Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy odnaleźli żeglarza na Zatoce Puckiej

Krzysztof Miśdzioł
K. Miśdzioł
Żeglarz, który samotnie wypłynął na wody Zatoki Puckiej, nie mógł powrócić do brzegu. Przeszkodziły mu szalejące na Pomorzu silne wiatry. Gdyby nie szybka interwencja Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (MSPiR), wyprawa śmiałka mogłaby się zakończyć tragicznie.

Zobacz także: Generał Zaruski, Batory i urna z piachem

Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem w Rewie. Ta miejscowość w gminie Kosakowo, która przylega do Gdyni, to jedno z najpopularniejszych miejsc wśród amatorów żeglarstwa z Trójmiasta, a wiejący z prędkością dochodzącą do 90 km na godz. wiatr wydawał się idealny do surfowania.

Mężczyzna na desce z żaglem wypłynął z plaży w Rewie. Wiatr pognał go daleko od brzegu i wtedy zaczęły się kłopoty. Świadkowie zdarzenia z brzegu zadzwonili pod numer alarmowy, a następnie pucka straż pożarna powiadomiła MSPiR.

Z Gdyni natychmiast wypłynął statek ratowniczy MSPiR Kapitan Poinc i udał się w kierunku Zatoki Puckiej. Z jego pokładu spuszczono też na wodę łódź ratowniczą R-11, która również zaczęła penetrować zatokę.

- Obserwator, który widział zdarzenie z brzegu, kierował służby we właściwe miejsce telefonicznie - powiedziała nam wczoraj Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy MSPiR. - W tym czasie deska z żaglem pechowego żeglarza została wywrócona przez wiatr i on sam znalazł się w wodzie.

Na morzu był wtedy sztorm, dochodzący do 9 w skali Beauforta. A temperatura wody w zatoce wynosiła 9 stopni.

Po trzech kwadransach od rozpoczęcia akcji do pechowego żeglarza dopłynęła łódź R-11. Ratownicy wyciągnęli windsurfera na pokład i odtransportowali na brzeg. Tam mężczyznę przekazano załodze karetki pogotowia.

- Ta wyprawa mogła się naprawdę skończyć źle, całe szczęście, że udało się żeglarza odszukać i dostarczyć na ląd zanim jego życiu zaczęłoby zagrażać niebezpieczeństwo - mówi Mirosława Więckowska.

Ratownicy podjęli też dryfującą deskę oraz żagiel i przekazali sprzęt rodzinie windsurfera.
Żeglarze musieli przeczekać długą i mroźną zimę i teraz aż się palą do powrotu nad wodę. Podczas weekendów w stronę nadmorskich brzegów powiatu puckiego suną już samochody na trójmiejskich numerach rejestracyjnych, z żeglarskim sprzętem na dachu. Rewa jest ich bardzo częstym celem ze względu na bliskość.

- Ale dla niedoświadczonych żeglarzy lepiej wybrać się trochę dalej od Trójmiasta, także na Zatokę Pucką, ale w rejonie Chałup, Władysławowa czy samego Pucka - mówią amatorzy sportów wodnych z nadmorskiego powiatu. - Tu woda jest o wiele płytsza i tu jest zakole, mniejsze więc niebezpieczeństwo, że wiatr wygna nas daleko od brzegu.

Przed zbytnią brawurą, zwłaszcza żeglarzy z mniejszym doświadczeniem, przestrzegają też sami ratownicy. Jak się dowiedzieliśmy, MSPiR już trzykrotnie tej wiosny prowadziła, na szczęście skutecznie, akcje poszukiwania i ratowania amatorów silnych wiatrów.

- Zawsze powtarzam, że wypłynąć z żaglem to nie jest najtrudniejsza rzecz: trzeba jeszcze wrócić do brzegu - podkreśla rzecznik MSPiR.

Zobacz także: Puck ma w Polsce najgorszą plażę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki