Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RAPORT: Zadłużenia w pomorskich spółdzielniach mieszkaniowych

Ewa Macholla, reporterzy DB
Do tczewskiej spółdzielni mieszkaniowej należy aż 25 tysięcy lokatorów. Niestety, spora część z nich nie płaci czynszu
Do tczewskiej spółdzielni mieszkaniowej należy aż 25 tysięcy lokatorów. Niestety, spora część z nich nie płaci czynszu Sebastian Dadaczyński
70, 80, a nawet 100 tys. zł - tyle wynoszą rekordowe - indywidualne - długi czynszowe mieszkańców Pomorza. Największe zadłużenie, według danych z kilkunastu pomorskich spółdzielni, ma jeden z lokatorów Spółdzielni Mieszkaniowej w Tczewie, który zalega jej 100 tys. zł.

W nowy rok wielu lokatorów wejdzie z długami. Podobnie jest też z działającymi na Pomorzu spółdzielniami mieszkaniowymi. W sumie zaległości ich lokatorów sięgają od kilkuset tys. zł do prawie 6 mln zł. Władze spółdzielni na różne sposoby próbują przekonać bardziej opornych mieszkańców do płacenia czynszu.

Tak jest na przykład w Starogardzie Gd., gdzie ci, którzy mają mniejsze (miesięczne czy dwumiesięczne) zadłużenie wobec Spółdzielni Mieszkaniowej "Kociewie", są wzywani na rozmowę z przedstawicielami rady danego osiedla, na której ustalany jest sposób załatwienia formalności. Mieszkańcy, którzy mają większe problemy z zaległościami płatności, spotykają się co 2 tygodnie z radą nadzorczą i zarządem spółdzielni. - W trakcie tych rozmów często okazuje się, że mieszkańcy nawet nie wiedzą, że mają możliwość ubiegania się o dodatek mieszkaniowy - mówi prezes Kociewia Wiesław Wrzesiński.

Czytaj także: Słupsk. Czynsze pójdą w górę, jak w Gdańsku

Zadłużeni lokatorzy mogą także liczyć na zamianę mieszkania. - Najwięcej mamy dłużników z miesięcznymi zaległościami czynszowym - mówi Roman Michalik, zastępca prezesa ds. techniczno-eksploatacyjnych w Spółdzielni Mieszkaniowej "Radunia" w Pruszczu Gd. - Zapraszamy takie osoby na indywidualne rozmowy z zarządem. Proponujemy rozłożenie płatności na raty. W części przypadków to wystarcza. Jeśli płatności nadal nie zostają uregulowane, to wtedy sugerujemy zamianę mieszkania na lokal o mniejszym metrażu.

Nieco lepiej jest w Sopocie. Jak podkreślają prezesi miejscowych spółdzielni, lokatorzy nie mają aż tak dużych zadłużeń, bo problem ten monitorowany jest na bieżąco. Ci, którzy zalegają z opłatami wobec spółdzielni, otrzymują upomnienia i ponaglenia do zapłaty. We własnościowej spółdzielni im. Mickiewicza praktykowane są także rozmowy z zarządem spółdzielni. Podobnie jest w spółdzielni im. Kraszewskiego - na ogół wezwanie dłużników na posiedzenie rady nadzorczej działa tak mobilizująco, że płacą, by... uniknąć tłumaczeń przed radą. Czasem spółdzielnie proponują mieszkańcom posiadającym większe mieszkania, których nie stać na ich utrzymanie, zamianę na mniejsze lokale.
Na zupełnie nietypowe rozwiązanie zdecydowano się w Człuchowie. - Co miesiąc zarząd analizuje sytuację i podejmuje decyzje, gdzie wysłać upomnienie, jakie sprawy skierować do sądu, a gdzie - co ma miejsce najczęściej - zaległe płatności rozłożyć na raty - wyjaśnia Edmund Kuźmiński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko - Własnościowej "Pomorzanka". - Od 10 lat stosujemy też własne rozwiązanie - każdy dłużnik, który znalazł się w trudnej sytuacji np. ze względu na utratę pracy czy stan zdrowia, po spłacie długu podstawowego może wystąpić o umorzenie odsetek. Jest jednak warunek. Przez 3 lata musi być systematycznym płatnikiem. Na ten czas odsetki są zawieszane, jeśli warunek jest spełniony - umarzane. W ten sposób pomagamy dłużnikom, ale nie osobom, które zadłużają się świadomie.

Czasem wystarczą sprawni pracownicy zajmujący się windykacją. Tak dzieje się m.in. w Rumi. - Eksmisji na bruk u nas nie było - mówi Elżbieta Pawlak, zastępca prezesa zarządu ds. gospodarki zasobami mieszkaniowymi w Spółdzielni Mieszkaniowej "Janowo". - Mamy sprawną komórkę windykacyjną, która co miesiąc analizuje konta dłużników. Tych wzywamy na rozmowy, zanim długi urosną do jakichś gigantycznych rozmiarów, a zaległe należności rozkładamy na raty.
O długach jakiej wysokości jest mowa? W Tczewie zadłużenie wobec spółdzielni wynosi ogółem 5,8 mln zł. Rekordzista zalega z kwotą około 100 tys. zł za wszystkie opłaty.

Czytaj także: Reforma komunalna w Gdańsku

Dług mieszkańców Lokatorsko-Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej "Morena" w Gdańsku sięga aż 3 mln 800 tys. zł i ciągnie się od wielu lat.
W Wejherowie zadłużenie największej spółdzielni wynosi 2,5 mln zł. Problemy z płaceniem czynszu ma około 600 rodzin. - Staramy się im pójść na rękę i zapłatę rozkładamy na korzystne dla nich raty - mówi Andrzej Onowszak, prezes Wejherowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

W przypadku starogardzkiej spółdzielni zadłużenie wynosi ponad 1,6 mln zł. Tutaj z opłatami zalega w sumie 6237 mieszkańców. Gdyby ogólny dług podzielić na wszystkich, to na jedną osobę przypadałaby kwota 265 zł. W najtrudniejszej sytuacji są osoby, które zalegają z czynszem przez trzy miesiące i więcej. Na 250 takich osób przypada dług w wysokości nieco ponad 1,2 mln zł, a to oznacza średnio 5,1 tys. zł na jednego dłużnika. Rekordzista ma do zapłaty 70 tys. zł.
W powiecie kościerskim największą spółdzielnią jest Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wspólny Dom" w Kościerzynie. Zobowiązania jej lokatorów wynoszą 1 mln 180 tys. zł. Na taką kwotę złożyły się zaległości 546 lokatorów. Największe zadłużenie jednego lokatora wynosi 61 tys. zł. Natomiast 59 członków spółdzielni zalega z czynszami za okres powyżej roku. Ich długi dają kwotę 946 tys. zł.
Z kolei w SM Janowo - największej rumskiej spółdzielni - zadłużenie na koniec listopada wynosiło około 950 tys. zł. Lokator, który ma największe zadłużenie - i wyrok eksmisyjny na koncie - jest winien 80 tys. zł.

Natomiast zadłużenie mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej "Kaszuby", zawiadującej nieruchomościami na terenie Kartuz, Żukowa i Sierakowic, na koniec października wynosiło 803 tys. zł. Kwota ta spada, bo w styczniu ubiegłego roku wynosiło 856 tys. zł. Rekordzista zalegał spółdzielni na ponad 40 tys. zł i jego lokal w tym roku zajął bank.

Zadłużenie lokatorów wobec Malborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej jest płynne, ale maksymalnie osiąga poziom ok. 800 tys. zł. Rekordzistą jest lokator, który jest winny MSM 12 tys. zł wraz z odsetkami.

W Spółdzielni Mieszkaniowej "Radunia" w Pruszczu Gdańskim zaległość główna bez odsetek na 30 listopada wynosiła 768 tys. zł.

Czytaj także: Gdańsk. Najemcy mieszkań komunalnych odpracowali ponad 1,1 mln zł długów za czynsz

Zadłużenie mieszkańców nowodworskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wynosi 653 tys. zł. 10 najbardziej zadłużonych lokatorów generuje łącznie dług rzędu 450 tys. zł. Rekordzista zalega z zapłatą 60 tys. zł.
Z kolei lokatorzy Bytowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mają ogółem ok. 500 tys. zł zadłużenia. Zarząd kieruje przeciwko nim sprawy do sądu. Jeżeli nie przynosi to skutku, sporządzane są wnioski o eksmisje. W przyszłym roku jeden z lokatorów zostanie eksmitowany. Odda mieszkanie za dług w wysokości ponad 10 tys. zł.

W Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Sopocie zadłużonych jest 229 osób, na łączną sumę 210 tys. złotych. Niektóre osoby mają zadłużenie na kilkadziesiąt bądź kilkaset złotych, a rekordzista - 20 tys. zł. W innej sopockiej spółdzielni - im. Mickiewicza - 29 mieszkań zadłużonych jest w sumie na 60 tys. zł, a 67 mieszkań ma zadłużenie na ogół jednomiesięczne, średnio kilkaset do tysiąca złotych każde. W spółdzielni im. Kraszewskiego, także w Sopocie, zadłużenia wyniosły 460 tys. zł, z czego rekordzista ma do zapłaty 30 tys. zł.

Czytaj także: Gdańsk. Mieszkańcy lokali komunalnych mogą odpracować długi
W Sławnie doliczono się 17 dłużników, którzy zalegają w sumie z opłatami na kwotę 175 tys. zł. Jak wyjaśnia Kazimierz Olejniczak, prezes SM Wybrzeże, tylko w skrajnych przypadkach dłużnik trafia do sądu. Następnie, po wyczerpaniu ścieżki prawnej, sprawa jest przekazywana komornikowi. A lokator otrzymuje mieszkanie zastępcze - jeśli takie jest w dyspozycji miasta. - Mam wyrok o eksmisji - mówi mieszkanka Sławna z SM Wybrzeże, która ma zaległości około 25 tys. zł. - To dramat mojego życia.
Co się dzieje z mieszkaniem, które zostaje odzyskane przez SM? Prezes Olejniczak mówi, że wycenia je zewnętrzny rzeczoznawca i jest ono wystawiane na przetarg i sprzedawane. Różnica z uzyskanej kwoty (po odliczeniu długu) trafia do poprzedniego lokatora. - Przykładowo jedna z eksmitowanych osób dostała 100 tys. zł na rękę - wylicza Olejniczak.

Jak przyznaje Adam Zażembłowski, prowadzona przez niego spółdzielnia w Pucku ma najmniejszy problem z zadłużonymi lokatorami. - To zaledwie 100 osób, które zalegają nam łącznie z kwotą ok. 115 tys. zł - informuje prezes. - Większość dłużników zalega z płatnością za ostatni miesiąc. Kilku lokatorów ma zaległości za pół roku.
Zarządcy spółdzielni mieszkaniowych w Gdyni oraz Lęborku nie udostępniają do wiadomości publicznej wysokości zadłużenia mieszkańców.

Eksmisja - kiedy i dokąd, nowe przepisy, ochrona

16 listopada br. zmieniły się zasady związane z przeprowadzeniem eksmisji. Jest ona możliwa w kilku przypadkach, ale w każdym trzeba osobie eksmitowanej zapewnić dach nad głową.

Kto może stracić mieszkanie? Wyłącznie osoby, względem których zapadł wyrok eksmisyjny. Musi on być prawomocny. Komornik może przeprowadzić eksmisję do lokalu socjalnego bądź też pomieszczenia tymczasowego. Zmiana przepisów dotyczy właśnie tych ostatnich. Trafiają do nich osoby, w przypadku których sąd w wyroku eksmisyjnym nie ustalił, że eksmitowanym przysługuje prawo do lokalu socjalnego. Obowiązek zapewnienia pomieszczeń tymczasowych ciąży na gminach. Są one wynajmowane w oparciu o umowę najmu. Umowa jest zawierana z eksmitowanym maksymalnie na okres 6 miesięcy, a najkrótszym okresem jest miesiąc.

Nowe przepisy też jednoznacznie określają wymogi, jakie musi spełniać pomieszczenie tymczasowe. Przede wszystkim musi się ono znajdować w tej samej miejscowości, w której mieścił się lokal eksmitowanego, lub też w którejś z pobliskich miejscowości. Pomieszczenie musi nadawać się do zamieszkania, musi posiadać dostęp do źródła zaopatrzenia w wodę i do ustępu (nawet jeśli urządzenia te znajdują się poza budynkiem), w lokalu musi być oświetlenie, możliwość ogrzewania, możliwość zainstalowania urządzenia do gotowania posiłków.

Co istotne, powierzchnia mieszkalna musi wynosić minimum 5 metrów kwadratowych na osobę.
Nowa regulacja przepisów wprowadza też możliwość eksmitowania do noclegowni lub schroniska. Może się tak jednak stać tylko w czterech konkretnych przypadkach.

Po pierwsze, gdy osoba eksmitowana otrzymała ten wyrok za znęcanie się nad rodziną. Ma to rozwiązać problem ofiar przemocy, które często były zmuszane do wspólnego zamieszkiwania z oprawcą.

Po drugie, stanie się tak wobec osób, które wykraczają poza zasady ogólnie przyjętego współżycia społecznego, czyli np. urządzają libacje alkoholowe, demolują zajmowany lokal.

Po trzecie, eksmisja do schroniska lub noclegowni grozi tym osobom, które nielegalnie zajęły lokal mieszkalny.

Po czwarte, zasady te dotyczą też osób, które miały wynajęte mieszkanie na podstawie umowy najmu okazjonalnego.

Wg nowych przepisów w przypadku eksmisji do schroniska lub noclegowni - nie obowiązuje żaden okres ochronny. W pozostałych przypadkach wynosi on 5 miesięcy - od 1 listopada do 31 marca.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki