowieszcze zapowiedzi analityków strach przed rozpadem strefy euro.

- Problemy ekonomiczne zawsze są przyczyną niepokojów - potwierdza "oczywistą oczywistość" profesor Witold Orłowski, makroekonomista zasiadający w Komitecie Nauk Ekonomicznych PAN. - Kiedy dobrze się dzieje, nie ma powodu do buntów.

A co z przyczynami zamieszek w Londynie i innych brytyjskich miastach, gdzie sklepy rabowali ramię w ramię bezrobotny, czarnoskóry imigrant obok wykształconego białego nauczyciela lub księgowego? I jak to się ma do stosunkowo niezłej sytuacji gospodarczej Wielkiej Brytanii?

- Nie cały kraj palił sklepy - twierdzi profesor. - A większość tych, którzy to robili, była sfrustrowana gospodarczo. To jednak nie znaczy, że wydarzenia zachodzące w różnych rejonach świata można tłumaczyć tylko czynnikami ekonomicznymi. To nie takie proste.

Socjolog i filozof prof. Zygmunt Bauman, komentując dla "Krytyki Politycznej" ostatnie wydarzenia w Londynie, napisał: "Nie są to zamieszki spowodowane głodem czy brakiem chleba. To są rozruchy wybrakowanych i zdyskwalifikowanych konsumentów (...), owych »nie-posiadaczy« dnia dzisiejszego, odsunięcie od zakupów jest jątrzącą i ropiejącą raną i upokarzającym brzemieniem niespełnionego życia, a zatem własnego niezgulstwa i niewydolności; braku nie tylko i nie tyle przyjemności, co ludzkiej godności i sensu życia."

Jak widać, tak na pozór jednoznaczne przymioty jak godność i bieda niejedno mają imię...

Politolog o wkurzonych i partiach, które zgłupiały

Dla politologa wrzucanie do jednego worka "zimy ludów" w Tunezji i Egipcie i tego, co się dzieje w Madrycie lub Londynie, jest nieco bez sensu.

- Trochę inny kontekst, nie można patrzeć na Europę przez pryzmat północnej Afryki - twierdzi dr Krzysztof Piekarski z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. - Na naszym kontynencie to nie rewolucja, ale raczej bunt. Zastanawiam się też, czy świat nie skręca w lewo...
Skręcający na lewo świat i protesty umawiane przez Twittera i komórki zaskakują polityków, którzy nie za bardzo wiedzą, co mają zrobić z "buntownikami". To już nie zorganizowani i przewidywalni związkowcy, palący opony przed parlamentem. Komunikacja za pomocą SMS-ów i wezwanie na portalu społecznościowym mogą ściągnąć w jedno miejsce tysiące ludzi. Polacy przekonali się o tym w sierpniu ubiegłego roku, gdy zainicjowana przez pewnego 23-latka na Facebooku akcja "Krzyż" zebrała pod Pałacem Prezydenckim kilka tysięcy osób. Tak samo dziwią się politycy na widok tłumów na placach europejskich miast.

- Partie zgłupiały i szczęki im opadły - mówi dosadnie dr Piekarski. - Nowi radykaliści nie znajdują sobie w żadnej z nich miejsca. Poza tym świat polityki nie radzi sobie z nową formą zwoływania zgromadzeń. Tak czy owak w Polsce także spore grupy młodzieży odchodzą od standardów życia politycznego. To są ludzie po prostu wkurzeni.

Charakterystyczny dla obecnych buntów jest brak przywództwa. Nie ma (na razie?) wśród pokolenia internetu "samorodka politycznego", który wyczuje nastroje społeczne i pociągnie za sobą młodych. W optymistycznej wersji byłby to inteligentny i charyzmatyczny 30-latek, który włoży nowy nurt w tryby dotychczasowego systemu i doprowadzi do pokojowego przebicia przez sfrustrowane pokolenie "szklanego sufitu".

- Na razie obserwujemy to, co się dzieje, w nadziei że uda się przeżyć - kończy rozmowę nieco sarkastycznie politolog.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Polityk o niezapeszaniu i znaczeniu Euro 2012

- To nie jest przypadek, że rewolucja się rozlewa - przyznaje poseł Marek Biernacki, były minister spraw wewnętrznych i administracji. - W końcu mamy do czynienia ze zjawiskiem socjologicznym. To taka fala, jaka ogarnęła świat w 1968 roku, chociaż protesty we Francji czy USA miały inne przyczyny niż w Polsce czy Czechosłowacji. Teraz też bunty wybuchają na różnym tle. W Afryce jest to podłoże wolnościowe, w Europie przyczyną bywa wykluczenie, kwestie gospodarcze oraz podtekst rasowy. Wydarzenia w Madrycie też były związane z imigracją do Hiszpanii ludności hiszpańskojęzycznej z Ameryki Południowej: Paragwaju, Ekwadoru. Wskazywano, że przyjezdni mają o wiele lepsze warunki bytowe...

W Polsce nie ma problemów z uprzywilejowanym traktowaniem przyjezdnych (nierzadko bywa wręcz przeciwnie), ale kłopoty bytowe, bezrobocie i poczucie wykluczenia są rodakom znane. Wielu pamięta też rozruchy w Słupsku w 1998 roku, które ogarnęły miasto po śmierci nastoletniego kibica, pobitego przez policjanta. W Londynie bezpośrednią przyczyną kilkudniowych zamieszek było zastrzelenie przez policję 29-letniego Marka Duggana, podczas próby aresztowania. Czasem więc wystarczy iskra.

- Trzeba zrobić wszystko, by się nie pojawiła przyczyna - mówi Marek Biernacki. - Pamiętajmy jednak, że Polacy są bardziej doświadczeni przez historię i warunki ekonomiczne niż nacje Europy Zachodniej. Protesty, jakie ogarnęły Grecję i Hiszpanię, nie mówiąc o Wielkiej Brytanii, są dla nas niezrozumiałe.

A jeśli - odpukać - gdzieś się zatli? Jeśli sfrustrowany tłum ruszy na sklepy? Marek Biernacki zastrzega, że wolałby tego nie rozważać, by nie zapeszać. Ale jeśli już, to powie tak - nasze służby się przygotowują. Nie specjalnie, ale przy okazji zbliżających się mistrzostw Europy w piłce nożnej. Podczas przygotowań do Euro 2012 ćwiczy się także panowanie nad tłumem. Jest nadzieja, że w razie ewentualnych rozruchów polska policja nie powtórzy błędów policji brytyjskiej.

Psycholog o stadzie i Dekalogu

Wbrew pozorom, rewolucja i grypa mogą mieć ze sobą wiele wspólnego. Psycholodzy społeczni coraz częściej używają pojęcia "zarażania się" przez odległe społeczeństwa pewnymi działaniami, takimi jak np. protest na placu albo szturm na bogate sklepy.

- Najpierw jednak muszą być spełnione dwa warunki - wyjaśnia dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z UG. - Po pierwsze, człowiekowi musi przyjść do głowy, że może zrobić coś takiego jak kradzież telewizora. Po drugie - musi sobie wytłumaczyć, że to jest działanie właściwe. Powodem legitymizującym jest na przykład poczucie, iż owa kradzież to walka o sprawiedliwość. Sprawcy są przekonani, że robią dobrze.

Problemem dla specjalistów od psychiki jednostki jest zjawisko psychologii tłumu. W tłumaczeniu, dlaczego nagle setki osób robią coś nieoczekiwanego, pomagają... fizycy. Tłum składa się przecież z cząstek, które idą w tym samym kierunku. A dlaczego idą? Działa instynkt stadny. W tym jesteśmy podobni do zwierząt. Tresowany pies w pojedynkę nie zaatakuje leśnego zwierzęcia, ale jest więcej niż pewne, że się przyłączy na trzeciego do dwóch agresywnych pobratymców.
Dla tych, którzy mają zapobiegać zamieszkom, najważniejsze jest niedopuszczenie, by doszło do zebrania się ludzkiego "stada". Bo kiedy już się zbierze, może być za późno.
Ważne jest także, aby przypominać, że jesteśmy społeczeństwem cywilizowanym i kierujemy się określonymi normami.

- Przeprowadzono badania, z których wynika, że przypominanie, nawet niewierzącym, Dekalogu miało wpływ na zmniejszenie przestępczości - mówi dr Baryła. - Z kolei na uczelniach w USA, gdzie wisiały na widoku regulaminy zabraniające ściągania, studenci nawet podczas pisania prac w domach nie korzystali ze ściąg. W Wielkiej Brytanii podczas zamieszek formowały się komitety obywatelskie, które występowały przeciw złodziejom i wandalom. Dziś bardzo ważny jest przekaz tamtejszych władz, które mówią, że stało się zło, a wszyscy przestępcy zostaną ukarani.

Czarna wizja jasnowidza

Najmniej optymistycznie o skutkach "zarazy rewolucyjnej" mówi mój ostatni rozmówca. Krzysztof Jackowski z Człuchowa, najpopularniejszy polski jasnowidz, który przewidział kryzys światowy, twierdzi, że poważny konflikt wojenny to tylko kwestia czasu.

- Ameryce zależy na przeniesieniu kapitałów finansowych z Bliskiego Wschodu i Azji do USA - twierdzi Jackowski. - Stąd dążenie do wywołania niepokojów w tamtym regionie. Ta wojna praktycznie już trwa. Unia Europejska się rozpadnie. A Polska? Przewiduję, że będzie w trudnej sytuacji gospodarczej. Zamieszki mogą się pojawić na Śląsku.
No cóż, strach się bać.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki