Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy w Turcji walczą także z potwornym zmęczeniem

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Strażacy z polskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej od tygodnia ratują ludzi w dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji.
Strażacy z polskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej od tygodnia ratują ludzi w dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji. KG PSP
Zawsze jest nadzieja, że ktoś żywy czeka pod gruzami na ratunek. Trzeba sprawdzić każdy zrujnowany budynek – mówi o akcji poszukiwawczo-ratowniczej w Turcji z udziałem polskich strażaków Marcin Samsel, ekspert zarządzania kryzysowego, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni, członek Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Tomasz Chudzyński: Misja poszukiwawczo-ratownicza polskiej grupy HUSAR ma potrwać do najbliższego czwartku. Z czym muszą mierzyć się ratownicy na obecnym etapie akcji w południowej Turcji?

Marcin Samsel: W warunkach atmosferycznych, które panują w miejscu dotkniętym trzęsieniem ziemi, szanse przeżycia dla ludzi uwięzionych pod gruzami maleją z godziny na godzinę. Panuje chłód potęgowany przez wiejący, lodowaty wiatr. Problemem są także pojawiające się kolejne wstrząsy. Runąć mogą następne budynki, w tym oczywiście te, które zostały uszkodzone w czasie pierwszego, najpoważniejszego epizodu sejsmicznego. Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedno - obszar zniszczeń jest tak wielki, że brakuje personelu paramedycznego, ratowników medycznych, do ewakuacji poszkodowanych. Chodzi o ludzi, którzy mogą w bezpieczny sposób ewakuować do szpitali rannych - tych wydobytych spod gruzów, ale także tych, którzy nie zostali przysypani, a mogą mieć np. obrażenia wewnętrzne. Jest również konieczność zaopiekowania się tymi, którzy zostali bez dachu nad głową, bez wody i żywności. Pamiętajmy, że m.in. Polska wysłała do Turcji medyków wojskowych, ale są to osoby zabezpieczające np. szpitale polowe. Natomiast są miejsca odcięte całkowicie przez kataklizm, gdzie do rannych trzeba dotrzeć pokonując kilka kilometrów piechotą, a następnie, po udzieleniu pierwszej pomocy, ewakuować ich za pomocą noszy. Te problemy mogą powodować wzrost liczby tzw. zgonów wtórnych, czyli śmierci tych ludzi, którzy przetrwali pierwsze godziny, dni od katastrofy. Niemniej walka o ocalenie jak największej liczby osób cały czas trwa, trzeba sprawdzić każde gruzowisko, każdy zrujnowany dom. Zawsze jest szansa, zawsze jest nadzieja, że ratownicy znajdą kogoś żywego.

Wraz z upływającym czasem rośnie zmęczenie ratowników.

Bez dwóch zdań mamy do czynienia z ludźmi mającymi powołanie do ratowania życia – mają odpowiednią motywację i są do tego wyszkoleni. Oni rzucają się w wir tej ciężkiej pracy, działa adrenalina. Oczywiście w akcjach poszukiwawczych, ratowniczych funkcjonuje system pracy zmianowej, część ludzi przeczesuje gruzowiska, część odpoczywa, ale zmęczenie jest nieuniknione. Tu bardzo ważną rolę odgrywa stworzenie odpowiednich warunków dla wypoczynku, regeneracji dla ratowników, np. ciepłych namiotów, pomieszczeń, dostępu do wody, żywności czy umycia się. Nasz komponent HUSAR jest przygotowany na 36 godzin pełnej samowystarczalności, a na miejscu zapewne dostał wsparcie lokalnych służb. Wiadome jest, że wraz z trwaniem, tak intensywnej przecież, akcji pojawiać się będą braki sprzętowe, ale też np. środków opatrunkowych, które się wyczerpują. I pamiętajmy o psach - dla zwierząt przeszukiwanie gruzowisk jest olbrzymim wysiłkiem. One także muszą się regenerować.

Tomasz Czyż, strażacki weteran zagranicznych misji USAR wskazywał, że decyzję o zakończeniu misji poszukiwawczo-ratowniczej i przejście do fazy humanitarnej podejmują władze kraju-gospodarza.

W przypadku, gdy eksperci na miejscu będą przekonani, że nie da się już nikogo żywego odnaleźć, taka decyzja zostanie podjęta. Wówczas zagraniczne grupy poszukiwawczo-ratownicze będą wracały do domów. Natomiast jeśli akcja będzie trwała, a dana grupa wyczerpie swoje możliwości działania, np. na skutek zmęczenia ratowników, to można taką ekipę odesłać do kraju i skierować na miejsce działań kolejną. Sam komponent poszukiwawczy może zostać rozszerzony o wspomnianych wyżej ratowników medycznych, którzy będą wspomagać miejscową służbę zdrowia. To również jest możliwe.

Pojawiają się głosy, że w aktywnym sejsmicznie terytorium tureckim, miejscowy sposób budownictwa nie zdał egzaminu. W Polsce zagrożenie trzęsieniami ziemi nie jest znaczne – pytanie jednak czy powinniśmy brać je pod uwagę, jako scenariusz potencjalnych działań kryzysowych.

Na nagraniach z trzęsienia ziemi w Turcji widać, jak znaczna część budynków błyskawicznie się zawalała. Sami strażacy z polskiej grupy HUSAR wskazywali, że zmieniły się w najgorszy rodzaj gruzowiska – zwarty, ciasny. Tu szansa przeżycia dla ludzi jest bardzo ograniczona. Zatem niewykluczone, że budowano tam nie uwzględniając zagrożenia sejsmicznego. W Polsce takie zagrożenia występują, choćby na Śląsku, gdzie występuje zjawisko szkód górniczych: tąpnięć czy zapadlisk. Natomiast musimy się liczyć z możliwością wystąpienia katastrof budowlanych, np. zawaleniami budynków po wybuchach gazu. Nasi ratownicy z grupy USAR są przygotowani do pracy m.in. w takich sytuacjach. To doskonale, wszechstronnie wyszkoleni specjaliści.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Trzęsienie ziemi w Turcji. "Walka o kolejne życia trwa". Pomorski strażak relacjonuje akcję ratunkową

Gdyńskie Poszukiwawcze Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe od lat bierze udział w poszukiwaniach osób zaginionych, na terenie całego Pomorza, współdziając m.in. ze strażakami ze Specjalnej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej gdańskiej KM PSP, z których część dziś ratuje życie w Turcji. Oczywiście teren działań POPR jest zupełnie inny od tego, w którym działają ratownicy w dotkniętych trzęsieniami ziemi miastach i osadach. Są jakieś analogie w działaniach POPR na polskim Pomorzu i ratowników HUSAR w Turcji?

Podstawowa zasada prowadzenia wszelkiego rodzaju działań poszukiwawczych, ratowniczych jest taka, że trzeba je prowadzić z sensem. Mówmy szczerze - doraźne i oddolne akcje w celu odnalezienia zaginionych ludzi mają znikomą skuteczność, są nieefektywne. Oczywiście – pochwalić trzeba odruch serca, empatię wszystkich, którzy chcą pomagać. Natomiast poszukiwania, zwłaszcza na rozległych terenach, a takie prowadzi m.in. POPR, wymagają umiejętnego, logicznego zaplanowania działań, z wykorzystaniem trackerów GPS, dronów, podziałem obszarów na sektory, znakomitej łączności, koordynacji w zarządzaniu akcją itd. Pełna zgoda – POPR nie prowadzi działań na gruzowiskach, po katastrofach budowlanych, trzęsieniach ziemi. Zaginionych szukamy przeważnie na rozległych terenach leśnych i polnych, choć przeszukujemy też ulice i pustostany. Spójrzmy jednak, jak analityczna praca ułatwia poszukiwania – warto ustalić w kwestii osoby, z którą nie ma kontaktu, czy np. cierpi na depresję, w jakiej jest kondycji fizycznej, dokąd mogła się ona udać. Sposobów zaplanowania akcji jest kilka, dość podobnie jak w warunkach tureckich, po trzęsieniu ziemi. Dużą rolę odgrywa doświadczenie, wiedza. Ratownicy HUSAR wiedzą, gdzie warto dodatkowo szukać, gdzie ktoś móg przeżyć, na przykład w domu zawalonym częściowo. Muszę zaznaczyć, że POPR współdziała w niektórych akcjach z ratownikami z SGPR-u. Widzimy ich wysokie umiejętności, profesjonalizm, doświadczenie i sprzęt. Sądzę, że mogę przyznać, że w większości ochotnicy POPR dorównują im zaangażowaniem i powołaniem do ratowania życia.

To dzięki logicznemu rozplanowaniu akcji ratownicy zwiększają szanse na odnalezienie człowieka żywego, udzielić mu skutecznej pomocy.

W większości przypadków odnalezionym osobom potrzebna jest szybka pomoc medyczna. Zauważmy - to, że ktoś wyszedł o własnych siłach np. z gruzowiska wcale nie wyklucza, że jego stan nie pogorszy się w ciągu kilkunastu minut, kilkunastu minut czy kilku godzin. Wspominałem wyżej o konieczności pieszej, noszowej ewakuacji rannych z niedostępnych miejsc. To też część niezbędnych umiejętności ratowniczych.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki